W 2017 roku krakowscy radni na wniosek urzędników w ten sposób zmienili prawo, aby uniemożliwić osobom spoza strefy wykup tańszych abonamentów.
Wedle szacunków magistratu, kierowców, którzy powinni płacić pełną kwotę, czyli 250 złotych, a tego nie robili, było około 5,5 tysiąca. Nowe prawo określało również to, że jedna osoba mogła wykupić tylko jeden abonament.
Sprawa trafiła do sądu administracyjnego. Wśród skarżących był Rzecznik Praw Obywatelskich, który podnosił m.in., że te konkretne przepisy „naruszają zasadę równego traktowania obywateli przez władze publiczne, wynikającą z art. 32 Konstytucji RP”. Padły też słowa o dyskryminacji.
Miasto nie podzieliło żadnego z zarzutów. Dodatkowo w odpowiedzi na skargę pojawił się taki fragment:
„Problemem (najstarszej w Polsce, powstałej w latach osiemdziesiątych) strefy płatnego parkowania w Krakowie jest bowiem okoliczność, iż mieszkańcy różnych części Krakowa zmieniali miejsce zameldowania, użyczali pojazdy itp. tylko i wyłącznie w celu zakupu abonamentu postojowego. Cena jego znacznie odbiega od ceny regularnych opłat za postój”.
Miagistrat wielokrotnie podkreślał, że celem nowelizacji prawa jest nie tylko udrożnienie strefy płatnego parkowania, ale również zrekompensowanie mieszkańcom likwidacji części miejsc postojowych.
Naruszają równość
Na początku stycznia Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że mieszkaniec, który nie jest właścicielem lub współwłaściciel samochodu (na przykład osoba, która otrzymała pojazd od firmy w celach służbowych), może skorzystać z abonamentu za 10 złotych. Liczy się tylko adres zameldowania lub prowadzenia działalności gospodarczej. Sąd zgodził się, że zapisy uchwały naruszają równość.
– Wprowadzenie tego typu zróżnicowania uprawnień do korzystania z ulgowych opłat za parkowanie skutkujące pominięciem użytkowników pojazdów z innych tytułów, stanowi w ocenie sądu naruszenie konstytucyjnej zasady równości wobec prawa, która w swojej treści nakazuje równe traktowanie równych i podobne traktowanie podobnych – czytamy w uzasadnieniu orzeczenia.
Już po ogłoszeniu wyroku dyrektor ZTP Łukasz Franek zapowiadał, że urzędnicy będą go analizować i najpewniej zostanie złożony wniosek o kasację do NSA. Zgodnie z informacjami z WSA taki wniosek trafił do sądu i zostanie niezwłocznie przesłany do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Z tym postępowaniem wiąże się jeszcze jedna sprawa, która miała być rozpoznana 10 kwietnia. Jednak problem na tyle łączy się z poprzednią rozprawą, iż skład sędziowski uznał, że postępowanie to należy zawiesić do czasu prawomocnego wyroku dotyczącego części zaskarżonej uchwały.