W marcu tego roku zaniedbana ulica Rajska zyskała nowy wygląd. Był to jeden z tych momentów, kiedy mieszkańcy mogli odczuć zmianę w sposobie myślenia o projektowaniu i utrzymaniu zieleni w mieście. W przyszłym roku zmienić się ma także dalsza część Rajskiej, w stronę ul. Dolnych Młynów.
Fragment od ulicy Karmelickiej do wejścia do Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej przestał pełnić funkcję dzikiego parkingu. Wzdłuż nowo wybudowanego chodnika pojawiły się ławki, krzewy i trawy, a w miejsce kilkunastu drzew, które ze względu na ich stan trzeba było wyciąć, po raz pierwszy posadzono tak duże sadzonki – lipy srebrzyste.
Zarząd Zieleni Miejskiej zamierza kontynuować rozpoczęte już prace. Czeka z nimi na moment, kiedy ZIKiT zbuduje chodnik na dalszym odcinku. – Mamy informację, że ZIKiT zamierza to zrobić wiosną przyszłego roku. Wtedy my przeprowadzimy swoją część prac i późną wiosną ulica Rajska może wyglądać tak, jak powinna – zapowiada w rozmowie z LoveKraków.pl Katarzyna Przyjemska-Grzesik z ZZM.
Duże drzewa
Rekord z ulicy Rajskiej, jeśli chodzi o wielkość sadzonek, już został pobity. W ostatnim czasie ZZM posadził na Ruczaju niemal dziesięciometrowe sadzonki – również pochodzące ze specjalnej szkółki. – Jak widać po naszych jesiennych nasadzeniach, będziemy chcieli iść w tym kierunku – mówi przedstawicielka ZZM.
Zastrzega jednak, że sadzenie drzew często jest niemożliwe ze względu na przebiegające w pobliżu pasów drogowych instalacje podziemne. Dlatego ZZM zapowiada intensywne nasadzenia krzewów, które nie ingerują tak mocno w instalacje i dają większe możliwości.
Utrzymaj standard
Zmianę w podejściu do zieleni widać nie tylko na podstawie samych nasadzeń. – Staramy się, aby nasze spojrzenie na kwestię zieleni było nowoczesne i nadążało za standardami obowiązującymi na świecie, zarówno na etapie planistycznym, jak i na etapie utrzymaniowym – mówi Przyjemska-Grzesik.
Krakowski ZZM jako pierwszy w Polsce wprowadził system „utrzymaj standard”. Dla przykładu, trawa była wcześniej koszona na zasadzie kilku zadeklarowanych koszeń. Teraz jest to uzależnione od wysokości trawy – firma kosi wtedy, kiedy jest to potrzebne. Podobne zasady dotyczą też innych czynności, np. plewienia czy przycinania krzewów.
Początki były trudne, wybór firm się przeciągnął w czasie, a mieszkańcy zwracali wiosną uwagę na wysoką, nieskoszoną trawę. – Ten pierwszy rok był czasem na wypracowanie pewnych dobrych praktyk i pokazanie wykonawcom, czego inspektorzy oczekują. Teraz mają już iść według tego schematu. Jeśli standard nie jest utrzymany, odbija się to na wynagrodzeniu firmy – tłumaczy.