Wiceprezydent Jerzy Muzyk: Nowe Miasto na Rybitwach jest szansą dla Krakowa [Rozmowa]

Jerzy Muzyk fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Chciałbym, aby idea Nowego Miasta urzeczywistniała się jak najszybciej, ale z poszanowaniem wszystkich – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Jerzy Muzyk, zastępca prezydenta Krakowa.

Patryk Salamon, redaktor naczelny LoveKraków.pl: Plan miejscowy dla Nowego Miasta w Rybitwach będzie uchwalony jeszcze w tym roku?

Jerzy Muzyk, zastępca prezydenta Krakowa: Chciałbym bardzo, aby się to udało, ale ostateczną decyzję podejmuje zawsze Rada Miasta Krakowa. Jesteśmy na etapie rozpatrywania 155 uwag do planu.

Te uwagi są od mieszkańców czy od podmiotów gospodarczych?

W prawie stu procentach uwagi zostały zgłoszone przez przedsiębiorców, których rozumiem, że są zaniepokojeni zmianą charakteru tego obszaru z przemysłowego na multifunkcyjny, z przeważającymi funkcjami mieszkaniowymi i usługowymi, z nowym układem komunikacyjnym zarówno drogowym jak i szynowym. Od mieszkańców z tych okolic otrzymaliśmy zaledwie dwie uwagi.

Przedsiębiorcy chcą, aby zachować na tym obszarze funkcje przemysłowe?

Możemy podzielić uwagi na dwie kategorie. Jedni mówią, żeby zachować przemysłowy charakter terenu, ponieważ od 30 lat prowadzą tam działalność i się nie przebranżowią, nie pójdą pracować np. do korporacji. Druga kategoria jest zupełnie inna: ci przedsiębiorcy w ogólnym zamyśle podzielają nasze spojrzenie na ten obszar, ale pytają, dlaczego ich działka ma być przeznaczona pod drogę czy tereny zielone, a nie pod wysokościowce.

Nie dziwię się właścicielom działek, że chcieliby, aby ich nieruchomość była warta jak najwięcej.

Mnie te uwagi nie zaskoczyły. Cały czas staram się podkreślać jedną rzecz: to nie jest tak, że przyszedłem pracować do urzędu i zaświtała mi myśl, że na Rybitwach stworzymy nową dzielnicę. Konsekwentnie realizujemy to, co zostało zapisane w studium z 2014 roku, gdzie określono, że miasto ma szanse rozwijać się z północy na południe, ale po wschodniej stronie. Nowe Miasto jest dla mnie swoistym wentylem, gdzie powinniśmy skanalizować działalność inwestycyjną dużych rozmiarów. Jeśli nie znajdziemy takiego rozwiązania dla Krakowa, to pozostają nam dwie możliwości. Będziemy musieli – ze względu na niewystarczające narzędzia prawne – ulegać presji inwestycyjnej w innych obszarach miasta, albo mówimy, że nie jesteśmy miastem przyjaznym inwestycjom. Osobiście jestem zwolennikiem poglądu, że jeśli nie będziemy iść do przodu, to Kraków nie utrzyma funkcji lidera w określonych dziedzinach i przeganiać będą nas takie miasta jak Wrocław, Katowice, Poznań czy Gdańsk. Jestem przekonany, że możemy przyciągać nowych ludzi, nowe firmy, tylko musimy dać im możliwość nabywania mieszkań i osiadania się tutaj na stałe.

Wszystkie uwagi będą odrzucone za jednym zamachem?

Każda uwaga ma swoją historię i dla mnie uzasadnienie jest decydujące, a nie liczba tożsamych wniosków. Trzeba mieć świadomość, że w przypadku tego planu mamy wiele uwag poruszających sprawę stabilności przez przedsiębiorców.

Plan jest taki, aby przedsiębiorcy przenieśli się na obszar Nowej Huty Przyszłości?

