Jacek Majchrowski powołał specjalny zespół, składający się m.in. z policjantów, którzy zajmą się dokumentami przechowywanymi w miejskim archiwum. Radni PiS chcą nadzwyczajnej kontroli Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
W czwartek do sprawy pożaru miejskiego archiwum odniósł się prezydent Krakowa. – Nie jesteśmy w stanie oszacować, ile dokumentacji się spaliło. To dopiero będzie można ocenić w momencie, kiedy wejdziemy do środka, ale nie wiadomo, kiedy to nastąpi, bo budynek jest w takim stanie, że grozi zawaleniem – przyznał Jacek Majchrowski.
Samorządowiec podkreślił, że jeszcze dwa dni temu wydawało się, że z wnętrza archiwum praktycznie nic nie zostanie. – Obecnie wydaje się, że nie jest tak źle i część archiwaliów ocaleje – dodał.
Budynki są mocno zniszczone
Straż pożarna po czterech dniach akcji gaśniczej uporała się z ogniem. – W tym budynku wykonano kilka otworów w ścianach, które umożliwiły nam bieżące kontrolowanie sytuacji pożarowej, jak i podawanie środków gaśniczych – powiedział Sebastian Woźniak, rzecznik prasowy małopolskich strażaków.
– Pożar udało nam się opanować wczoraj o godzinie 8. Nie oznaczało to końca naszych działań, bo w godzinach popołudniowych temperatura pod stropem hali wynosiła ponad 200 stopni Celsjusza, ale dziś rano udało nam się ją obniżyć do kilkudziesięciu – dodał.
Nie było dokumentów dot. Wesołej czy Zakrzówka
– Przed nami trudny czas uporządkowania rumowiska, dlatego powołałem specjalną komisję, która zajmie się ratowaniem archiwaliów. Jej zadaniem będzie wybranie, które akta są czytelne – poinformował prezydent. W tym gronie znajdą się przedstawiciele policji, prokuratury, państwowego archiwum oraz urzędnicy krakowskiego magistratu. – Chcę, żeby wszystko było transparentne w tych sprawach – mówił.
Prezydent odniósł się również do opinii, które są formułowane przez użytkowników mediów społecznościowych. – Pojawiły się sugestie, że pożar jest na rękę miastu. To są sugestie skandaliczne – zaznaczył. Jednocześnie Jacek Majchrowski stwierdził, że w sprawie zakupu terenów po dawnych klinikach uniwersyteckich przy ul. Kopernika czy budowie parku na Zakrzówku pełne dokumentacje znajdują się w siedzibach miejskich jednostek, ponieważ nie są to sprawy zakończone.
Dokumentacja tylko spraw zakończonych
Wicedyrektorka wydziału organizacji krakowskiego magistratu wyjaśniła, że do archiwum przy ul. Na Załęczu trafiały dokumenty spraw, które zostały zakończone minimum dwa lata temu. – Dokumenty były przekazywane sukcesywnie, co roku w ilości ok. 1,2 tysiąca metrów bieżących papieru – powiedziała Barbara Skrabacz-Matusik.
– Część wydziałów nie odpowiadała na nasze zalecenia, aby przekazywać dokumenty pod dwóch latach. Tym razem ta opieszałość przyczyniła się do tego, że zbiory zostały zachowane – dodała urzędniczka.
Radni PiS chcą nadzwyczajnej kontroli
Przed konferencją Jacka Majchrowskiego swoje spotkanie z dziennikarzami zorganizowali politycy Prawa i Sprawiedliwości. Wiceprzewodniczący rady miasta Michał Drewnicki mówił, że mimo wcześniejszych próśb, prezydent ani podlegli jemu urzędnicy, nie przedstawili w pełny sposób informacji na temat pożaru.
– Naszym obowiązkiem, jako radnych jest kontrolowanie poczynań prezydenta i domaganie się odpowiedzi na pytania – podkreślił. Dlatego radni PiS postanowili o całej sprawie poinformować prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Chcą, aby w Krakowie została przeprowadzona nadzwyczajna kontrola bezpieczeństwa. – W myśl przepisów, pożar tej skali stanowi poważne naruszenie ochrony danych osobowych. Urząd był zobowiązany do zgłoszenia tego faktu w ciągu 72 godzin – twierdzi Drewnicki.
Radny zwraca uwagę na fakt, że do teczek z dokumentami mogły mieć dostęp postronne osoby. – Widzieliśmy obrazki, gdy teczki i segregatory leżały porozrzucane, chcemy zadać pytania: co stało się z tymi resztkami dokumentów, gdzie zostały przewiezione, czy są zabezpieczone? – podkreślił.
– Nie doszło do żadnego wycieku danych osobowych – powiedział sekretarz Krakowa Antoni Fryczek. Teraz teren archiwum znajduje się pod kontrolą policji, ale miasto ma zamiar wynająć specjalną firmę ochroniarską. – Żadnego problemy z danymi osobowymi tutaj nie ma i nie będzie, czego gwarantem jest zarówno policja oraz urząd miasta – dodaje.
– Przykre jest to, że są osoby, które czynią zarzuty, że rzekomo nie zgłoszono tego faktu do Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Ale te osoby, jak rozumiem, nie są w stanie zapytać pana prezydenta i jego służb, czy takowe zawiadomienie zostało złożone. Takie wstępne zawiadomienie zostało złożone w poniedziałek – zaznaczył Fryczek.