Krakowianie wrócili na Wawel. „W 2020 Zamek Królewski nie był wyłącznie atrakcją turystyczną dla obcokrajowców” [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Pomimo obostrzeń, Zamek Królewski na Wawelu odwiedziło w tym roku blisko 650 tys. osób. „Zaprzęgając” w życie zamku nowe media otwieramy się i tworzymy zarazem nową publiczność. W 2020 roku nie byliśmy wyłącznie atrakcją turystyczną dla obcokrajowców. Rzeczywiście, Polacy i krakowianie postanowili wrócić na Wawel i myślę, że ten trend się utrzyma – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Andrzej Betlej, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu.

Natalia Grygny, LoveKraków.pl: Czy pomimo pandemii Wawel nadal pozostał otwarty? Nawiązuję tu do hasła, które powtarza pan od dłuższego czasu.

Andrzej Betlej, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu: Będę to hasło powtarzał nie dlatego, że jest to dobre hasło, ale dlatego, że jest to hasło prawdziwe. Mam wrażenie, że nasza działalność w ostatnich miesiącach jest jego odzwierciedleniem. Chociaż przez pandemię instytucja została pozbawiona turystów…

Co zapewne jeszcze potrwa.

Tak, i jeszcze to potrwa. Ale był to bardzo intensywny rok pracy wewnętrznej nad nowymi wystawami, ale również intensywny rok rozwoju. Myślę, że da się zauważyć zmianę pewnej filozofii podejścia w stosunku do tego, czym zamek jest. Czym Wawel jest i jakie ma znaczenie – tego nikt nie kwestionuje. Bardzo mocno artykułowana była potrzeba większej dostępności, stworzenia miejsca przyjaznego. W ostatnich miesiącach intensywnie funkcjonowaliśmy w sieci. Jeśli chodzi o działania w wirtualnym świecie, to według statystyk, w stosunku do ubiegłego roku, porównując się z innymi instytucjami, jesteśmy bardzo aktywni, obecni i zauważani. Stworzyliśmy kilkanaście projektów, które zostaną z nami już na zawsze. Ale nawet w trudnym roku byliśmy w stanie otworzyć nową stałą ekspozycję namiotów tureckich!

Dyrektor ZKnW Andrzej Betlej podczas konferencji zapowiadającej otwarcie nowej trasy plenerowej
Dyrektor ZKnW Andrzej Betlej podczas konferencji zapowiadającej otwarcie nowej trasy plenerowej

W trakcie tego funkcjonowania „w kratkę” na Wawelu została też otwarta nowa trasa plenerowa z rezerwatem archeologiczno-architektonicznym kościoła św. Gereona. Czy tymi nowymi propozycjami udało się przyciągnąć turystów i mieszkańców?

Pomimo obostrzeń, Zamek Królewski na Wawelu odwiedziło w tym roku blisko 650 tys. osób i ten rok zamykamy z 40-procentowym wzrostem widzów w stosunku do zeszłego roku. To jest bardzo dużo i mało kto zdaje sobie z tego sprawę… „Zaprzęgając” w życie zamku nowe media otwieramy się i tworzymy zarazem nową publiczność, co również jest widocznie. W 2020 roku nie byliśmy wyłącznie atrakcją turystyczną dla obcokrajowców. Rzeczywiście, Polacy i krakowianie postanowili wrócić na Wawel i myślę, że ten trend się utrzyma. Zadaniem naszego muzeum jest, by mądrze przypominać i tworzyć wyobrażenie o Zamku Królewskim, jako o miejscu wyjątkowym, pełnym życia i niesamowitym – dla wszystkich.

Kiedy obejmował pan funkcję dyrektora Wawelu, podkreślał, że zależy mu na tym, by krakowianie odkryli ten Wawel na nowo.

To się dzieje. Według naszych badań spora część, ten „procent krakowian” wśród naszej publiczności poszybował w górę. Nie jest on oczywiście taki jakbyśmy chcieli, ale w stosunku do lat poprzednich jest duża zmiana. Napawa to optymizmem w tych trudnych czasach. Myślę, że nasze działania to sprawiły: od początku roku, gdy podnosiliśmy limity zwiedzających, stworzyliśmy pokoje dla matki z dzieckiem, wprowadziliśmy bardzo szeroki wachlarz zniżek, sprzedaż biletów on-line, czego wcześniej nie było. To również efekt przemyślanych i promowanych akcji miasta. Aktywność muzeum przyciąga i pozwala na to, by ta nowa oferta pozwoliła utrzymać naszą publiczność, naszych turystów.

W 2019 roku Kraków odwiedziło 14,05 mln turystów, z czego większość stanowili turyści krajowi. W tym roku – ze względu na pandemię – liczba ta wynosi 7,95. Czy dla Wawelu jest jakiś kluczowy typ turysty, a jego brak w ostatnich miesiącach instytucja odczuła bardziej?

Szczerze mówiąc, nie chciałbym kategoryzować turystów. Czy mamy do czynienia ze zwykłymi turystami czy z turystami kategorii „premium” – zarówno polskimi, jak i zagranicznymi – to tak naprawdę wszystkie grupy są dla nas jednakowo ważne. Jeżeli chcemy budować nową publiczność i ją przyciągać, to po prostu zamek musi być dla wszystkich. Jestem przekonany, że przygotowywana właśnie wielka wystawa arrasów będzie na miarę wystawy „Wyspiański" w 2017 roku, którą zrobiliśmy w Muzeum Narodowym w Krakowie, gdy byłem dyrektorem. Ludzie z całej Polski nie raz, a po kilka razy wracali, by ekspozycję zobaczyć. Podobny potencjał zbiorów zamku wawelskiego także należy wykorzystać! A jeśli po zakończeniu ekspozycji arrasów zaczniemy na nowo aranżować wnętrza, to również będzie impulsem dla wielu krakowian i turystów, aby przyjść na wzgórze ponownie i sprawdzić jak teraz wygląda Wawel. A jeśli otworzymy nowe przestrzenie i wpuścimy turystów do kolejnych sal, to będzie to naprawdę dobre dla wszystkich, którzy czekają na otwarcie instytucji kultury.

A jak długo potrwa ekspozycja arrasów?

Wystawa będzie trwała pięć miesięcy. Po jej zakończeniu część arrasów zostanie, a część wróci do magazynów muzealnych. To obiekty o szczególnej strukturze, dlatego trzeba o nie bardzo dbać ze względów konserwatorskich. Po analizach stwierdziliśmy, że całość kolekcji możemy pokazywać przez pięć miesięcy, a później zgodnie z dobrą praktyką nastąpi zmiana ekspozycji. Ale czegoś takiego jak ta wystawa – proszę mi wierzyć – nie było na Wawelu od dawna. Nasza wystawa arrasów będzie się odnosiła do wielkiej tradycji zamku. „Odsiecz wiedeńska 1683” w 1983 roku to była wystawa totalna. Chciałbym, aby taką spektakularną ekspozycją stała się również przyszłoroczna wielka gala arrasów królewskich. Wawel i nasza publiczność po prostu zasługuje na tego typu wystawy.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto