47 procent odrzuconych projektów BO. „Urzędnicy wychodzili ze swojej roli” [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

O wynikach weryfikacji projektów budżetu obywatelskiego rozmawiamy z radnym dzielnicy Zwierzyniec Krzysztofem Kwarciakiem.

Jakub Drath, LoveKraków.pl: W budżecie ogólnomiejskim odrzucono 129 wniosków, 87 przeszło. W dzielnicowym odrzucono 365, przeszło 462. Łącznie daje to 47 procent odrzuconych. Jak Pan to ocenia?

Krzysztof Kwarciak, radny Rady Dzielnicy VII Zwierzyniec, członek Rady Budżetu Obywatelskiego: Jestem bardzo zasmucony sposobem przeprowadzenia weryfikacji. Czytałem sporo uzasadnień dla decyzji odmownych i myślę, że w wielu sytuacjach urzędnicy trochę wychodzili ze swojej roli. Miasto powinno oceniać projekty tylko pod względem formalnym, a mam wrażenie że w niektórych przypadkach duże znaczenie miało nastawienie urzędu do tych propozycji. A ideą budżetu obywatelskiego jest to, żeby to do mieszkańców należała decyzja, jakie zadania będą realizowane. Jest chyba jakiś opór urzędu wobec tego, żeby mieszkańcy mieli więcej do powiedzenia.

To zniechęca do dalszego zaangażowania?

To, co się wydarzyło, jest nazywane „rzezią” projektów i niestety w tym określeniu jest sporo prawdy. Nie podoba mi się taki sposób traktowania mieszkańców, którzy poświęcają bardzo dużo swojego czasu na przygotowanie projektów – to czasem wymaga wielu miesięcy, czasem tworzą to grupy mieszkańców. Tymczasem z uzasadnień można niekiedy wywnioskować, że urzędnicy nawet nie zapoznali się dokładnie z propozycją. Nie są też respektowane zapisy dotyczące kontaktu z projektodawcą. Jeżeli są jakieś problemy z projektem, urząd najpierw powinien się skontaktować z wnioskodawcą, żeby dało się dzięki jakiejś modyfikacji ten projekt uratować. Tak się często niestety nie dzieje.

Równocześnie aż 109 projektów nie przeszło z banalnego powodu niezłożenia listy 15 podpisów. To chyba nie jest trudny do spełnienia wymóg? Może projektodawcy nie starają się wystarczająco?

Zwrócę uwagę, że pandemia mogła mieć duży wpływ na zaistniałą sytuację. W pierwszej połowie roku bardzo dużo osób pracowało zdalnie, odbywało się niewiele wydarzeń plenerowych, okazji do zebrania podpisów było mniej niż zwykle. Dlatego pojawiły się propozycje, by dopuścić zbieranie podpisów przez internet, ale urząd się na to nie zgodził, powołując się na względy techniczne i formalne. Szkoda, że tak się nie stało. Trzeba się zastanowić, co zrobić, by projektów odrzucanych z tego powodu było mniej. W jakiejś części przypadków mogło być też tak, że projektodawcy, widząc że ktoś złożył podobny projekt, nie wycofywali swojego, tylko nie dopełniali pozostałych formalności.

Wśród projektodawców pojawia się teraz sporo skarg, m.in. na brak kontaktu czy mnożenie problemów. Np. sztuczne – w ocenie projektodawców – zwiększanie kwoty czy wydłużanie czasu potrzebnego na realizację.

Na pewno każda historia jest indywidualna i różne okoliczności jej towarzyszyły. Nie chciałbym tutaj sugerować czyjejś złej woli. Ale niektóre uzasadnienia budzą duże wątpliwości. Nierzadko argumentacja urzędników zawiera głównie subiektywne opinie, a nie przesłanki natury formalnej czy technicznej. Wiele projektów zostało odrzuconych ze względu na przekroczenie dopuszczalnych limitów finansowych. Wyliczenia miasta często są jednak bardzo ogólne, a podane kwoty znacząco wyższe niż w przypadku podobnych zadań wykonywanych przez samorząd. Trudnym do zaakceptowania zjawiskiem jest tzw. ,,spychologia”, kiedy to miejska jednostka przeprowadzająca weryfikację powołuje się głównie na brak zgody dyrektora jakieś samorządowej placówki bądź opinię innego podmiotu np. miejskiego plastyka czy architekta miasta. Warto podkreślić, że miasto nie powinno oceniać zasadności projektów, bo to mieszkańcy mają zdecydować czy pomysł zasługuje na realizację. Urząd ma tylko rozpatrzyć jakie są możliwości formalnie i techniczne urzeczywistnienia danej koncepcji.

A może w ten sposób urząd chce uniknąć takich sytuacji, jakie pojawiały się po tym, kiedy projekt już wygra i wtedy okazuje się z różnych powodów problematyczny?

Temu służy m.in. zapis ograniczający czas realizacji projektu. Owszem, weryfikacja jest potrzebna, chodzi o to, w jaki sposób jest przeprowadzana. Projekt „Zielona Krupnicza” przez kilka lat bez problemu przechodził weryfikację, a w tym roku został odrzucony. Urząd powołuje się na plany inwestycyjne, tylko że tych planów nie ma ani w prognozie finansowej, ani w żadnych miejskich dokumentach. Takie rozstrzygnięcia budzą duże wątpliwości. Zwrócę jeszcze uwagę, że budżet obywatelski dla wielu grup odgrywa rolę ostatniej deski ratunku. Kiedy mieszkańcy piszą z jakimś problemem do władz miasta, przez wiele lat nie mogą czegoś załatwić, to mają jeszcze narzędzie w postaci BO. Te sprawy są dla mieszkańców bardzo ważne, więc trudno się dziwić, że towarzyszą temu emocje.

Jakiej frekwencji się Pan spodziewa?

Dużo będzie zależało od przebiegu odwołań. Projekty napędzają zainteresowanie budżetem obywatelskim, wielu mieszkańców głosuje właśnie po to, żeby poprzeć konkretny wybrany projekt. Kiedy wybór jest ograniczony, siłą rzeczy to zainteresowanie będzie mniejsze. Patrząc na to co się stało podczas weryfikacji projektów ciężko jednak pokusić się o optymistyczne prognozy.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Zwierzyniec