Inwestor, który za ponad 2 miliony złotych wykupił działkę przy ul. Kilińskiego (Stare Dębniki) i chciał postawić tam blisko 30-metrowy biurowiec, wycofuje się z projektu. Działka została przemianowana i może tam powstać hotel.
Wielki spór i upór
Budynek miał wraz z Centrum Kongresowym stworzyć tzw. „Wrota Krakowa”. Mieszkańcy sąsiadujący z miejscem, gdzie inwestor chciał budować, nie byli z tego faktu zadowoleni. Co więcej, pod koniec 2013 roku bardzo mocno protestowali przeciw takiemu rozwiązaniu.
Niemałe kontrowersje wzbudził fakt, że działka oddzielona jezdnią od ul. Kilińskiego została dodana do obszaru, który pierwotnie miał się zamknąć w granicach ulic Monte Cassino–Konopnicka. Ziemia ta została oderwana od obszaru Starych Dębnik i włączona do de facto innego osiedla – Ludwinowa. A miało to kluczowe znaczenie. Na obszarze Starych Dębnik nowe budynki mogą mierzyć maksymalnie 9 metrów, przy zachowaniu 40% powierzchni biologicznie czynnej.
Sąsiedzi niedoszłej inwestycji założyli stowarzyszenie i razem walczyli o to, by miasto nie zgodziło się na warunki proponowane w MPZP, a to z racji tego, że widzieli kilka zagrożeń z tego wynikających. Najpoważniej brzmiały obawy przed tym, by Stare Miasto nie zostało wykreślne z listy UNESCO. Podnoszone były również argumenty mówiące o wzmożonym ruchu i tym samym większej emisji spalin w już mocno zanieczyszczonej okolicy (zaraz obok mamy rondo Grunwaldzkie), a dodatkowo wysoka zabudowa miałaby zamknąć korytarze powietrzne.
Wiceprezydent Krakowa Elżbieta Koterba przekonywała wówczas, że przeprowadzone badania nie potwierdziły negatywnego wpływu nowej inwestycji na warunki życia mieszkańców. Natomiast budowa planowanego budynku miałaby podnieść „atrakcyjność i prestiż tego miejsca”.
Hotel czy biurowiec?
Obecnie wszystkie warunki zabudowy są wygaszone, a sama działka została przemianowana i może na niej powstać najwyżej hotel. W to jednak nie wierzy dr Maciej Stupka, który zaskarżył miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego do Naczelnego Sądu Administracyjnego. – Jeśli podtrzyma aktualny wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, to będzie mógł tam powstać hotel. Choć uważam, że i tak będzie tam biurowiec, ale trochę niższy. Jednak w naszej opinii dalej zbyt wysoki – mówi Stupka. Teraz jednak pozostaje oczekiwanie na wyrok sądu. Mieszkańcy już nic nie mogą zrobić, tylko czekać. – Nie wiemy, kiedy można się czegoś spodziewać, sądy działają powoli – dodaje.
O to, co powstanie na działce, zapytaliśmy magistrat. – Do Wydziału Architektury i Urbanistyki UMK nie wpłynął wniosek o wydanie decyzji o pozwolenie na budowę dla wskazanej lokalizacji – mówi Filip Szatanik z urzędu miasta. Urzędnicy z wydziału odpowiedzialnego za wydawanie pozwoleń nie wiedzą też, jaki projekt jest przygotowywany dla spornej działki ani kiedy wpłynie wniosek o pozwolenie na budowę.
Czysty zarobek?
– Z tego, co słyszałem, to działka została wystawiona na sprzedaż, więc rozumiem, że poprzedni właściciel chciał się tego terenu pozbyć. Miasto sprzedało działkę za około 2 miliony złotych, a inwestor miałby ją sprzedać za 11-12 milionów – mówi radny z klubu Prawa i Sprawiedliwości Mirosław Gilarski, który w radzie miasta był po stronie protestujących mieszkańców.
Jak dodaje Gilarski, sprzedaż terenu była znakiem, że właściciel nie wierzył w to, że uda się zrealizować zaplanowaną inwestycję. – Mamy też drugą wersję, która mówi o tym, że i tak wyjdzie z zyskiem. Będzie jakieś 10 milionów złotych na budowę. Jednak najważniejsze jest to, że są duże szanse, iż podobny budynek nigdy tam nie powstanie – zaznacza Gilarski.