Chcielibyśmy, aby niewykorzystywane obszary kombinatu stanowiły, po przyjęciu planu miejscowego dla tego terenu, alternatywę dla przedsiębiorców z Rybitw. Największe nakłady inwestycyjne będziemy musieli ponieść jako miasto, bo chcemy przystosować teren w Nowej Hucie do nowej funkcji, więc przed nami m.in. budowa układu drogowego. Ale wracając do tematu przedsiębiorców z Rybitw. W planie dla tego obszaru będziemy chcieli umieścić zapisy gwarantujące im pewien rodzaj stabilności na najbliższe lata. Część firm prowadzi działalność koncesyjną, np. gospodarkę odpadami, więc informujemy przedsiębiorców, że mogą wystąpić, przed uchwaleniem planu, z wnioskami o przedłużenie koncesji na maksymalnie 10 lat. To nie wszystko – zapiszemy w dokumencie planistycznym, że dotychczas istniejące budynki można remontować, bez względu na funkcję, jaka znajdzie się w planie miejscowym. Może się okazać, że firma magazynowa może tam być przez najbliższe 30 lat. Chciałbym, aby idea Nowego Miasta urzeczywistniała się jak najszybciej, ale z poszanowaniem wszystkich, również tych, którzy nie składali wniosków czy uwag do planu a prowadzą działalność na tym terenie.

Tereny Rybitw od lat uchodzą za zalewowe. To bezpieczne miejsce, aby budować tam wysokościowce i całą nową dzielnicę?

Musimy cofnąć się do planu z 2013 roku, który utrwalił funkcję przemysłową i magazynową na tym obszarze. Tam wskaźnik maksymalnej powierzchni biologicznie czynnej określono na 20 procent. W proponowanym przez nas planie chcielibyśmy odzyskać powierzchnię biologicznie czynną, dlatego narzucamy wysokie parametry, od 30 do 50 procent. Jeśli weźmiemy pod uwagę teren wzdłuż Drwiny po jednej i drugiej stronie tj. 50 hektarów oraz prawie 15 hektarów projektowanego lasu oddzielającego Nowe Miasto od oczyszczalni ścieków, to mamy jeden z największych parków na terenie Krakowa. To będzie stanowiło powierzchnię, który w naturalny sposób będzie chłonęła wodę.

To chyba nie uspokoi wszystkich.

Zdaję sobie sprawę, dlatego współpracujemy z ekspertami z Akademii Górniczo-Hutniczej, którzy wykonali dla miasta ekspertyzę. Nasz plan jest przemyślany również pod tym kątem, dlatego nieprzypadkowo w jednym miejscu można budować wysokościowce, w innym zabudowa nie może być wyższa niż 40 metrów, a jeszcze w innym przypadku blok nie będzie mógł mieć garaży podziemnych, mimo że na pobliskich nieruchomościach garaże podziemne będą dopuszczone. Proszę zaufać profesorom z AGH, którzy wiedzą co robią, a my ich słuchamy.

Jaki jest pomysł na obsługę komunikacyjną tego obszaru?

Mimo, że nie mamy jeszcze przyjętego planu, to trzeba zwrócić uwagę na przygotowywane przedłużenie linii tramwajowej z Małego Płaszowa do S7 – już w przyszłym roku będziemy mieli decyzję środowiskową. Przymierzamy się bardzo poważnie do przebudowy ulicy Półłanki czy przedłużenia ul. Domagały. Uważam, że projekt Nowego Miasta, czyli mocne przeobrażenie terenu przemysłowego, ma szansę być dużym beneficjentem środków zewnętrznych. W piątej edycji Polskiego Ładu zawnioskowaliśmy o dofinansowanie infrastruktury drogowo-komunikacyjnej dla tego obszaru na poziomie 250 mln złotych, co jest maksymalną kwotą o jaką możemy się ubiegać. Dodatkowo wystąpiliśmy o 100 mln złotych na przystosowanie infrastruktury drogowej dla obszaru objętego projektem Nowa Huta Przyszłości. Moim prywatnym zdaniem, być może właśnie Nowe Miasto będzie zaczynem do tego, aby w Krakowie docelowo powstało metro.

