Sąd apelacyjny obniżył wyrok z dożywocia na 25 lat pozbawienia wolności Wojciechowi R. Mężczyzna został skazany za udział w potrójnym morderstwie w Jurczycach.
Na początku roku sąd okręgowy skazał mężczyznę na dożywotnie pozbawienie wolności, ponieważ uznał, że nie tylko brał udział w morderstwie dwóch osób, ale też samodzielnie pociągnął za spust pistoletu, zabijając trzecią ofiarę. Wszystko to działo się w miejscowości pod Skawiną 24 lata temu, podczas omawiania „interesów”. Brał w nich udział Krzysztof P., krakowski gangster, Leszek K., który chciał prowadzić agencję towarzyską i Barbara K., właścicielka domu, gdzie miał działać przybytek. W tym samym budynku przebywał Waldemar J., partner kobiety. Na miejscu był też Wojciech R.
Sam nikogo nie zabił?
Sąd apelacyjny zmienił częściowo wyrok, twierdząc, że sąd I instancji "częściowo zbłądził". Ostatecznie ustalono, że oskarżony brał czynny udział w zabójstwie, sam jednak nie pociągnął za spust broni, z której zginęły wszystkie trzy ofiary. Rola Wojciecha R. sprowadziła się do pacyfikowania osób, które zgromadził Krzysztof P. w łazience i które miały zostać zlikwidowane.
Sędzia Wojciech Domański stwierdził, że oskarżony częściowo mówił prawdę, jednocześnie uchylając się od niektórych odpowiedzi i wplatając nieprawdziwe informacje, aby uwiarygodnić jego wersję wydarzeń.
– W procesie karnym wszystkie dowody ocenia się w całości. Takimi dowodami były również zwłoki i rany postrzałowe głów ofiar. Oceniając je wszystkie, należało dojść do wniosku, że oskarżony był w łazience i dodatkowo dociskał Waldemara J. nogą do podłoża, aby umożliwić „Loczkowi” dokonanie egzekucji – powiedział sędzia.
Według sądu, 23-letni wówczas Wojciech R. znalazł się w sytuacji, której nie przewidział i która wymknęła się spod kontroli. Na pewno nie był jej kreatorem, ponieważ to Krzysztof P. podjął wszelkie działania związane z tym, żeby zlikwidować uczestników spotkania. Jednocześnie sąd nie uwierzył w to, że oskarżony nie wiedział do czego zmierzają sprawy. – Mógł się domyślić, co się stanie z trzecia osobą – Waldemarem J., którego przyprowadził do łazienki, gdzie była już jatka – powiedział sędzia.
W ustnych motywach wyroku sąd podkreślił również to, iż Wojciech R., „pałętał się na obrzeżach grupy Pyzy” i to sprowadziło na niego nieszczęście (Krzysztof P. należał do tej grupy). – Nieszczęście, za które musi odpowiedzieć. A fakt, że przez tyle lat żył ustabilizowanym życiem – ożenił się, ma trójkę dzieci, nie kasuje tego, że uczynił rzecz straszną, czyli udział w zabójstwie trzech osób – podkreślił sędzia Domański.
Jeśli chodzi o obniżenie kary, to sąd uznał, iż skazanego nie należy odizolować od społeczeństwa, ponieważ nie wykazuje cech, które wykluczają go z szansy na resocjalizację. Natomiast w polskim prawie 25 lat więzienia do druga najsurowsza kara.
Umiarkowane zadowolenie
Prokurator Marek Sosnowski stwierdził, że będzie oczekiwał na pisemne uzasadnienie wyroku, jednak nie dał do zrozumienia, iż nie jest z wyroku niezadowolony. Obrońca Wojciecha R. mecenas Zbigniew Ćwiąkalski stwierdził, że częściowo osiągnięto sukces z uwagi na obniżenie głównej kary, jednocześnie zapowiedział kasację do Sądu Najwyższego.