Radni miejscy nie podjęli w środę decyzji w sprawie ustanowienia użytku ekologicznego na terenie łąk nad Rudawą. Ma to związek ze sprzeciwem Wód Polskich, którym nie podobają się proponowane granice użytku.
Rada miasta miała w środę podjąć decyzję w sprawie ustanowienia użytku ekologicznego na terenie nad Rudawą, pomiędzy ulicami Jesionową i Nad Zalewem. Ma on mieć prawie 10 ha powierzchni i chronić ekosystem doliny Rudawy. W uzasadnieniu można przeczytać m.in., że obszar ten ma wybitne walory przyrodnicze: stwierdzono w nim liczne gatunki ptaków, płazów i gadów, a także cenne zbiorowiska roślinne. Występują tu m.in. krogulce, słowiki, dzięcioły, kukułki i sowy uszate.
Mieszkańcy złożyli wniosek o ustanowienie użytku niemal dwa lata temu. Temat stał się jednak szczególnie gorący w związku z trwającą od wiosny inwestycją Zarządu Zieleni Miejskiej, który nad Rudawą – również w rejonie, który miałby zostać objęty użytkiem ekologicznym – buduje ścieżkę dla pieszych i rowerzystów. Przeciwnicy budowy liczyli na to, że miasto wstrzyma się z robotami na tym odcinku do czasu podjęcia decyzji w sprawie użytku. Tymczasem urzędnicy argumentowali, że właśnie budowa ścieżki spowoduje skanalizowanie ruchu pieszego w taki sposób, by ograniczyć ingerencję człowieka w pozostałą część. Prace były kontynuowane.
Wody Polskie chcą dostępu
W ramach prowadzonych konsultacji społecznych mieszkańcy okazali poparcie dla ustanowienia użytku. Uwagi zgłaszają natomiast Wody Polskie, które odpowiadają za ochronę przeciwpowodziową, w tym utrzymanie wałów. Państwowa instytucja stoi na stanowisku, że ustanowienie użytku w proponowanej formie utrudniłoby z jednej strony bieżące utrzymanie wałów i reagowanie na zagrożenia, a z drugiej – planowaną w przyszłości przebudowę wałów. Wody Polskie oczekują więc, by przy wyznaczaniu granic użytku zachować odległości zarówno od samej rzeki, jak i od wałów, co w praktyce oznaczałoby zmniejszenie użytku o 4,5 ha.
Radny Łukasz Maślona z klubu Kraków dla Mieszkańców przekonywał, by przyjąć użytek bez uwzględniania tych oczekiwań. Jak mówił, Wody Polskie i tak mogłyby prowadzić swoje działania dzięki wprowadzonemu specjalnie zapisowi, a jeśli chodzi o duże inwestycje, to i tak nie dzieją się z dnia na dzień i oczywistym jest, że użytek by ich nie zablokował.
Bez powtórki z os. Kliny
– Jeśliby zastosować wprost to, o co Wody Polskie proszą, czyli żeby dla swojej wygody móc bez problemu tam wjechać i robić wszystko bez proszenia się o jakiekolwiek zgody, trzeba byłoby zmniejszyć ten użytek o 4,5 hektara. W takiej sytuacji zasadne jest pytanie, czy w ogóle robienie kolejnego użytku ekologicznego okrojonego na tak dużą skalę będzie miało sens, czy wartości przyrodnicze dla tego obszaru będą w stanie się utrzymać – przekonywał. Przypomniał przypadek użytku ekologicznego na Klinach, który w trakcie prac w radzie miasta został bardzo mocno zredukowany.
Część radnych była jednak innego zdania. Radny Włodzimierz Pietrus przekonywał, że warto wstrzymać się na razie z decyzją i wysłuchać na posiedzeniu komisji stanowiska Wód Polskich. – Nie są to błahe wątpliwości, więc przychylam się do tego, żeby wyjaśnić nam do końca, gdzie jest granica ich oczekiwań i jakie są argumenty – mówił. Podkreślał, że nie ma tu mowy o podważaniu zasadności użytku, tylko o tym, jaki powinien objąć obszar.
Tak też zdecydowali radni – rozstrzygnięcie w sprawie ustanowienia użytku zostało odsunięte w czasie.