News LoveKraków.pl

Krakowski Manhattan nie powstał. Co dalej? Nowe władze miasta bez wizji, a pomysły leżą na stole

Poprzednie władze miasta chciały, by obszar Płaszowa i Rybitw zmienił swoje oblicze fot. Krzysztof Kalinowski

Władze miasta zdają się nie mieć jasnej wizji tego, jak na nowo urządzić tereny Płaszowa i Rybitw. Poprzednicy na tym temacie polegli. Pomysły mieszkańców i przedsiębiorców leżą na stole. Czy urzędnicy je zrealizują?

Za czasów Jacka Majchrowskiego władze miasta chciały budować na terenie Płaszowa i Rybitw nową dzielnicę z nawet 50-piętrowymi wysokościowcami, tzw. krakowski Manhattan. Mowa była o zagospodarowaniu potężnego, bo blisko 700-hektarowego obszaru, na którym obecnie znajdują się głównie hurtownie, magazyny oraz zakłady produkcyjne. Miejscy urzędnicy chcieli, aby teren radykalnie zmienił oblicze. Zamierzali iść w tym kierunku, żeby powstały tam nowe osiedla. Projekt planu przewidywał również budowę jednego z największych miejskich parków. Ostatecznie radni wyrzucili jednak dokument do kosza. Stało się tak m.in. w obliczu protestów przedsiębiorców, którzy twierdzili, że uchwalenie planu miejscowego „Nowe Miasto” zablokuje możliwość rozwoju firm, w tym rozbudowę przedsiębiorstw. Ich przedstawiciele zapowiadali, że będą domagać się od miasta milionowych odszkodowań.

Nowe władze miasta z prezydentem Aleksandrem Miszalskim na czele muszą odpowiedzieć sobie na ważne pytanie: w jakim kierunku powinny rozwijać się przemysłowe tereny Płaszowa i Rybitw, na które w ostatnich latach na niemałą skalę zaczęła się wciskać mieszkaniówka. Krakowianie z tego obszaru skarżą się na nieprzyjemne zapachy m.in. z miejskiej oczyszczalni ścieków, brak chodników, dziurawe drogi, słabe skomunikowanie z centrum miasta. Na razie prezydent i jego urzędnicy zdają się nie mieć jasnej wizji zagospodarowania tych terenów. Tymczasem pomysły leżą na stole. Poprzednie władze przeprowadziły konsultacje społeczne, z których powstał raport, jasno pokazujący, jakich inwestycji chcą mieszkańcy. Co więcej, obecny główny architekt miasta Janusz Sepioł (wraz z grupą urbanistów i architektów) stworzył koncepcję zagospodarowania terenów Płaszowa i Rybitw. Jej przygotowanie zleciła mu Fundacja Rozwoju Przedsiębiorczości „Klaster Rybitwy”, która stanowczo sprzeciwiała się budowie tzw. „krakowskiego Manhattanu.

Pytanie, czy miasto skorzysta z pomysłów mieszkańców oraz przedsiębiorców?

Mieszkańcy chcą zieleni

Zacznijmy od wyników konsultacji społecznych, które, co trzeba zaznaczyć, dotyczyły jeszcze większego obszaru niż ten, na którym miał powstać tzw. krakowski Manhattan. Mieszkańców pytano o przyszłość terenów, na których zameldowanych jest ponad 6700 osób (chodzi o fragmenty dzielnic: Bieżanów-Prokocim i Podgórze). Z raportu jasno wynika, że wcale nie chcą budowania nowej dzielnicy z wysokościowcami, tylko domagają się rozwiązania problemów, które doskwierają im na co dzień. Chodzi m.in. o nieprzyjemne zapachy (wskazało na nie 60 proc. osób, biorących udział w konsultacjach). Mieszkańcy chcą również rozwoju komunikacji miejskiej (58 proc.), zadbania o infrastrukturę drogową (54 proc.) oraz tworzenia nowych, urządzonych terenów zielonych (42 proc.).

W ramach przeprowadzonych konsultacji społecznych wypełniono blisko 3 tys. ankiet, a ponad 200 osób wzięło udział w warsztatach.

