Grupa Romów czeka na wyrok

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Dobiega końca proces grupy Romów oskarżonych o kradzieże i rozboje. Cztery starsze kobiety wraz z mężczyzną jeździły po małopolskich miejscowościach i  „odwiedzały” napotkane po drodze domy. Tam, gdzie nadarzała się okazja, okradali właścicieli, nierzadko stosując przemoc fizyczną i groźby.

Kornelia K., Małgorzata C., Janina T., Balbina M. oraz Henryk K., jako ich kierowca, podróżowali po południowej Polsce. Jak tłumaczyli przed sądem, handlowali drobnymi rzeczami bądź prosili o jedzenie czy drobne pieniądze.

Na policję jednak zgłosiły się osoby, które stwierdziły, że zostały przez kobiety okradzione. Część oskarżonych miała odwracać uwagę, a reszta zabierać wartościowe rzeczy – biżuterie oraz pieniądze. Gdy jednak nie udało się zdezorientować domowników – a były to zazwyczaj osoby starsze i samotne –  oskarżeni stosowali przemoc. Romowie mieli przytrzymywać okradanych, wykręcać im ręce i grozić pozbawieniem życia.

Romowie zostali zatrzymani 6 marca 2017 roku. Małgorzata C. usłyszała zarzut kradzieży ponad 23 tys. zł oraz naruszenia miru domowego. Kornelia K. według śledczych ukradła ponad 13 tys. zł oraz dokonała rozboju. Henryk K. miał ukraść również ponad 13 tys. zł i dokonać rozboju. Janina W. jest oskarżona o dokonanie rozboju i kradzieży ponad 12 tys. zł. Wszystkim grożą wysokie kary więzienia, polskie prawo za rozbój przewiduje do 12 lat pozbawienia wolności.

Przyznali się i zaprzeczyli

Podczas przesłuchania w Prokuraturze Rejonowej – Prądnik Biały, wszyscy przyznali się do zarzutów, zgodzili się na zaproponowane kary i opowiedzieli z mniejszymi bądź większymi szczegółami o tym, jak działali. Kobiety wchodziły do domów i prosiły o drobne pieniądze czy jedzenie, jeśli nadażała się okazja – kradły. Henryk K. był kierowcą, z którym oskarżone dzieliły się pieniędzmi.

Przed sądem jednak wszyscy zaprzeczyli temu, aby zaprotokołowane w obecności ich obrońców zeznania, były zgodne z prawdą. Stwierdzili, że przyznali się, ponieważ w zamian za to prokurator obiecał im zwolnienie z aresztu tymczasowego.

– Człowiek ze strachu się przyznał – podkreśliła Balbina K. To samo powiedział Henryk K. – Podpisałem, bo pierwszy raz w takiej sytuacji byłem. Powiedziałem to wszystko, bo chciałem wyjść do domu – mówił. Kobiety podkreśliły również, że nikt im nie przeczytał protokołu z przesłuchania, a one nie potrafią pisać i czytać, więc tylko złożyły swoje podpisy pod – jak przekonywały – nieznaną im treścią.

Oprócz Małgorzaty C. i Balbiny M. reszta oskarżonych była karana sądownie. Kornelia K. została skazana również poza granicami Polski. Henryk K. w 2013 roku został ukarany m.in. za posiadanie broni. Wyrok w tej sprawie zapadnie 10 października.