Przenieśmy się na północ miasta. Po co planiści zaplanowali łącznicę kolejową na Żabińcu?

Projekt planu, bez tej łącznicy, nie został zaakceptowany przez kolejarzy. PKP wyraźnie powiedziało, że muszą mieć w planie teren pod łącznicę kolejową dla linii nr 100, ponieważ jednym z priorytetów Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej jest skrócenie czasu przejazdu z Dworca Głównego do centrum Nowej Huty. My mamy wątpliwości co do tego. Mamy problem, bo linia kolejowa wchodziłaby w obszar, który zgodnie ze studium jest terenem zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej. Nie mogę jednak powiedzieć, że linia kolejowa mnie nie interesuje – dla mnie kolej jest zbyt ważnym partnerem w rozwoju miasta i zapewnieniu obsługi komunikacyjnej, abym mógł pominąć stanowisko kolei.

Wspomniał Pan wcześniej o pieniądzach z budżetu państwa. Czy pół miliarda złotych na przygotowania do Igrzysk Europejskich w 2023 roku będzie wykorzystane?

Na razie bym nie panikował. Jeśli mówimy o inwestycjach komunikacyjnych, to mamy do zrealizowania 16 zadań. Pośród tych inwestycji są takie, które na pewno będą rozliczone, jak np. poszerzenie mostu kolejowego na Wiśle, który utworzy przeprawę dla pieszych i rowerzystów czy piąty etap ul. Królowej Jadwigi.

Nie wierzę w zakończenie remontu ul. Królowej Jadwigi.

To się musi udać, bo jedyną cywilizowaną drogą do portu lotniczego w Balicach jest ul. Królowej Jadwigi. Trudno mi sobie wyobrazić, abyśmy tego nie skończyli na czas. Inwestycje igrzyskowe staraliśmy się tak dobrać, aby były to projekty na etapie realizacji, albo są tak daleko zaawansowane od strony przygotowania formalnego, że praktycznie uzyskanie pozwolenia czy zezwolenia na realizację inwestycji drogowej nie powinno być żadnym problemem.

Chyba nie do końca. Na przebudowę skrzyżowania al. Pokoju i ul. Rogozińskiego nie ma nawet decyzji środowiskowej.

Najprawdopodobniej będziemy musieli przełożyć środki z tego zadania na inne inwestycje, bo istnieje, niestety, duże prawdopodobieństwo, że na czas nie uzyskamy pozwoleń i nie zrealizujemy przebudowy do końca maja przyszłego roku.

Aleja Solidarności czy al. 29 Listopada będą ukończone przed datą graniczną?

W przypadku inwestycji drogowych mówimy o przejezdności. W mojej ocenie uda się zmodernizować al. Solidarności. Al. 29 Listopada może nie będzie skończona w całości, ale na pewno będzie przejezdna na Igrzyska Europejskie.

A co z przebudową stadionu Wisły? Brak ofert w dwóch przetargach, a w jednym gigantyczna kwota, nie napawają optymizmem.

Potrafimy liczyć i oferta Mostostalu na kwotę prawie 175 mln złotych ma dużą „górkę”. Przeanalizowaliśmy wymogi przetargowe i wiemy, ile może kosztować realizacja zadania na dwie zmiany i nawet w dni ustawowo wolne od pracy. W tym tygodniu Zarząd Infrastruktury Sportowej rozpisze ponownie przetargi, które nie będą jakoś specjalnie modyfikowane. Jestem przekonany, że do 30 maja przyszłego roku zdążymy i będą widoczne zmiany na stadionie Wisły. Na pewno pojawi się nowa elewacja.

ZIS zmieści się w zaplanowanej kwocie 88 mln złotych?

80 mln złotych pochodzi z budżetu państwa, my jako miasto musieliśmy dołożyć jedynie 10 procent. Nie widzę politycznych szans, aby rada miasta mogła dołożyć kolejne pieniądze do modernizacji stadionu Wisły, a z drugiej strony zakres inwestycji jest tak określony, aby nie było takiej potrzeby.