Wielkość znaku podstawą do anulowania opłaty za odholowanie

Zdjęcie przykładowe fot. Krzysztof Kalinowski

Podstawą do anulowania opłaty za odholowanie samochodu nieuprawnionego do postoju na miejscu dla niepełnosprawnych może być nawet wielkość zamontowanych znaków pionowych. W takiej sprawie niedawno wyrok wydał krakowski sąd administracyjny.

W styczniu 2020 roku straż miejska zauważyła stojący na jednym z dwóch miejsc dla niepełnosprawnych samochód. W związku z tym, że właściciel nie miał uprawienia do postoju na „kopercie”, auto zostało odholowane, a kierowca obarczony opłatą w wysokości 534 złotych.

Kierowca, odwołując się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, upierał się jednak, że jego auto zostało odholowane bezpodstawnie. Tłumaczył, że nie było na jezdni jakiegokolwiek znaku poziomego, nie widział też znaku pionowego. Dopiero na drugi dzień zauważył znak D-18a z tabliczką T-29. Jednak kierowca stwierdził, że w dzień jest on słabo widoczny, a nocą praktycznie w ogóle go nie widać.

SKO uznał, że ze zdjęć wykonanych przez strażnika miejskiego wynikało, iż „słupek, na którym znajdowały się znaki, znajdował się na wprost drzwi kierowcy w odległości metra od tych drzwi w pozycji zamkniętej”. Decyzja pozostała w mocy.

Zbyt małe znaki?

W skardze do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego kierowca upierał się jednak przy nieodpowiednim oznakowaniu miejsc zastrzeżonych dla niepełnosprawnych. Podniósł, że zabrakło znaku poziomego („niebieskiej koperty”) oraz że znaki pionowe w wersji mini (stosowane są m.in. na wąskich uliczkach zabytkowych miast) nie powinny być zamontowane na tej konkretnej ulicy, ponieważ było to nieuzasadnione ze względu na jej parametry. Ten drugi argument okazał się kluczowy.

Sprawa braku oznaczenia koperty niebieskim kolorem została przez sąd pominięta. Według orzekających w omawianym miejscu, nie było podstaw do użycia znaków „mini”. – Na takiej ulicy kierujący nie spodziewa się znaków wielkości „mini", nie można ich zatem uznać za prawidłowe oznaczenie – stwierdził sąd.

Według WSA, kolegium odwoławcze i prezydent nie ustalili, czy aby na pewno między znakami, które miały wyznaczyć dwa miejsca dla niepełnosprawnych, nie zmieściłby się trzeci samochód. To, gdzie są zastrzeżone miejsca, powinno być ustalone bez cienia wątpliwości.

Dlatego sąd uchylił decyzję i nakazał, by przy ponownym rozpatrzeniu sprawy ustalono odległości między znakami (D-18a „miejsce zastrzeżone” a T-3a „koniec”) oraz szerokość ulicy, by móc stwierdzić, że rozmiar zastosowanych znaków był odpowiedni.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto
News will be here