Pracownicy Urzędu Miasta Krakowa przy pomocy funkcjonariuszy policji oraz ślusarzy przejęli na własność gminy nieruchomość przy al. Jana Pawła II. Właściciel zakładu samochodowego przypiął się do słupa. Po około siedmiu godzinach został ściągnięty przez policjantów.
Miasto chciało przejąć ostatnią nieruchomość, przez którą nie można było dokończyć budowy skrzyżowania ulicy Lema z aleją Jana Pawła II. Dobudowanie 200-metrowego odcinka jest możliwe tylko dzięki wywłaszczeniu na cele publiczne budynków mieszkańców oraz przedsiębiorców.
Ostatnia przeszkoda: Romuald Malinowski
Dla urzędników ostatnią przeszkodą był Romuald Malinowski, właściciel zakładu samochodowego przy alei Jana Pawła II. Przedsiębiorca nie chciał oddać budynków oraz terenu dobrowolnie.
Urzędnicy z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w zamian za zabudowania oferowali prawie pół miliona złotych odszkodowania. – Pan Malinowski odwołał się od tej decyzji. Zakwestionował wysokość operatu (opinia rzeczoznawcy majątkowego o wartości nieruchomości – przyp. red.) – mówi Filip Szatanik, wicedyrektor Wydziału Informacji Urzędu Miasta Krakowa.
Malinowski postanowił zgłosić sprawę wysokości odszkodowania do wojewody małopolskiego. Jerzy Miller stwierdził, że kwota odszkodowania nie jest właściwa. – Ta wysokość została obniżona – dodaje Szatanik. O tym, czy za zakład należy się 492 tysięcy złotych zadecyduje sąd. – Sprawa jest rozpatrywana przez organy sądowe. Czekamy na ostateczne rozstrzygnięcie – wyjaśnia urzędnik.
Dlaczego pracownicy urzędu nie mogli poczekać jeszcze z egzekucją administracyjną? – Egzekucja musi się toczyć ze względu na dokończenie ulicy – mówi Szatanik o budowie skrzyżowania, które będzie stanowić istotny układ komunikacyjny dla powstającej nieopodal Kraków Areny. – Czekają krakowianie. To jest bardzo ważne, aby jak najszybciej dokończyć budowę drogi.
Szatanik: Malinowski to pieniacz
Romuald Malinowski nie otworzył bramy do zakładu. Ze swoim kolegą okupował budkę, która nie była nawet jego własnością. Kiedy robotnicy przystąpili do odpiłowywania zawiasów bramy, Malinowski przykuł się do słupa.
Na wysokości kilku metrów stał w jednej pozycji przez prawie siedem godzin. Dopiero po godzinie 14 do akcji wkroczyli policjanci, którzy ściągnęli przedsiębiorcę. – Ten człowiek jest znanym w mieście pieniaczem – komentuje całe zajście rzecznik UMK. – Razem ze swoim kolegą „miksuje” takie akcje, spektakle medialne – dodaje Szatanik.