UJ zszokowany rachunkiem za prąd. „To stawia pod znakiem zapytania funkcjonowanie uczelni w 2023 roku”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Uniwersytet Jagielloński ma w przyszłym roku zapłacić za energię elektryczną prawie 182 mln zł, o 154 mln więcej niż dotychczas. Uczelnia planuje duże oszczędzanie, ale jest ono w stanie tylko nieznacznie zmniejszyć problem.

1 października Uniwersytet Jagielloński rozpocznie swój 659 rok akademicki i po raz pierwszy po epidemicznej przerwie zorganizuje dużą uroczystość inauguracyjną w Auditorium Maximum. Radosny nastrój psuje jednak wizja problemów finansowych, która pojawiła się wraz z otrzymaniem propozycji nowej umowy na dostawę prądu od firmy Tauron.

Dotychczasowa umowa opiewała na nieco ponad 27 mln zł i kończy się 31 grudnia. Kwota zaproponowana przez dostawcę na przyszły rok to już niecałe 182 mln zł. Koszt jednej megawatogodziny rośnie zatem z 512,60 zł do 3419 zł.

– Tej skali zagrożenia funkcjonowania uczelni w Polsce do tej pory jeszcze nie mieliśmy – komentuje rektor UJ, prof. Jacek Popiel. Jak mówi, UJ zakończył rok 2021 z dobrym wynikiem finansowym, ale i tak skala podwyżek kosztów utrzymania stawia pod znakiem zapytania funkcjonowanie uczelni w 2023 roku.

Rektor Popiel, jak dotąd, nie podpisał nowej umowy. Liczy na to, że uczelnie wyższe znajdą się wśród instytucji, które zostaną objęte specjalną taryfą dzięki nowym rozwiązaniom ustawowym, ale nie ma żadnej gwarancji, że tak się stanie. – Jestem świadom, że nowa umowa powinna zostać podpisana w październiku – mówił podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami. – Dla nas to wydatek niewyobrażalny. Ten koszt zwiększony o 154 mln nie wchodzi w rachubę – stwierdził.

Jak oszczędzać?

Uczelnia przygotowuje się na duże oszczędzanie, z czego część rozwiązań ma być wprowadzana już od początku roku akademickiego, a nie dopiero od 1 stycznia. To m.in. obniżenie temperatury w budynkach lub próba ułożenia harmonogramów w taki sposób, by zajęcia były skumulowane od poniedziałku do czwartku czy tylko do godziny 18.

Na razie rektor stara się odsuwać decyzję o przechodzeniu na nauczanie zdalne. Z jednej strony możliwość wprowadzenia takiego rozwiązania zależy od obowiązywania stanu zagrożenia epidemiologicznego, z drugiej strony chodzi też o jakość nauczania. Na razie więc jest mowa tylko o wybranych przypadkach zdalnych wykładów – tam, gdzie liczba uczestników jest największa. Jest natomiast plan, by zdalne nauczanie wprowadzić w dniach przypadających w tygodniu z uroczystością Wszystkich Świętych i Bożym Narodzeniem.

Co istotne, koszty związane z energią elektryczną tylko w części dotyczą samego utrzymania sal dydaktycznych. To przede wszystkim specjalistyczny sprzęt badawczy, zlokalizowany np. na kampusie czy w Centrum Synchrotronowym Solaris. – Na pewno nie możemy wyłączyć urządzeń badawczych. Byłoby to zmarnowanie niekiedy całych lat pracy zespołów badawczych – podkreślił rektor. Zwrócił też uwagę na to, że rachunek za prąd to tylko część wzrostu kosztów funkcjonowania uniwersytetu – równolegle rosną przecież również ceny innych mediów, stawka płacy minimalnej i wszystkie inne bieżące koszty. Uczelnie dopominają się o zwiększenie ministerialnej subwencji, ponieważ brak wzrostu płac adekwatnego do inflacji powoduje stopniowy odpływ młodszych pracowników naukowych.

News will be here