Głos przedsiębiorców

W trakcie gorącej dyskusji na temat tzw. Nowego Miasta mocno słyszalny był głos przedsiębiorców, którzy działają na terenie Płaszowa i Rybitw. W pewnym momencie stwierdzili, że opracują własną koncepcję rozwoju tej części miasta. Fundacja Rozwoju Przedsiębiorczości „Klaster Rybitwy” poprosiła o pomoc urbanistów i architektów pod kierownictwem Roberta Kuzianika i Janusza Sepioła. Ten drugi jest obecnie głównym architektem miasta Krakowa. W przygotowanej koncepcji część mieszkaniowa na terenie Płaszowa i Rybitw rozrasta się dwukrotnie. Jeśli zostałaby zrealizowana, w efekcie mieszkałoby tam między 20 a 25 tys. osób. Mieszkania miałyby powstać w rejonie Złocienia. Drugi obszar wyznaczono pod usługi (w ciągu ulic Christo Botewa i Śliwiaka), w tym biurowce czy nowoczesny obiekt handlowy. Kolejny przewidziano pod przemysł. Chodzi o tereny, które już teraz są zagospodarowane m.in. wzdłuż południowego odcinka ul. Półłanki. W koncepcji wyznaczono również kluczowe obszary zielone. Jeden z nich, pełniący rolę swoistej gąbki, zabezpieczałby cały obszar, jak również Stary Prokocim czy Bieżanów, przed zalewaniem podczas dużych i gwałtownych opadów. Więcej o tych pomysłach pisaliśmy TUTAJ.

Koncepcję przygotowano nim Janusz Sepioł został głównym architektem.

Władze miasta bez wizji

Zapytaliśmy w krakowskim magistracie, jaką wizję rozwoju Płaszowa i Rybitw mają nowe władze miasta? Tej jednak albo nie ma, albo rządzący jak na razie nie chcą się nią podzielić. Odpowiedzi na nasze pytania są zdawkowe i w zasadzie sprowadzają się do tego, że wnioski z konsultacji społecznych będą analizowane: „w celu wykorzystania w pracach nad koncepcjami przekształceń i rozwoju dzielnic XII i XIII, w tym przede wszystkim w pracach nad sporządzanym planem ogólnym oraz nową strategią rozwoju miasta”.

Swoją wizję ma jasno sprecyzowana strona społeczna. – Przede wszystkim wiem, czego nie chcemy jako dzielnica i czego nie chcą mieszkańcy: firm śmieciowych – wyjaśnia Szymon Toboła, przewodniczący Rady Dzielnicy Podgórze. – Jeżeli miałyby tutaj pozostać, to powinny przejść na stosowanie innowacyjnych technologii do przerabiania odpadów, dzięki czemu stałyby się mniej uciążliwe. Sytuacja jest taka, że funkcja mieszkaniowa wymieszała się na tym obszarze miasta z przemysłową i trzeba zmian, które sprawią, że będą mogły obok siebie bez przeszkód funkcjonować – komentuje Toboła.

Zwraca uwagę, że obecnie w magistracie powstaje plan miejscowy dla rejonu ul. Biskupińskiej. – To obszar, który jest przedsionkiem tzw. Nowego Miasta. Wkrótce będziemy zatem debatować nad tym, co powstanie w najbliższej odległości od oczyszczalni i jaka funkcja tam będzie przeważała. Biorąc pod uwagę, że po okresie pandemii wiele biurowców stoi pustych, moim zdaniem trzeba postawić na mieszkaniówkę, szczególnie wzdłuż głównych traktów: Christo-Botewa, Sużyckiego, Lipskiej. Może się tam również znaleźć przemysł, ale wysokich technologii, który nie jest uciążliwy dla mieszkańców – kwituje Toboła.

Prezes „Klastra Rybitwy” Remigiusz Tytuła mówi, że w dokumentach miejskich powinna zostać zapisana spójna wizja rozwoju tej części Krakowa. – Pozwoli to bowiem uniknąć patologicznej sytuacji, z jaką mamy do czynienia obecnie, w której uchwalone w tym samym czasie studium zagospodarowania i plan miejscowy Płaszów-Rybitwy stoją ze sobą w całkowitej sprzeczności – twierdzi Tytuła. Jednocześnie wskazuje, że przeciąganie tematu nie służy temu obszarowi. – Inwestycje wciąż go omijają. Nadal nie mamy skończonej ulicy Domagały. Infrastruktura piesza i rowerowa, zwłaszcza na pełniącej zasadniczą rolę dla tego obszaru ulicy Półłanki, woła o pomstę do nieba, a projekt tramwaju na Złocień utknął w martwym punkcie – dodaje.

