Patryk Salamon, LoveKraków.pl: W poniedziałek miejscy urbaniści zaprezentowali projekt planu miejscowego dla części Rybitw i Płaszowa. Wynika z niego, że na blisko 700 hektarach będą mogły być budowane obiekty o wysokości do 150 metrów. To nie jest fikcja planistyczna?
Jerzy Muzyk, zastępca Prezydenta Miasta Krakowa ds. Zrównoważonego Rozwoju: Nie mam czasu ani ochoty na koncentrowaniu swojej pracy na fikcji. Jeśli angażujemy środki oraz poważnych ludzi, a także przygotowujemy szereg miejskich inwestycji, które mają stać się fundamentem pod realizację zamierzeń deweloperskich, to nie ma mowy o kreowaniu fikcji. Jeśli nam wszystkim będzie towarzyszyła determinacja, to się uda.
To są plany na następne lata czy bardziej dekady?
Myślimy w kategoriach dekad i rozwoju miasta na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Mam pełną świadomość, że stworzenie nowej enklawy w Krakowie to z jednej strony zadanie bardzo czasochłonne, ale z drugiej również kosztochłonne. Dużo pracy przed nami i nie mówię tylko w kategoriach inwestycyjnych: trzeba zmienić, a pewnie już samą prezentacją projektu planu, zaczęliśmy to robić, myślenie o tym obszarze, aby przestał się kojarzyć tylko z jednym profilem prowadzenia działalności gospodarczej.
Mówmy wprost: ten teren był postrzegany jako część Krakowa drugiej kategorii, idealne miejsce do lokowania magazynów, sortowni śmieci i giełdy rolnej.
Dobrze, że kilka lat temu zaczęto odważnie myśleć o tym obszarze. Później władze miasta wykonały odważne kroki, wpisując bardzo ambitne założenia do strategii rozwoju Krakowa, co później zostało powtórzone z pewnymi modyfikacjami w studium z 2014 roku. Teraz my projektem planu uszczegóławiamy rozwiązania urbanistyczne, nadajemy nowy kształt nowej dzielnicy. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko cieszyć się z faktu, że pesymistyczne myślenie niektórych osób z okresu epidemii, nie przełożyło się w żaden sposób na postrzeganie fragmentu miasta oraz tego, co powinno tam powstać. Dla Krakowa konieczna jest realizacja tak ambitnego projektu.
Dlaczego?
W Krakowie nie mamy tak dużych terenów inwestycyjnych. Może niektórzy chcieliby mi teraz zarzucić mijanie się z prawdą, bo podczas jednej z ostatnich sesji przedstawiłem dane mówiące o tym, że w Krakowie mamy jeszcze tereny pod budowę nowych mieszkań dla blisko 200 tysięcy osób, ale w większości są to tereny mocno rozczłonkowane, rozrzucone po różnych fragmentach miasta.
Rybitwy i Płaszów mają stać się „ziemią obiecaną” dla deweloperów, lub jak kogoś drażni to słowo – dla inwestorów?
W tym przypadku mówimy o spójnej filozofii określającej ramy nowej kompaktowej dzielnicy. To będzie miejsce, w którym inwestorzy, tylko proszę nie odebrać tego w złym kontekście, będą mogli się wyszaleć.
Przewodniczący komisji planowania Grzegorz Stawowy mówił w poniedziałek, że plan krępuje ręce architektom, ponieważ urzędnicy narzucili bardzo wąski gorset.
Absolutnie nie podzielam tego poglądu. Nie ograniczamy żadnej kreatywności projektantów, mówimy im tylko: jeśli inwestora nie stać na wybudowanie na danym fragmencie wieżowca o wysokości od 140 do 150 metrów, to niech na razie niczego nie robi. Architekci, zarówno polscy oraz światowi, będą mieli okazje pokazać się z jak najlepszej strony.
Studium dopuszczało możliwość budowania na tym obszarze obiektów o wysokości 250 metrów. Dlaczego ostatecznie, po blisko sześciu latach, odważono się tylko na 150 metrów?
Już słyszałem te zarzuty: wielu ekspertów mówiło nam, że zatrzymujemy się w połowie drogi.
Obawiał się Pan zarzutu, że 250-metrowe budynki zaburzyłyby widok na Wawel lub Skałkę?
