News LoveKraków.pl

W jej budynkach w Krakowie mieszka ponad sto tysięcy osób. „Bloki powstawały między snopkami zbóż”

Mistrzejowice, Maria Chronowska fot. Bartosz Dybała, LoveKraków.pl
Maria Chronowska zaprojektowała budynki, w których obecnie mieszka ponad sto tysięcy osób. – Trudno powiedzieć, który z naszych projektów był najważniejszy. Wszystkie lubiliśmy – mówi ponad 90-letnia architektka.
Krowodrza Górka, Podwawelskie, Mistrzejowice. Te krakowskie osiedla współprojektowali Maria Chronowska z mężem Jerzym. – Pani Maria jest autorką domów, w których mieszka ponad sto tysięcy osób w Krakowie. Absolutnie wyjątkowa liczba, ale też absolutnie wyjątkowe projekty – mówił podczas spotkania w Klubie Kuźnia architekt Michał Wiśniewski. Zostało zorganizowane m.in. przez Fundację Instytut Architektury, a na krześle obok Wiśniewskiego zasiadł nie kto inny jak właśnie Maria Chronowska: dziś już ponad 90-letnia, siwa pani, która jak na swój wiek może pochwalić się bardzo dobrą pamięcią i niezwykłą bystrością umysłu.

– Trudno powiedzieć, który z naszych projektów był najważniejszy. Wszystkie lubiliśmy – wyznała pani Maria. I przypomniała, że projekt dla Mistrzejowic powstał w efekcie konkursu. – Był jednym z naszych pierwszych. Co zawsze podkreślam, stanowiliśmy z mężem jeden zespół projektowy. Nigdy niczego nie firmowaliśmy osobno – podkreślała. Poznali się podczas egzaminu wstępnego na wydział architektury. – Od prawie 22 lat niestety jestem już wdową – wspomniała Maria Chronowska.

Poza nią i panem Jerzym za projekt osiedla Mistrzejowice odpowiadał również wybitny architekt Witold Cęckiewicz, który zmarł nie tak dawno temu, bo 18 lutego 2023 roku. – Muszę powiedzieć, że prof. Cęckiewicz był moim mistrzem. U niego z resztą robiłam dyplom – przypominała architektka.

Cztery pory roku

Konkurs urbanistyczny dla Mistrzejowic został rozpisany w 1963 roku. Zwycięstwo przypadło zespołowi wspomnianego Witolda Cęckiewicza. Plan Mistrzejowic zakładał podział na pięć stref. „Cztery z nich miały nosić nazwy pór roku i stanowić tkankę mieszkaniową dzielnicy. W latach 1967-1973 zrealizowano położone od zachodu osiedla Wiosenne (obecnie Tysiąclecia) i Letnie (obecnie Złotego Wieku). Następnie, w latach 1974-1978, po wschodniej stronie (...) wzniesiono osiedla Jesienne (obecnie Bohaterów Września) i Zimowe (obecnie Piastów). Schemat projektu przypominał kszałt drzewa, z którego wyrastają cztery gałęzie” – czytamy w książce „Osiedla Mieszkaniowe Krakowa”. To de facto miniprzewodnik, wydany przez Instytut Architektury.

Każde z czterech osiedli w południowej części składało się z podłużnych, czteropiętrowych bloków. Powyżej nich przewidziano skupisko niewielkich, punktowych i niskich budynków mieszkalnych, które nazwano „puchatkami”. Przyniosły one z resztą Chronowskim nagrodę architektoniczną Mister Krakowa. – Projekty, które dostały tę nagrodę, z pewnością nas cieszyły. Oceniała nas duża liczba mieszkańców i czytelników oraz architekci. Mieliśmy w dorobku cztery mistery i trzy wicemistery – przypomniała pani Maria.

Wraz z mężem zawsze starali się myśleć nie tylko o zaprojektowaniu budynku jako takiego, ale również o tym, by ludziom żyło się w nim dobrze. – Zawsze bardzo istotną rzeczą była kuchnia. Rozmieszczenie elementów jej wyposażenia to szalenie istotna kwestia – mówiła architektka. Wspominała, że w czasach, kiedy przyszło jej projektować, obowiązywał „bardzo trudny normatyw”. – Mieszkanie dla czterech osób posiadało niby dwie sypialnie, ale jedna miała 6 m2, a druga 9 m2. Największy pokój, w którym było przewidziane miejsce do spania dla jednej osoby, miał 16 m2. To wcale nie było łatwe, żeby zaprojektować pomieszczenia tak, żeby oprócz ludzi zmieściły się tam również jakieś meble – dodawała podczas sobotniego spotkania w Kuźni.

