Czy miasto może się już czuć bezpiecznie, jeśli chodzi o system rowerów miejskich? O przyjęte rozwiązania pytamy Michała Pyclika, rzecznika prasowego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Jakub Drath, LoveKraków.pl: To już czas na oddech ulgi w sprawie miejskich rowerów?
Michał Pyclik, Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu: Bardzo się cieszymy, że sąd przychylił się do naszej prośby i pozwolił nam podpisać umowę. Dzięki temu, że mamy Światowe Dni Młodzieży, mogliśmy też uruchomić rower tymczasowy – wcześniej ze względu na zapisy ustawy nie było to możliwe. Od piątku rowery pojawią się na stacjach, mimo tego, że procedura została znacznie wydłużona z powodu protestów konkurencji. Teraz sąd nam pozwala podpisać umowę, więc z jednej strony uruchamiamy rower tymczasowy, a z drugiej mamy szansę w miarę płynnie przejść do roweru czwartej generacji. Na pewno będzie tutaj potrzebny taki czas, kiedy nie będzie rowerów, bo trzeba np. zdemontować stacje, przepisać bazy danych, więc jakaś przerwa na pewno będzie. W sierpniu będziemy wiedzieć, kiedy firma jest w stanie rower czwartej generacji uruchomić i będziemy do tego dostosowywać czas funkcjonowania roweru tymczasowego.
Pozwolenie na podpisanie umowy nie jest jeszcze równoznaczne z odrzuceniem skarg konkurencji.
Postępowanie jeszcze trwa, ale to bardzo ważny sygnał mówiący o tym, że możemy być spokojni. Nasi prawnicy analizowali tę kwestię, zanim zdecydowaliśmy się na podpisanie umowy.
A jeśli sąd przyzna rację skarżącym?
Teoretycznie jest to możliwe, ale na tyle mało prawdopodobne, że nie bierzemy tego pod uwagę.
Cena oferowana przez BikeU była znacząco niższa od innych ofert. Zdaniem skarżących – rażąco niska. Czy prawdą jest, że kary umowne są uzależnione od tej kwoty?
Mamy zabezpieczenie umowy. Ale musimy też pamiętać o tym, że to nie jest tak, że przychodzi do nas firma, która składa się z teczki i komputera. To jest inwestycja liczona w milionach złotych i nie byłoby tak prosto się z niej wycofać, jak przedstawiają to niektórzy. Ta firma musi jednak wiele zainwestować i ponosi ryzyko. A jest to firma bardzo doświadczona w koncesjach i partnerstwie publiczno-prywatnym i jest przygotowana do tego, żeby ten rower prowadzić. My przygotowując się do koncesji robiliśmy analizę finansową, która pokazała, że taka dopłata do roweru nie powinna być wyższa niż dwieście-kilkadziesiąt złotych. A więc o połowę mniej, niż zaproponowała firma, która nam wydłużyła całą procedurę. W czasie postępowania zmieniły się trochę warunki: zrezygnowaliśmy z minut darmowych, wprowadziliśmy abonamenty, w związku z czym opłata nie musi być tak duża, bo firma zarabia od początku.
Argument przeciwników jest taki, że przy karach wyliczanych na podstawie tak niskiej kwoty, miasto nie będzie miało wystarczającej kontroli nad jakością usługi. Poprzednia firma, jak wiemy, nie przykładała się do serwisowania.
Różnica polega na tym, że teraz całe ryzyko jest przerzucone na operatora. A po drugie, firma musi wziąć kredyty, które będzie musiała spłacać. Na rynku jest teraz bardzo duża konkurencja i faktycznie jest sporo zamieszania z krakowskim przetargiem, a to dlatego, że wyznaczamy nową drogę. Warszawa za swój system zapłaci 40 milionów złotych, a my zapłacimy 1500 zł miesięcznie. Jeśli tym modelem poszłyby inne miasta, to może zupełnie zmienić zasady funkcjonowania tego rynku. Dlatego toczyła się tutaj potężna walka. My zdecydowaliśmy, że poczekamy dłużej na ten rower, ale zrobimy go na korzystniejszych dla miasta warunkach.
Sporo wątpliwości pojawiło się też wokół braku darmowych minut, do których użytkownicy zdążyli się przyzwyczaić.
Nie ma czegoś takiego, jak darmowe minuty. Gdybyśmy chcieli je wprowadzić, musielibyśmy zapłacić kilka milionów złotych. Wybraliśmy przerzucenie tego na operatora. Ta cena musi być tak atrakcyjna, żeby ludzie chcieli z tego korzystać. W przeciwnym razie operator nie zarobi.
Co już teraz wiemy o cenniku? Poza tym, że abonament 60-minutowy ma kosztować nie więcej niż 20 zł, a 90-minutowy nie więcej niż 25 zł.
Cennik będzie nam dopiero przedstawiany. Firma przewiduje także możliwość wypożyczenia pojedynczego. Natomiast dla nas najważniejsze są abonamenty, żeby one były tanie i powszechnie dostępne. Żeby ten rower był traktowany nie jako atrakcja dla turystów, tylko jako normalny środek lokomocji. Jeśli będziemy mieć 150 stacji i 1500 rowerów, będzie go można tak traktować.
Kiedy system będzie w pełni rozwinięty?
Od kwietnia będziemy mieć już pełną liczbę stacji i pojazdów. Na początku pojawi się sto rowerów i ta liczba będzie się zwiększać.