Dla nas istotne jest, aby nie zaburzyć pewnej miejskiej harmonii krajobrazu, a to stałoby się, gdybyśmy pozwolili lokować tam budynki o wysokości 250 metrów. Staraliśmy się wypośrodkować pewne rozwiązania i nie iść w maksymalne wysokości. Nie chcieliśmy na siłę podwyższać budynków, aby usłyszeć tylko pochwały, że Kraków jest szalenie odważnym miastem i wreszcie zerwał ze swoim konserwatyzmem.
Znaleźliby się chętni, aby zainwestować pieniądze w 250 metrowe obiekty?
Realnie patrząc – nie wiem, czy bylibyśmy w stanie ściągnąć w obecnym czasie do Krakowa z Londynu czy Monachium największe światowe biznesy, które potrzebowałyby tak ogromnych budynków. Myślę, że nie, choć zawsze podkreślam, iż Kraków stać na walkę o ściągnięcie dużych międzynarodowych instytucji.
Sam plan zagospodarowania wystarczy, aby deweloperzy zainteresowali się tym terenem?
Z miasta musi wyjść jasny komunikat: jesteśmy zdeterminowani i podejmujemy konkretne działania infrastrukturalne w tym rejonie Krakowa. Nie możemy powiedzieć, żeby deweloper przyszedł i zaczął tam od budowania kilometra drogi.
To odwrócenie filozofii, która obowiązuje w Krakowie. Może mało osób wie, ale to deweloperzy w Krakowie remontują i budują najwięcej dróg oraz chodników.
Miasto korzystało z rozwiązań, które dawała ustawa: skoro mogliśmy nakazać wykonanie układu komunikacyjnego, to to robiliśmy. W przypadku Nowego Miasta to my powinniśmy zacząć wykonywać prace od podstaw i budować ruszt komunikacyjny. A tak na marginesie to pragnę zaznaczyć, iż nie jest prawdą, że to deweloperzy remontują i budują najwięcej dróg i chodników w Krakowie. Nie da się w żaden sposób porównać skali inwestycji drogowych realizowanych bezpośrednio przez miasto ze środków budżetowych, sięgających wielu miliardów złotych , w stosunku do inwestycji drogowych realizowanych przez inwestorów w oparciu o ustawę o drogach publicznych.
Tymi elementami ma być przedłużenie linii tramwajowej z Małego Płaszowa w kierunku drogi ekspresowej oraz osiedla Złocień?
Dziś już zabezpieczyliśmy środki na przygotowanie koncepcji, a później zdobycie decyzji środowiskowej. To nie tylko linia tramwajowa: moim marzeniem jest przebudowa ulicy Półłanki, która musi przebiegać na niektórych odcinkach w innym śladzie.
Przyjdzie czas na Trasę Ciepłowniczą?
Zarząd Inwestycji Miejskich zaledwie kilka dni temu rozpisał przetarg na stworzenie koncepcji Trasy Ciepłowniczej. Nie możemy również zapomnieć o Trasie Nowobagrowej. Te dwie trasy staną się częścią trzeciej obwodnicy miasta. Szczerze liczę, że uda się przekonać rząd do współfinansowania tych inwestycji na przykład z Krajowego Programu Rozbudowy. My już wręcz zasypaliśmy Warszawę wnioskami o dofinansowania – pokazujemy wyraźnie, że Kraków ma przemyślaną strategię i jesteśmy w stanie zaangażować środki do 2026 roku. Jestem przekonany, że przedsiębiorcy widząc determinacje władz Krakowa w przystosowaniu terenu Rybitw i Płaszowa do pełnienia nowych funkcji – uwierzą w ten projekt.
Na sam koniec muszę jeszcze zapytać o jedną liczbę: miejscy urbaniści stwierdzili, że na terenie Rybitw i Płaszowa będzie mogło zamieszkać nawet 107 tysięcy osób. Nie przeraziło to Pana?
Nie, nie przeraziło. Powinniśmy zrobić wszystko, mając na uwadze nieubłagalne trendy demograficzne dotyczące Polski, aby Kraków dalej utrzymywał dodatni wskaźnik przyrostu naturalnego.
Będziemy ściągać więcej osób do Krakowa?
Może nie ściągać, a zachęcać, aby chcieli pozostać tu na stałe po studiach, chcieli wybrać prace, rozwinąć swój biznes czy przyjechać zagranicy i pozostać na dłużej. Pokażemy wszystkim, że Kraków to dynamiczne i prężnie rozwijające się miasto, które daje nowe możliwości inwestycyjne.