Od połowy października do dziś zimowe utrzymanie miasta kosztowało 49,9 mln złotych. Najwięcej pochłonęła – bo aż 29,3 mln złotych – grudniowa akcja.
Zimowa akcja miasta rozpoczęła się w październiku. Za całodobowe dyżury dyspozytorskie, codzienne monitorowanie pogody oraz gotowość sprzętową MPO musiało zapłacić ponad 420 tys. złotych. W listopadzie pierwsze działania zostały podjęte dopiero w drugiej połowie miesiąca i kosztowały w sumie prawie trzy miliony złotych. – Dochodziło wtedy do spadku temperatury, szczególnie w nocy. Mieliśmy do czynienia z tzw. czarnym lodem, czyli pojawiła się minimalna ilość opadów, która później zamarzała – stwierdził Andrzej Natkaniec, wiceprezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania.
Najcięższy grudzień
Prawdziwa zima rozpoczęła się w grudniu. Jak mówił zastępca prezydenta Krakowa Andrzej Kulig, dochodziło wtedy do gwałtownych opadów śniegów oraz dużej zmienności temperatury. Przyrost pokrywy śnieżnej w dniach od 9 do 23 grudnia przekraczał nawet 30 centymetrów. – Odnotowaliśmy w tym miesiącu najwyższy przyrost pokrywy śnieżnej w ciągu ostatnich dziesięciu lat – podkreślił Natkaniec. Grudniowe działania kosztowały 29,3 mln złotych. Zużyto wtedy ponad 17 tys. ton soli i blisko 6,5 tys. ton piasku.
– Wszystkie zakontraktowane jednostki wtedy działały. Śnieg był również wywożony, szczególnie w godzinach nocnych, aby udrożnić przejścia dla pieszych. Po obfitych opadach śniegu nastąpiło zamarzanie kratek i pracownicy musieli skuwać lód, aby nie doszło do powodzi – stwierdził wiceprezes MPO.
W styczniu zimowa akcja pochłonęła blisko 9,6 mln złotych, a za pierwsze 20 dni lutego trzeba było zapłacić ponad 7,6 mln złotych.
Przystanki i chodniki
Radny Łukasz Sęk z Platformy Obywatelskiej mówił, że trzeba na przyszłość zastanowić się nad zmianą priorytetów odśnieżania ulic, dróg dla rowerów, chodników oraz przystanków. Stwierdził, że w tym ostatnim przypadku śnieg był usuwany z zaledwie części powierzchni, a piesi chcący dostać się na przystanek musieli przedzierać się przez zaspy śniegu. Miał zastrzeżenia również do odśnieżania ścieżek dla jednośladów.
– Według mnie w przyszłym roku trzeba będzie zastanowić się nad szybszym odśnieżaniem przystanków i przejść dla pieszych. Ścieżki rowerowe to nie jest najpilniejsza potrzeba – stwierdził wiceprezydent Andrzej Kulig.
Słupki utrudniają odśnieżanie
Przedstawiciel MPO mówił, że w niektórych przypadkach odśnieżanie jest mocno utrudnione przez zamontowane słupki oraz separatory. Taki problem wystąpił w przypadku drogi dla rowerów na ulicy Grzegórzeckiej. – Jeśli odśnieżaliśmy torowisko dla tramwajów to śnieg był sytuowany na ścieżce rowerowej. Jak wjechaliśmy na ścieżkę małym ciągnikiem to śnieg był spychany na chodnik. To są problemy, które na bieżąco musimy rozwiązywać – podkreślił Andrzej Natkaniec.
Wytłumaczył, że w przypadku wielu chodników oraz przystanków komunikacji miejskiej do odśnieżania nie da się wykorzystać maszyn. – Przy takiej ilości śniegu zadania są realizowane ręcznie, a proszę pamiętać, że mamy 1,7 tys. przystanków. To wyjątkowo ciężka praca. Kiedy mamy szykany w postaci słupków to jesteśmy praktycznie bezradni, bo nie jesteśmy w stanie wjechać naszym sprzętem – zaznaczył wiceprezes MPO.