W mieście literatury umierają księgarnie

W 2013 roku Kraków zyskał miano Miasta Literatury. Tymczasem najbardziej charakterystyczne księgarnie i antykwariaty nie mogą utrzymać się na rynku. Ich los może wkrótce podzielić także nowohucka Skarbnica.

Przychodzili do niej ludzie z całej Nowej Huty. To tu kolejne pokolenia zaopatrywały się w podręczniki szkolne. Księgarnia była świadkiem stawiania pomnika Lenina, jak i jego demontażu. Widziała, jak Huta im. T. Sendzimira rosła w siłę i jak stopniowo upadała. Obserwowała, jak okoliczne sklepiki zamieniają się w kolejne oddziały banków, drogerii i bukmacherów. Dziś także ona szykuje się do likwidacji, a przecież Księgarnia Skarbnica jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc tej dzielnicy. – Liczę na to, że nie zamkniemy całej księgarni, a jedynie znacznie zmniejszymy jej powierzchnię. Na razie trudno mi ocenić, co będzie. Przymierzam się do wykupu lokalu od miasta, bo to w tej chwili jedyna szansa dla niego – opowiada Anna Włodarczyk, właścicielka Skarbnicy.

Brutalne prawa rynku
Koszt utrzymania lokalu to kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Kiedyś pracowało tam dwadzieścia osób, dziś już tylko sześcioro. – Obroty nie pozwalają na utrzymanie Skarbnicy w obecnym kształcie. Nie mogę tak dłużej funkcjonować, bo tylko się zadłużam – tłumaczy właścicielka. – Nie stać mnie na obecny czynsz, nie mogę też działać jako ośrodek kulturalny. Nie ma złotego środka. Powiedziano mi jasno: jestem „komercją” i muszę się liczyć z prawami rynku – dodaje.

Księgarnia działała od 1956 roku jako Dom Książki. Obecną nazwę przyjęła 44 lata później. Niezmienne od lat zajmuje duży przeszklony lokal na os. Centrum C. Ma w swojej ofercie sprzedaż stacjonarną i internetową. Dysponuje jednym z największych zbiorów literatury naukowej i popularnonaukowej. Na półkach można znaleźć też mapy, atlasy, albumy, literaturę polską i obcojęzyczną. – W tej chwili mamy jeszcze ok. 24 tysięcy tytułów. Na szczęście mieszkańcy Krakowa okazali mi wielkie wsparcie – opowiada Włodarczyk.

Internetowe protesty
Podobnie jak w przypadku wcześniej upadających antykwariatów czy księgarni, w mediach społecznościowych zawrzało. Internauci założyli akcję „Ratujmy Skarbnicę - wspierajmy lokalne firmy”. - Z Kazimierza tam jeździłem po książki! Masakra! McDonald'sa zróbcie albo bank, bo mało ich w Krakowie! - oburza się jeden z nich. W wirtualnym świecie fani księgarni wzajemnie nakłaniali się, by wspomóc ją w najprostszy sposób, czyli kupując tam książkę. – Jestem im wszystkim bardzo wdzięczna. To niesamowite, że ludzie potrafią się tak zjednoczyć, gdy im na czymś zależy. Wspierają mnie, przychodzą, kupują, rozmawiają. Serdecznie za to dziękuję – nie bez wzruszenia opowiada właścicielka. – Miejmy nadzieję, że uda się zachować chociaż część Skarbnicy, ale narazie do zamknięcia jest bliżej niż dalej.

Miasto nie może pomóc
Zarząd Budynków Komunalnych nie może pomóc księgarni. – Czynsz tego lokalu już jest znacznie obniżony. Pani Włodarczyk płaci 24,79 zł za metr kw. powierzchni, a średnia wartość rynkowej stawki to 51,84 zł – informuje Agnieszka Nowak z ZBK. – Problemy tego miejsca wynikają przede wszystkim z metrażu – dodaje.

Skarbnica zajmuje bowiem razem z piwnicami ponad 514 mkw. Już raz udało się pomóc. – W 2011 roku Zespół Negocjacyjny wskazał na znaczny metraż lokalu powodujący, że  nawet mała podwyżka doprowadzi do znacznego wzrostu czynszu najmu. Ze względu na wrośnięcie placówki w pejzaż Nowej Huty i jej znaczenie dla życia kulturalnego dzielnicy, a ponadto fakt, że działalność prowadzona w lokalu jest branżą chronioną, na mocy ustawy udało się ustalić obecną stawkę – zapewnia Nowak.

Dla porównania inne lokale w tej samej okolicy płacą za wynajem od 27 do 114 zł netto za metr kw. Zarząd Budynków Komunalnych widzi tylko jedno rozwiązanie. Właścicielka księgarni musiałaby wydzielić część lokalu i odstąpić go innemu podmiotowi.

Miasto literatury bez książek?
W ciągu ostatnich lat z miasta zniknęło kilka najstarszych i najbardziej znanych antykwariatów. Niespełna miesiąc temu koniec działalności ogłosiła Księgarnia Hetmańska, obecna na Rynku Głównym od 18 lat. Kryzys w branży księgarskiej nie ominął też wielkich sieci - nawet Empik wyprowadził się z lokalu w centrum, a wszystkie oddziały Matrasa wystawiono na sprzedaż. Kraków jest miastem literatury zaledwie od października ubiegłego roku. Niedługo może się jednak okazać, że mimo zaszczytnego tytułu może zabraknąć w nim tego, co dla czytelnictwa najważniejsze - książek.