Według oficjalnej strony Wisły Kraków, Tsvetan Genkov przysłał dziś pismo, w którym poinformował, że jednostronnie wypowiada umowę łączącą go z klubem. Bułgarskie media informują zaś, że napastnik jest bliski przejścia do Levskiego Sofia.
Genkov nie pojawił się na pierwszym treningu po wakacyjnej przerwie. Gdy zapytaliśmy o jego absencję rzecznika Białej Gwiazdy usłyszeliśmy, że samolot z Bułgarem na pokładzie spodziewany jest jutro. Teraz okazuje się, że sprawa wygląda zgoła inaczej, a Genkov do Krakowa najwyraźniej nie wybiera się wcale.
Zawodnik ma prawo rozwiązać kontrakt z winy klubu, jeśli ten ma wobec niego zaległości płacowe starsze niż trzy miesiące. W przypadku Genkova i kilku innych piłkarzy taka sytuacja ma miejsce. Jednak wszyscy pisemnie zgodzili się na późniejsze wypłacenie zaległości, dzięki czemu Wisła nie miała problemów z uzyskaniem licencji na grę w Ekstraklasie.
Wobec domniemanego zainteresowania ze strony wicemistrza Bułgarii, Genkov zmienił jednak zdanie. Zarząd Białej Gwiazdy jak na razie nie odniósł się do stanowiska napastnika. Nie można wykluczyć, że sprawa będzie miała swój finał w sądzie.
Przedłuża się też kwestia nowych kontraktów dla Alana Urygi, Michała Chrapka i Michała Czekaja. Wcześniej wydawało się, że złożenie przez nich podpisów pod umowami jest wyłącznie kwestią czasu, a sami zawodnicy przekonywali, iż do ustalenia pozostały jedynie szczegóły. Do dziś nic takiego nie nastąpiło, a według informacji Gazety Krakowskiej cała trójka może nawet opuścić klub.
Wszystko rozbija się ponoć o prowizje dla agencji BMG Sport, która reprezentuje interesy wychowanków Wisły. Jej właściciel Bartłomiej Bolek żąda od klubu określonych kwot za wynegocjowanie nowych umów. Nie zgadza się na to Bogusław Cupiał. Myślenicki biznesmen uważa, że skoro zawodnicy korzystają z usług menedżera, powinni sami ponosić koszty z tym związane.
Warto dodać, że według ogólnie przyjętych na tym rynku zasad, Bolek od zawodników otrzyma określony indywidualnymi umowami procent od wynegocjowanych dla nich warunków finansowych. W tej sytuacji żądanie dodatkowych prowizji od klubu wydaje się działaniem co najmniej dziwnym.
Na dziś obie strony podobno twardo obstają przy swoich stanowiskach. Przeciąganie liny może potrwać nawet do końca miesiąca, gdy wygasają dotychczasowe kontrakty tercetu wychowanków.
Genkov nie pojawił się na pierwszym treningu po wakacyjnej przerwie. Gdy zapytaliśmy o jego absencję rzecznika Białej Gwiazdy usłyszeliśmy, że samolot z Bułgarem na pokładzie spodziewany jest jutro. Teraz okazuje się, że sprawa wygląda zgoła inaczej, a Genkov do Krakowa najwyraźniej nie wybiera się wcale.
Zawodnik ma prawo rozwiązać kontrakt z winy klubu, jeśli ten ma wobec niego zaległości płacowe starsze niż trzy miesiące. W przypadku Genkova i kilku innych piłkarzy taka sytuacja ma miejsce. Jednak wszyscy pisemnie zgodzili się na późniejsze wypłacenie zaległości, dzięki czemu Wisła nie miała problemów z uzyskaniem licencji na grę w Ekstraklasie.
Wobec domniemanego zainteresowania ze strony wicemistrza Bułgarii, Genkov zmienił jednak zdanie. Zarząd Białej Gwiazdy jak na razie nie odniósł się do stanowiska napastnika. Nie można wykluczyć, że sprawa będzie miała swój finał w sądzie.
Przedłuża się też kwestia nowych kontraktów dla Alana Urygi, Michała Chrapka i Michała Czekaja. Wcześniej wydawało się, że złożenie przez nich podpisów pod umowami jest wyłącznie kwestią czasu, a sami zawodnicy przekonywali, iż do ustalenia pozostały jedynie szczegóły. Do dziś nic takiego nie nastąpiło, a według informacji Gazety Krakowskiej cała trójka może nawet opuścić klub.
Wszystko rozbija się ponoć o prowizje dla agencji BMG Sport, która reprezentuje interesy wychowanków Wisły. Jej właściciel Bartłomiej Bolek żąda od klubu określonych kwot za wynegocjowanie nowych umów. Nie zgadza się na to Bogusław Cupiał. Myślenicki biznesmen uważa, że skoro zawodnicy korzystają z usług menedżera, powinni sami ponosić koszty z tym związane.
Warto dodać, że według ogólnie przyjętych na tym rynku zasad, Bolek od zawodników otrzyma określony indywidualnymi umowami procent od wynegocjowanych dla nich warunków finansowych. W tej sytuacji żądanie dodatkowych prowizji od klubu wydaje się działaniem co najmniej dziwnym.
Na dziś obie strony podobno twardo obstają przy swoich stanowiskach. Przeciąganie liny może potrwać nawet do końca miesiąca, gdy wygasają dotychczasowe kontrakty tercetu wychowanków.