Radni dyskutowali w środę nad planem zagospodarowania przestrzennego dla ponad 900-hektarowego obszaru dawnego kombinatu.
Większość wypowiadających się samorządowców mówiła, że nie chcą dopuścić, aby w tej części Krakowa mogła powstać specjalna strefa przemysłowa, na terenie której obowiązywałyby bardziej liberalne przepisy dotyczące ochrony środowiska.
Włodzimierz Pietrus zadeklarował, że klub Prawa i Sprawiedliwości – któremu szefuje – będzie głosował przeciwko planowi dla kombinatu. Największe zastrzeżenia miał do zaproponowanego układu drogowego, który ma przecinać zamknięty obszar. W jego ocenie poruszanie się osób postronnych może stanowić zagrożenie. Z drugiej strony chciał, aby firmy przemysłowe, jeśli tego potrzebują – mogły budować wyższe instalacje czy budynki.
Nie dla strefy przemysłowej
Radny Platformy Obywatelskiej Grzegorz Stawowy również miał zastrzeżenia do zaproponowanego przez urzędników układu drogowego, szczególnie jezdni przebiegających obok instalacji z amoniakiem oraz urządzeń rozdrabniających węgiel. Mówił, że radni nie mają pełnej wiedzy dotyczącej skażenia gruntów, szczególnie tych terenów, które miałyby być przeznaczone pod usługi lub związane z gospodarką odpadami.
– Jest jedna kwestia, która bardzo mnie niepokoi i nie znajduje mojej akceptacji. Kraków wydał setki milionów złotych na wymianę pieców, wprowadzony został zakaz palenia węglem, wkrótce sto tysięcy rodzin może być przymuszonych do wymiany w kolejnych czterech latach swoich samochodów, a w poniedziałek padła informacja, że spółka ArcelorMittal na terenie kombinatu chce wprowadzić strefę przemysłową – powiedział Stawowy.
Tłumaczył, że jeśli powstałaby strefa przemysłowa, nie trzeba będzie na jej terenie stosować się do wszystkich wymogów dotyczących ochrony środowiska. Firmy działające na takim obszarze mogą m.in. przekraczać dopuszczalne poziomy substancji w powietrzu czy emitować głośne dźwięki.
Na ten sam problem zwracał uwagę kolega klubowy Grzegorza Stawowego. Łukasz Sęk chciał wiedzieć, po co ma powstać strefa przemysłowa, skoro od wielu lat działają już tam firmy przemysłowe. – Nie zgadzamy się na to, aby legalizować wyższe zanieczyszczenie, żeby legalizować wyższe normy emisji – dodawał przedstawiciel Nowoczesnej Michał Starobrat.
Rada nie może zakazać ustanowienia strefy
Elżbieta Szczepińska, dyrektorka magistrackiego wydziału planowania przestrzennego, tłumaczyła radnym, że prawo nie daje możliwości, aby rada miasta zakazała ustanowienia strefy przemysłowej. Powiedziała, że kompetencję w tym zakresie ma samorząd wojewódzki.
Andrzej Morzonek z krakowskiego oddziału ArcelorMittal Poland mówił, że ustanowienie strefy przemysłowej jest potrzebne, aby firma, którą reprezentuje, mogła sprzedać część nieruchomości. – Inne firmy nie przyjdą tutaj, aby posiadać grunty, tylko będą chciały zainwestować, postawić swoje zakłady produkcyjne, pojawić się ze swoimi emisjami – podkreślił.
O stanie środowiska mówił również radny klubu „Kraków dla Mieszkańców”. – Gdyby realizować koncepcje, które zostały nam zaprezentowane, stworzyć tam układ drogowy, wprowadzić zieleń, to wszystkie tereny będą wymagały poniesienia ogromnych kosztów remediacji. Tak naprawdę nie wiemy, jaki jest na ten moment stan środowiska – dodał Łukasz Maślona.
Odpady do Nowej Huty?
Kontrowersję budził fakt, że miejscy planiści zaproponowali, aby na terenie dawnego kombinatu można było umieszczać firmy zajmujące się gospodarowaniem odpadów. – To, że na terenie Nowej Huty ulokowano zakład termicznego przekształcania odpadów – nie oznacza, że wszystko co jest związane ze śmieciami, powinno znaleźć się w Nowej Hucie – mówił radny niezależny Stanisław Moryc.
Pomysł urzędników był prosty: firmy trudzące się gospodarką odpadami miałyby przenieść, na przestrzeni lat, swoją działalność z terenu Rybitw, aby w południowej części Krakowa mogła powstać XIX dzielnica „Nowe Miasto” z wysokościowcami.
– Każdy przedsiębiorca z szeroko rozumianych Rybitw, który skorzystałby z propozycji przeniesienia się na teren huty, jest przedsięwzięciem oddziaływującym na środowisko i trzeba przygotować odpowiedni raport. Instalacje do przetwarzania odpadów są pod takim rygorem środowiskowym, że na pewno nie będą zagrażać środowisku – mówiła szefowa wydziału kształtowania środowiska urzędu miasta Małgorzata Mrugała.
Sprawa odłożona na później
Plan dla kombinatu najprawdopodobniej szybko nie będzie przegłosowany. – Prosiłbym, aby ten projekt był dopracowany pomiędzy zarządem miasta a firmą ArcelorMittal. Nie powinno być żadnych wątpliwości dotyczących pracowników i sfery bezpieczeństwa – apelował Roman Wątkowski, przewodniczący związku zawodowego hutników.
Z podobnym apelem zwrócili się radni Michał Drewnicki oraz Łukasz Maślona. Ten drugi poprosił, aby samorządowcy mieli minimum miesiąc czasu na odbycie rozmów i ewentualne przygotowanie poprawek.
Zachowaniem przedstawicieli zarządu ArcelorMittal zirytował się wiceprezydent Krakowa Jerzy Muzyk, który mówił, powtarzając słowa radnego Grzegorza Stawowego, że działają „jak klasyczny deweloper”. Odnosił się w ten sposób do postulatów spółki, która chciała, aby na terenie dawnego kombinatu nie mogły powstać drogi publiczne, nie istniały większe ograniczenia w zakresie budowy czy zniknął obowiązek zachowania terenów zielonych.
– W tej narracji bardzo często padało określenie, że plan w pewnym sensie krzywdzi hutę. Czym się różni huta od Jana Kowalskiego, któremu na działce ustanawiamy teren zielony, albo mówimy, że powstanie tam część parku? Z wypowiedzi wynika, że powinienem uwzględnić wszystkie oczekiwania huty, dlatego że jest hutą. Nie proszę państwa, interes huty nie do końca jest tożsamy z interesem miasta, tak jak bardzo często interes właściciela indywidualnej działki nie jest tożsamy z interesem miasta – zaznaczył Jerzy Muzyk.