Zabójstwo milicjanta i dziennikarza. Podejrzany to były funkcjonariusz

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Tadeusz P. usłyszał zarzuty podwójnego zabójstwa: kolegi milicjanta oraz podkarpackiego dziennikarza, a także próby zabójstwa swojej żony. Były funkcjonariusz MO i policji nie przyznał się do winy.

Prokuratura Okręgowa w Krakowie prowadziła śledztwa w sprawie śmierci dziennikarza z Sanoka, który przygotowywał artykuł dotyczący śmiertelnego wypadku w 1985 roku. Marek Pomykała, bo tak nazywał się dziennikarz, został zamordowany w 1997 roku.

Okazuje się, że te dwie sprawy, jak i trzecie zabójstwo łączy jedna osoba – były milicjant, a później policjant, obecnie 63-letni Tadeusz P. Mężczyzna został zatrzymany 23 listopada. Usłyszał zarzuty i trafił do aresztu.

Śmierć pociąga śmierć

Prokuratura ustaliła, że 37 lat temu w miejscowości Łączki pijany Tadeusz P. spowodował wypadek, w którym zginęła jedna osoba – pieszy. Z publikacji Faktu, winę na siebie wziął ojciec sprawcy. Dziennikarze ustalili również, że świadkiem zdarzenia był inny mundurowy – Krzysztof P., który akurat przejeżdżał w okolicy wypadku autobusem.

Nie wiadomo, dlaczego kolega od razu nie podjął odpowiednich kroków. Wiadomo natomiast, że w nocy z 12 na 13 grudnia 1985 roku mężczyźni spotkali się nad jeziorem Solińskim w Polańczyku. Według prokuratury podejrzany zepchnął z pomostu swojego kolegę, wiedząc, że ten nie potrafi pływać. Krzysztof P. utonął. Jego ciało zostało wyłowione dopiero w lutym 1986 roku.

22 lata później sprawę wypadku badał sanocki dziennikarz. Wtedy Tadeusz P. nosił już mundur policji i był naczelnikiem sekcji ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Sanoku. Śledczy ujawnili, że na przełomie kwietnia i maja dokonał drugiego zabójstwa.

– Pod pozorem udzielenia wywiadu o okolicznościach wypadku zwabił pokrzywdzonego do domku letniskowego, następnie doprowadził go do stanu nietrzeźwości i wykorzystując ten stan udusił – informuje prokuratura. Ciała mężczyzny do tej pory nie odnaleziono.

Truł żonę

Oprócz tego śledczy postawili 63-latkowi zarzut próby pozbawienia życia swojej żony, która miała znać jego sekrety. Ustalono, że w latach 2015-2016 dodawał do napojów małżonki znaczne dawki określonych leków. Próbował również zabić żonę rtęcią, którą dodał do jej papierosów. Kobieta jednak zorientowała się i nie rozpaliła śmiertelnie groźnych papierosów.

Z publikacji Faktu wynika, że swoimi zbrodniami miał się po pijanemu „chwalić” nie tylko jej, ale też kochance. Według gazety, planowała nawet wydać książkę i był przekonany, że zbrodnie się przedawniły. Nie wziął pod uwagi, że przestępstwa popełnione przez funkcjonariuszy PRL, nie ulegają przedawnieniu.

– Tadeusz P. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów oraz złożył wyjaśnienia – stwierdza prokuratura.

 

News will be here