Zapraszamy do lektury drugiej części wywiadu z dr Kamilą Follprecht, p.o. Dyrektora Archiwum Narodowego w Krakowie.
Natalia Grygny, LoveKraków.pl: Archiwum Narodowe oprócz gromadzenia różnego rodzaju dokumentów, zajmuje się również działalnością edukacyjną. Jak młodzież reaguje na spotkania z historią?
Kamila Follprecht, Archiwum Narodowe w Krakowie: Lekcje archiwalne (dawniej zwane pokazami) cieszą się sporym zainteresowaniem, największe przejawia jednak młodzież ze szkoły podstawowej. Jako osoba prowadząca zajęcia na Uniwersytecie Jagiellońskim poświęcone praktycznemu ukazaniu pracy Archiwum oraz pokazy, zauważyłam taką prawidłowość. Studenci posiadają już wiedzę na określone tematy i sprecyzowane zainteresowania być może wynikają to właśnie z tego. Najciekawsze dla wszystkich jest to, kiedy uświadamiam im, że dany dokument został podpisany kilkaset lat temu przez króla (młodsi od razu wyobrażali sobie tego władcę wraz z dworem, i zamek, i księżniczki). W dzisiejszych czasach mało kto wie, jak wygląda dokument spisany na pergaminie, czyli na doskonale wyprawionej skórze, my znamy jedynie papier, obecnie głównie wydruki, bo powoli zanika sztuka ręcznego pisania. A w takim dokumencie wszystko jest przedstawione za pomocą pięknego pisma właśnie. Jednak musimy pamiętać, że każdego interesuje co innego, także w dziedzinie historii. Niektórym zależy na poznaniu interesujących faktów dotyczących dziejów ich dzielnicy, innym na poznaniu znanych postaci historycznych lub ciekawostek z życia codziennego Przygotowując pokazy, skupiamy się na jednym szczegółowo opracowanym temacie, bądź proponujemy gościom archiwalna podróż przez historię od średniowiecza po czasy współczesne. Miło zobaczyć błysk zrozumienia w oczach moich słuchaczy. Gdy np. pokazujemy księgi staropolskie i przedstawiamy, skąd wzięło się powiedzenie „czytać od deski do deski” (księgi dawniej oprawiano w deski powleczone skórą). Podobnie z dokumentami z czasów PRL-u. Dla niektórych to już odległa historia, prawie porównywalna ze średniowieczem.
Ale obecnie widzimy zainteresowanie czasami PRL-u?
Chociaż wydaje się, że na przykład kartki na mięso to rzecz niezbyt odległą od naszych czasów, jednak w domu się takich rzeczy się nie przechowuje (zostały zamienione w sklepie na wspomniane mięso). Warto jednak zobaczyć takie dokumenty. Wszystko zależy od zainteresowań – jednych fascynuje to, co bardzo stare, innych to, co bardziej współczesne. Pokazywanie takich rzeczy ma sens, nawet za pomocą strony internetowej. Nam się wydaje, że za naszych czasów rozwija się technika i że wszystko potrafimy. Wystarczy jednak spojrzeć na idealnie odbitą w średniowieczu pieczęć z wosku. To świadczy o tym, że nie były to tak ciemne czasy, jak nam się wydaje. Kiedyś też radzono sobie z wieloma rzeczami, z którymi z kolei teraz my mamy problem.
„Nasza historia nasza przyszłość” to główne hasło Archiwum. Jak ta przyszłość będzie wyglądała?
Z racji tego, że jestem historykiem, a historia jest nauką życia, uważam, że nie ma przyszłości bez przeszłości. Nie rodzimy się bez historii. Można pokazać, jak niektóre rzeczy się rozwijały, zmieniały na przestrzeni wieków. Wtedy uświadamiamy sobie, że nie wszystko jest wynalazkiem naszych czasów i to się tak stopniowo rozwija. Na przykład komputer, który nie wziął się z niczego, bo na początku było liczydło, potem maszyna do pisania i rożne urządzenia do wykonywania obliczeń matematycznych. Pokazywanie tego, jak coś funkcjonowało kiedyś, pozwoli na zrozumienie tego, jak było kiedyś.
Chyba jesteśmy przekonani o potędze naszych czasów.
I w dodatku wszystko to my odkryliśmy, prawda? Oczywiście żartuję, ale życie ludzkie przez wiele wieków toczyło się podobnie. Funkcjonowały urzędy, do których trzeba się było zwrócić w jakiejś kwestii, ważna była organizacja życia. Jesteśmy tylko takim etapem rozwoju, bo po nas wymyślą coś lepszego. Wszyscy wiemy, że gwałtowny rozwój biurokracji to połowa XIX wieku. Teraz mówimy o przeroście administracji, a tak naprawdę wszystko zaczęło się właśnie wtedy. Wiązało się to z większą dostępnością do papieru, który stawał się tańszy ale niestety jakościowo gorszy. Obecnie jest to tzw. papier kwaśny, który nie wytrzymuje próby czasu i się rozpada, więc wymaga od nas dodatkowych środków konserwatorskich. Dlatego też dokumenty średniowieczne w porównaniu z tymi wyglądają doskonale, a te z XIX wieku rozpadają się. Podobnie wygląda kwestia papieru z okresu powojennego i wydruków naszych czasów. Cieszą nas wersje elektroniczne, ale dobrze wiemy, że wystarczy obok nośnika cyfrowego położyć magnes i przestaje on funkcjonować zgodnie z przeznaczeniem. Materiał na nim zapisany znika w sposób nie do odtworzenia. Niejednokrotnie okazuje się, że materiały średniowieczne zachowują się do dzisiaj, a po nas może nic nie pozostać. Oczywiście zawsze zdarzały się pożary czy katastrofy, wiele z tych dokumentów ginęło i przepadało bezpowrotnie. Teraz nie potrzeba katastrof i w tej przyszłości nie wiadomo jak to będzie.
W radiu przechowywane są nagrania analogowe, które do dzisiaj można odtworzyć i przenieść na nośnik cyfrowy. Z tym drugim natomiast bywa różnie.
Jestem jeszcze z pokolenia, które pamięta magnetofony szpulowe, kasetowe czy wejście na rynek komputerów i dyskietek. To się błyskawicznie zmieniało, sprzęt był wyrzucany. I co z tego, jeśli jakiś wielki naukowiec pokaże nam swój dorobek na tych dyskietkach, kiedy w kraju nie ma komputera, na którym można by go odtworzyć? Organizujemy konferencje, w których apelujemy do muzeów czy osób prywatnych, aby zachowały sprzęt.
Odcięcie od historii to jednak sprawa niemożliwa.
Oczywiście. W kontekście państwa, określonych środowisk oraz naszym prywatnym. Jesteśmy cząstką procesu historycznego, mamy przodków, od których przejmujemy wiele cech – nawet nieświadomie. I chcąc nie chcąc musimy zdać sobie z tego sprawę. Nie chodzi tutaj o dziadków czy rodziców, ale tych z wcześniejszej epoki. Również jako społeczeństwo stanowimy pewną ciągłość. Zawsze zostaje w nas jakiś ślad dawnych epok. Wszystko, co znajduje się w zasobach Archiwum, jest przechowywane wieczyście i będzie zawsze potrzebne do różnych celów. Nawet to, co zapisane na nośnikach cyfrowych, posłuży nam do udokumentowania naszej historii. Jeśli tylko dołożymy wszelkich starań, aby się zachowało.