Budynek Kuźni, fot. Bartosz Dybała, LoveKraków.pl
Budynek Kuźni, fot. Bartosz Dybała, LoveKraków.pl


Wysokie budynki

Witold Cęckiewicz wraz z Chronowskimi projektował również osiedle Podwawelskie. – Wykonaliśmy tam wysokie budynki, 11-kondygnacyjne. Bo trzeba powiedzieć, że to był okres, że nie tylko był normatyw, ograniczający powierzchnię mieszkań, ale również był normatyw co do wysokości budynków. Były możliwe tylko dwie wysokości: pięć kondygnacji, bo to nie wymagało windy, co w tej chwili jest uciążliwe dla wielu starszych osób, i 11 kondygnacji – przypomniała słuchaczom Maria Chronowska.

Kompozycja osiedla Podwawelskiego jest prosta i zupełnie inna niż w przypadku Mistrzejowic. „Zamiast organicznego układu bloków przewidziano dwie główne osie komunikacyjne, od których prostopadle wychodzą zróżnicowane długością pasy niskiej, czteropiętrowej zabudowy. W centrum układu zaplanowano pas zieleni, do którego przylegał główny zespół usługowy osiedla. Po południowej stronie, na zakończeniu obu głównych ulic, zaprojektowano wysokościowce” – czytamy w przewodniku.

Tajemniczy ogród i sadzawka

Spotkanie z Marią Chronowską odbyło się w nieprzypadkowym miejscu. Budynek Kuźni to bowiem jej projekt: oczywiście wspólny z mężem Jerzym. – Spotykamy się w budynku, który pani współprojektowała. Kuźnia obchodziła niedawno 50 lat. Od pół wieku to miejsce służy kolejnym pokoleniom mieszkańców. Tutaj odbywają się zajęcia muzyczne, taneczne, teatralne, językowe, działa też biblioteka, jest tajemniczy ogród – przypomniał Michał Wiśniewski. Zauważył, że budynek został zaprojektowany jako pawilon handlowo-usługowy. Część handlowa istnieje również dziś: w obiekcie działa sklep spożywczy Lewiatan.

–  Był to dość wymagający projekt, z resztą jak całe Mistrzejowice: przez konfigurację terenu. W stosunku do płaskich osiedli nowohuckich Mistrzejowice dawały możliwość kształtowania architektury – mówiła pani Maria. I dodawała: – Na początku to w ogóle nie nazywało się Kuźnią. Dostaliśmy zlecenie na budynek, w którym miała być część handlowa. Projektowaliśmy go na dość dużej skarpie, stąd różne jego poziomy. Staraliśmy sobie jakoś poradzić z ukształtowaniem terenu. W projekcie na patio zaplanowana była woda. Ale z tego co widzę, teraz jest tam wysypany żwirek. Tymczasem prawie całe to wnętrze miało być taką sadzawką, na której było przejście, podglądnięte w Japonii. Miały być nenufary, jednak widzę, że to nie zostało zrealizowane.

Pola uprawne

Wiśniewski zauważył, że kiedy końcem lat 60. Chronowscy przyjechali do Mistrzejowic, były tutaj głównie pola uprawne. – Ucieszyło nas to, że to nie jest teren płaski. Było sporo zieleni istniejącej, która została uszanowana i zachowana. Teraz jest to bardzo zielone osiedle – mówiła pani Maria. Zauważyła, że Mistrzejowice powstawały w dość korzystnym momencie: przed nastaniem wielkiej płyty. – To był jeszcze okres, kiedy budowało się z drobniejszych elementów. Można było z nich zestawiać formy małych punktowców i dużych budynków – przekonywała architektka. Jej zdaniem, gdy zaczęła się wielka płyta, to był koszmar. – Była dramatyczna dla architektów. Na szczęście Mistrzejowice wielka płyta jeszcze ominęła – nie kryła.

Wyznała, że do Mistrzejowic ma duży sentyment. – Budynek, w którym jesteśmy, był jednym z pierwszych, jaki tu stanął. Bloki powstawały pomiędzy snopkami ze zbożem. Wchodziliśmy w teren rolniczy. Czasami aż serce bolało, że się likwiduje pola, ale takie było zlecenie społeczne – przekonywała.

W spotkaniu uczestniczył również Janusz Jutrzenka Trzebiatowski – krakowski malarz i projektant, przez wiele dekad związany z Nową Hutą i z Mistrzejowicami, autor licznych wystaw w Polsce i zagranicą. Od lat 50. animował życie artystyczne w Nowej Hucie, gdzie m.in. założył Pracownię Urządzania Wnętrz Mieszkalnych oraz współtworzył galerię sztuki „Rytm” w ramach Zakładowego Domu Kultury Huty im. Lenina (obecnie Ośrodek Kultury Norwida). W 1974 roku opracował monumentalną, emaliowaną dekorację „Fantasmagoria wiatru”, która przez kilka dekad zdobiła jeden z pawilonów handlowych, znajdujących się na os. Złotego Wieku.

Spotkanie w Kuźni, Maria Chronowska (z prawej), fot. Bartosz Dybała, LoveKraków.pl
Spotkanie w Kuźni, Maria Chronowska (z prawej), fot. Bartosz Dybała, LoveKraków.pl

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Mistrzejowice