Walka z alkoholem w szkole to walka z wiatrakami? [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Łatwiej zdobyć nieletnim narkotyki niż alkohol – wynika z cyklicznego badania uczniów trzech szkół gimnazjalnych oraz dwóch szkół średnich. Niepokojące są dane mówiące o tym, że coraz więcej dziewczyn pali. Pociesza jedynie fakt, że coraz mniej uczniów regularnie się upija. Z wiceprezydentem Krakowa, Andrzejem Kuligiem rozmawiamy o wynikach badania.

Dawid Kuciński, LoveKraków.pl: Co nam mówią te badania? Jest źle czy lepiej? Jak je można odczytać?

Andrzej Kulig, wiceprezydent Krakowa ds. społecznych: Interpretacja tych badań wygląda tak, jakbyśmy oceniali napełnioną w połowie szklankę. Jedni widzą, że jest do połowy pusta, drudzy, że pełna. Mówiąc poważnie, badania te pokazują trendy. Widzimy trend dostępności do narkotyków, ale z drugiej strony spada spożywanie tych twardych środków odurzających.

A alkohol?

Jesteśmy kompletnie niewydolni, jeśli chodzi o zablokowanie dostępu do alkoholu młodym ludziom. W zasadzie napoje są dostępne jak dla każdego dorosłego. Kolejnym negatywnym trendem jest wzrost spożycia używek w części, która do tej pory była mniej więcej wolna, czyli u dziewcząt. Jeśli do tego dodamy coraz częstsze agresywne zachowania z udziałem kobiet, to zjawisko  jest bardzo niepokojące.

W badaniach mamy też poruszony wątek uzależnienia od Internetu.

To tak zwane uzależnienie behawioralne, które faktycznie mogłoby być bardziej uwypuklone. Jest to druga odnoga uzależnień, która występuję u młodzieży. Jako gmina stoimy przed dużym wyzwaniem, aby z tym wszystkim walczyć. Robimy dużo, wydajemy ogromne kwoty. Praktycznie cały fundusz „korkowy” (opłaty przedsiębiorców za pozwolenie sprzedaży alkoholu – przyp. red.) jest na ten cel przeznaczany, ale to wciąż za mało. Nie potrafimy wykreować innych atrakcji dla młodzieży.

Czyli?

Nie udało się wypracować innego sposobu spędzania czasu. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że w szkołach ponadgimnazjalnych młodzież ma coraz mniej czasu, dlatego porzuca np. uprawianie sportu. Zamiast tego sięga po używki, które w jakiś sposób ich relaksują i odprężają. Nie tylko miasto, ale też twórcy programów edukacyjnych muszą się nad tym problemem pochylić.

Nie uważa Pan, że to walka z wiatrakami? Młodzież piła, pije i pić będzie… Choć oczywiście nie neguję tego, że ze zjawiskiem należy walczyć.

Gdyby nic z tym nie robić, to byłoby jeszcze gorzej. Myślę, że nie można tak na to patrzyć. Nawet jak na jednego ucznia z dziesięciu trafi to, co mówimy i uda się go uratować, to jest to sukces.

Wróćmy jeszcze do dziewczyn i ich zachowań. Skąd Pana zdaniem to się bierze?

Nie jestem w stanie tego wyjaśnić… Niektórzy twierdzą, że polityka równouprawnienia jest za to odpowiedzialna. Kobiety za wszelką chcą dorównać mężczyznom – również w piciu alkoholu czy spożywania narkotyków, aktach agresji. A to była sfera zastrzeżona dla mężczyzn. Oczywiście nie twierdzę, że tak musi być, ale z taką tezą spotkałem się w literaturze naukowej.

Mówił Pan, że trzeba coś zmienić. Kiedy można się spodziewać początku prac nad odpowiednim programem - czy to profilaktycznym, czy tym, który ma zagospodarować wolny czas?

Jesteśmy w trakcie podziału środków z funduszu korkowego. Idzie on w dwóch kierunkach: po pierwsze na masowy sport. Chcemy stworzyć maksymalnie szeroką ofertę sportową. Drugim obszarem zajmuje się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Jest on adresowany do na przykład do świetlic środowiskowych, gdzie znajdują się młodzież i dzieci zagrożone wykluczeniem. Przy czym PARPA (Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych) wychodzi z założenia, że brakuje w tych działaniach wyraźnego zaadresowania do osób zagrożonych przyszłym uzależnieniem.

Polemizujemy z tym, ponieważ profilaktyka polega też na tym, by wziąć pod opiekę dzieci w wieku od 8 do 10 lat, które mogą stać się dziećmi ulicy i zaszczepić im nawyki prozdrowotne, co spowoduje, że zbudują sobie alternatywny sposób funkcjonowania.

Ostatnia rzecz. Jak widzimy problem z narkotykami zaczyna się wcześnie. Moim zdaniem nauczyciele nie zauważają problemu narkotyków.

Podzielam wniosek, że ogromna rola do odegrania należy do nauczycieli. Pedagodzy są różni – z przypadku, którzy trafili do tego zawodu z braku alternatywy. Ale mamy też takich, którzy są pasjonatami, są aktywni, walczą o dzieci. Zgłaszają się do różnych instytucji, aby dziecko uratować. Kiedyś szkoła była bardziej nastawiona na kontakt z uczniem i rodziną, teraz jest szkołą urzędniczą.

News will be here