Podczas wieczoru wyborczego Łukasz Gibała mówił, że jeśli przegra, to pogratuluje kontrkandydatowi i będzie otwarty na merytoryczną dyskusję o współpracy.
Lider Krakowa dla Mieszkańców Łukasz Gibała przegrał w drugiej turze wyborów na prezydenta miasta z Aleksandrem Miszalskim z Koalicji Obywatelskiej. Pierwszy z polityków uzyskał blisko 49 proc. głosów, drugi nieco ponad 51 proc. To już trzecia porażka Gibały w wyścigu o prezydencki fotel. W poniedziałek rano wyniku pogratulował mu kontrkandydat. Gibała natomiast milczał. Odwołał m.in. wywiad w RMF FM. Oświadczenie w sprawie wyniku wyborów zamieścił w mediach społecznościowych dopiero po godz. 13. Podziękował wyborcom za każdy z ponad 128 tys. oddanych na niego głosów.
„Dziękuję Wam także za liczne słowa wsparcia i za to, że wielu z Was mocno angażowało się na różne sposoby w naszą kampanię. Walczyliśmy do ostatniej chwili. Do zwycięstwa zabrakło bardzo niewiele. Wyniki II tury dowodzą, że jesteśmy głosem połowy mieszkanek i mieszkańców Krakowa” – napisał Łukasz Gibała.
I dodał: „Naszym celem zawsze było i nadal będzie, by ten głos był słyszany i szanowany. Stajemy do tego zadania z wdzięcznością za tak duże poparcie. Kraków jest jedynym dużym polskim miastem, w którym do końca w wyścigu prezydenckim udział brało niezależne środowisko polityczne – bez wsparcia całej machiny, jaką dysponują największe partie. Z całej tej drogi, jaką razem przeszliśmy, jestem bardzo dumny. Jesteście moją inspiracją i siłą”.
Podczas niedzielnego wieczoru wyborczego powiedział nam, że jeśli przegra wybory, to pogratuluje swojemu kontrkandydatowi i będzie otwarty na merytoryczną dyskusję o współpracy. – Jeśli nie uda się wygrać, pozostanę radnym. Nie chcę startować do europarlamentu, do parlamentu krajowego. Wolałbym wygrać, ale jeśli przegram, świat się nie zawali. Kocham Kraków i będę dalej na jego rzecz działał – przekonywał lider Krakowa dla Mieszkańców.