Cmentarz parafialny w Bolesławiu został częściowo zagrodzony: w związku z możliwością wystąpienia zapadlisk. – Trudno, zakaz to zakaz, pomodlimy się za bliskich w kościele – mówią mieszkańcy miejscowości.
Środa, 30 października. To jeszcze nie uroczystość Wszystkich Świętych, ale im bliżej południa, tym pod cmentarz parafialny w Bolesławiu (powiat olkuski) podjeżdża coraz więcej samochodów. Ludzie w ciszy porządkują nagrobki, tylko od czasu do czasu słychać rozmowy. Część z tych osób zapewne wróci tu jeszcze 1 listopada. Jednak w tym roku nie wszystkim w Bolesławiu dane będzie pomodlić się nad grobami bliskich. Część cmentarza ogrodzono siatką, za którą nie można przechodzić. Powód? Okazuje się, że w lipcu tego roku pod południowo-zachodnią częścią nekropolii stwierdzono pustki poeksplatacyjne.Mają one związek z prowadzoną niegdyś działalnością górniczą. „Z archiwalnych map wynika, że w okresie międzywojennym oraz w czasie II wojny światowej mogła być prowadzona eksploatacja górnicza pod południową częścią cmentarza w Bolesławiu” – wyjaśniają w komunikacie Zakłady Górniczo-Hutnicze Bolesław. Ich przedstawiciele podkreślają, że mając na uwadze społeczne znaczenie tego miejsca, Zakłady zleciły wykonanie badań geofizycznych w tej części nekropolii. „Badania winny dać odpowiedź na pytanie, czy w górotworze występują anomalie i ewentualnie jakiego są typu. Umożliwi to podjęcie dalszych działań” – czytamy w komunikacie.
W związku z możliwością wystąpienia zapadlisk, zarządzenie w sprawie korzystania z cmentarza wydał ks. Sylwester Kulka, proboszcz Parafii Rzymskokatolickiej p.w. Macierzyństwa NMP. Jako administrator nekropolii wprowadził zakaz wstępu na teren zagrożony. Będąc na cmentarzu dostrzegliśmy pojedyncze osoby, które zakazu nie przestrzegały. Jednak zdecydowana większość odwiedzających groby rozumie zagrożenie.
– Rodziców mam pochowanych w tej części, która nie jest zagrodzona. Natomiast grób mojej siostry jest za siatką. Cóż tu powiedzieć, trudno. Zakaz to zakaz – powiedziała nam starsza pani, którą spotkaliśmy na cmentarzu. – Uważam, że proboszcz bardzo dobrze zrobił. Gdyby się coś komuś stało, ludzie mieliby później do niego pretensje, że nie zabezpieczył terenu. Jak ktoś ma bliskich na zagrodzonej części cmentarza, to trudno, pójdzie do kościoła i tam się za nich pomodli. Obawiam się tylko jednego, że to wszystko będzie postępować i trzeba będzie grodzić kolejne części – dopowiada kobieta.
– Przyszliśmy z mężem do moich dziadków. Oczywiście, są obawy, że cmentarz może zacząć się zapadać. Grób dziadków już się przechylił, ale nie wiem, czy ma to związek z dawną działalnością górniczą – stwierdziła pani Urszula – Gorzej jest na cmentarzu w Trzebini, tam się wiele grobów zapadło. Co do decyzji naszego proboszcza, to dobrze zrobił. Tu są szkody górnicze, które zagrażają bezpieczeństwu ludzi – dodał jej mąż. Od innego mężczyzny usłyszeliśmy, że jeśli ludziom pozapadają się groby, to ktoś powinien za to wypłacić odszkodowania.
Na cmentarzu spotkaliśmy wójta Bolesławia, Krzysztofa Dudzińskiego. – Cmentarz jest administrowany przez parafię, nie jest nekropolią gminną, dlatego mamy trochę ograniczone możliwości działania. Na pewno jednak nie odżegnujemy się od współpracy z parafią i Zakładami Górniczo-Hutniczymi. Potwierdzam, że w lipcu zostały stwierdzone pustki poeksplatacyjne ze starego kopalnictwa. Zostały przebadane, w efekcie czego podjęto decyzję o częściowym wyłączeniu cmentarza z użytkowania – przekazał nam Dudziński, który tę decyzję uważa za bardzo dobrą. – Byłoby naprawdę tragedią, gdyby coś się wydarzyło. Najlepiej ograniczyć ryzyko, po prostu je eliminując – twierdzi wójt.
Dodaje, że gmina i radni podejmują kroki w sprawie sytuacji na cmentarzu. – Rada gminy podjęła rezolucję m.in. do pana premiera. Mamy nadzieję, że rząd pomoże nam w przywróceniu terenów zdegradowanych do stanu bezpiecznego dla mieszkańców. Problem nie dotyczy bowiem jedynie cmentarza, ale mamy również zniszczoną obwodnicę Bolesławia, pojawiają się dziury w zabytkowym parku dworskim. Gmina sama finansowo tego wszystkiego nie udźwignie – reasumuje Krzysztof Dudziński.
Wielkie zapadlisko
Jeden z naszych rozmówców mówił o sytuacji w Trzebini. Przypomnijmy, że w 2022 roku na tamtejszym cmentarzu w rejonie ul. Jana Pawła II sporych rozmiarów zapadlisko pochłonęło 40 grobów. Zdarzenie również miało związek z prowadzoną niegdyś działalnością górniczą. Jak informowała „Gazeta Krakowska”, teren ten był płytko eksploatowany w okolicach XIX i XX wieku przez kopalnię Izabella. W sierpniu tego roku Spółka Restrukturyzacji Kopalń poinformowała, że zakończyła działania zabezpieczające na cmentarzu w Trzebini.
„Prace obejmowały obszar 1,4 ha. Wykonano tam łącznie 207 otworów o głębokości do 80 metrów (czyli do wyrobisk pokładów 208 i 209-210). Łączna długość wszystkich odwiertów to 8 031,5 m. Zatłoczono do nich ponad 17,5 tys. m3 mieszaniny stabilizującej grunt, co odpowiada pojemności prawie 7 basenów olimpijskich. Prace zabezpieczające teren cmentarza prowadzone były od października 2023 roku. SRK odebrała roboty 6 sierpnia 2024 r., a cmentarz został ponownie udostępniony do użytkowania w całości” – napisała spółka.
1 listopada mieszkańcy Trzebini będą mogli odwiedzić tam groby bliskich.