Co więcej, ta niepewność powoduje, że część inwestycji prywatnych jest przekładana. – W przeciągu ostatnich 12 miesięcy przynajmniej jeden duży inwestor zewnętrzny, związany z rynkiem hydrauliki siłowej, zrezygnował z ulokowania tu zakładu produkcyjnego (wybrał inny kraj), a kilku posiadaczy przemysłowych gruntów inwestycyjnych wstrzymuje się z inwestycjami. Budżet miasta i jego mieszkańcy, którzy go tworzą i z niego korzystają, tracą wymierne wpływy, które miejską kabzę zasilałyby przez lata – twierdzi nasz rozmówca.

Zapytaliśmy w krakowskim magistracie, czy miasto zamierza skorzystać z koncepcji Janusza Sepioła? Czekamy na odpowiedź. – Naszą koncepcję planistyczną przedstawiliśmy wszystkim siłom politycznym i ośrodkom decyzyjnym w mieście, a także mieszkańcom Złocienia. W większości spotykała się ona z bardzo dobrymi opiniami. W licznych fragmentach, dotyczących poszczególnych działek, i jako kompletną całość, zgłosiliśmy ją też jako wnioski do planu ogólnego. Dlatego liczymy, że stanie się podstawą budowania docelowej koncepcji dla tego rejonu i odblokowania wielu inwestycji miejskich i prywatnych – kwituje Tytuła.

Przewodniczący komisji planowania przestrzennego w Radzie Miasta Krakowa Grzegorz Stawowy twierdzi, że na pewno dobrze się stało, ze nie został uchwalony plan miejscowy „Nowe Miasto”. – O wizji, którą miały poprzednie władze Krakowa, powinniśmy zapomnieć. Tworząc na Płaszowie i Rybitwach zagłębie mieszkaniowe, wygenerowalibyśmy całą masę konfliktów – podkreśla Stawowy. Z kolei pomysł Janusza Sepioła nie jest jego zdaniem zły, ale nie brak w nim mankamentów. – Gdybyśmy go zrealizowali, znacząco zwiększyłaby się na tym terenie liczba mieszkańców. Wzrosłaby tym samym presja na likwidację oczyszczalni ścieków, a wiadomo, że to przecież niemożliwe – dodaje Stawowy.

Mówi, że trudno dziś stwierdzić, jak powinien się rozwijać ten obszar. – Na pewno jakieś kierunki zostaną wyznaczone w sporządzanym planie ogólnym, który zastąpi obecnie obowiązujące studium – kwituje Stawowy.

W planowaniu tego obszaru miasta powinno się przede wszystkim pamiętać, czego oczekują sami mieszkańcy. W trakcie przeprowadzonych przez miasto konsultacji społecznych zgłosili m.in. poniższe problemy:

  • duże skupisko firm, które w wyniku swojej działalności emitują odór,
  • duże braki w infrastrukturze pieszej – brak chodników i oświetlenia,
  • brak kanalizacji opadowej lub niedrożne studzienki kanalizacyjne,
  • brak pełnego ringu trzeciej obwodnicy, kiepska infrastruktura drogowa (wąskie, nieoświetlone ulice),
  • brak punktualności komunikacji miejskiej przez wieczne korki,
  • brak zintegrowanej, atrakcyjnej i wspólnej oferty ZTP i SKA (Kolei Małopolskich),
  • brak systemu przesiadkowego typu: P&R i B&R przy przystankach kolejowych,
  • brak połączenia z przystankami kolejowymi Kraków Bieżanów i Kraków Prokocim od strony północnej oraz niebezpieczne przejście z przystanku SKA w stronę osiedla Złocień,
  • brakuje połączenia z pętlą tramwajową Bieżanów – potrzeba bezkolizyjnego przejścia dla pieszych i rowerzystów,
  • brakuje tramwaju do os. Złocień wzdłuż ul. Domagały.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Podgórze