Mieszkańcy w tle wojny personalnej radnych. Poszło o wysokość bloków

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Poprzedni pomysł na zagospodarowanie prawie 80-hektarowego terenu był błędny. Przedstawimy nowe rozwiązania – zapewnił w środę podczas sesji rady miasta zastępca prezydenta Krakowa Jerzy Muzyk.

Mowa o prawie 80-hektarowym terenie pomiędzy ulicami: Nawojki, Armii Krajowej, Zarzecze czy Galla. Miejscy urbaniści tworząc projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego „Lea” chcieli na tym obszarze dopuścić możliwość stawiania budynków usługowych o wysokości do 45 metrów. Na krótkim fragmencie ulicy Lea proponowali m.in. możliwość stworzenia deptaku, po którym mogłyby w jednym kierunku poruszać się samochody.

Krytyka mieszkańców

– Propozycja spotkała się z negatywną opinią komisji planowania oraz mieszkańców. Otrzymaliśmy szereg postulatów i uwag – przyznał Jerzy Muzyk. – Biorąc pod uwagę skalę protestów doprowadziłem, w uzgodnieniu z dyrektor wydziału planowania przestrzennego do zmiany głównego projektanta oraz zespołu projektowego – podkreślił. Dodał, że jeszcze w tym miesiącu dojdzie do zakończenia prac nad projektem planu, a sama koncepcja ponownie ma trafić do opiniowana przez radnych zasiadających w komisji planowania.

Wiktoria Sikorska ze Stowarzyszenia „Lea” mówiła, że mieszkańcy krytykowali m.in. „abstrakcyjne” rozwiązania związane z wyznaczeniem pasów zieleni na terenach, gdzie znajdują się podwórka prywatnych domów.

Słów krytyki pod adresem działań urzędników nie szczędził społeczny doradca Jacka Majchrowskiego, występujący na sesji jako prezes stowarzyszenia mieszkańców. – Ten projekt, który z tego co wiem już poszedł do kosza, był chyba zrobiony komuś na złość – podkreślił. Krytykował też m.in. wydanie przez magistracki wydział architektury pozwolenia na budowę bloków z ponad 600 mieszkaniami na terenie dawnego szpitala kolejowego na rogu al. Kijowskiej i ul. Lea. Wytykał – jego zdaniem – złą organizację ruchu na ulicy Młodej Polski.

Plan do zmiany

W podobny sposób o propozycji urzędników mówił radny klubu Kraków dla Mieszkańców Łukasz Maślona. Stwierdził, że złym rozwiązaniem była propozycja poszerzenia ulicy Lea o prywatne ogródki, czy „kuriozalny” pomysł tworzenia woonerfu. – Trudno zakładać, aby w pobliżu zabudowy jednorodzinnej mieszkańcy wychodzili na ulicę, żeby siedzieć i oglądać przejeżdżające w pobliżu samochody – zaznaczył radny.

Z możliwością budowy nawet 45-metrowych biurowców nie chciał zgodzić się radny Łukasz Gibała. – Jestem przeciwko wysokiej zabudowie, przeciwko wywłaszczeniu mieszkańców i przeciwko zamknięciu ulicy. Według mojej wiedzy to te trzy rzeczy najbardziej irytują mieszkańców – stwierdził.

Samorządowiec musiał tłumaczyć się z tego, że jego rodzina posiada działkę pomiędzy ulicą Lea a Armii Krajowej i chciałaby tam stworzyć zabudowę mieszkaniową. Personalny atak przeprowadzili radni Platformy Obywatelskiej Grzegorz Stawowy oraz Andrzej Hawranek. – Moja prośba jest taka, czy ty [zwrócił się do Łukasza Gibały – red.] możesz porozmawiać u siebie w rodzinie, aby w związku z tym co postulujesz, nie zmieniła się zabudowa tego obiektu? Ja się z tobą całkowicie zgadzam. Jeśli podtrzymasz ten postulat to obiecuję, że na pierwszym posiedzeniu komisji planowania złożę wniosek, aby zachować istniejącą wysokość zabudowy – mówił Grzegorz Stawowy.

Zainteresowany działkami rodziny Gibałów był również szef klubu PO Andrzej Hawranek. Zaproponował, aby na ponad hektarowym terenie powstał park, a nie bloki. Uznał, że inaczej można to potraktować jako „betonowanie Krakowa”.

Łukasz Gibała odpowiada na zarzuty

– Dla mnie nie ma znaczenia, kto jest właścicielem danej działki. Po prostu liczy się dla mnie dobro mieszkańców. Całą tę sprawę traktuję jako swoisty certyfikat uczciwości. Chciałbym, aby wszyscy politycy w Polsce tak się zachowywali – odpierał zarzuty Łukasz Gibała. – Trudno nie dostrzec złych intencji pewnych osób. Tu doszło do ataku na mnie metodą „dziadka z Wehrmachtu”. Jestem przekonany, że gdyby różne osoby były w stanie znaleźć chociaż jedno moje głosowanie w radzie miasta, gdzie byłem przeciwko mieszkańcom albo zieleni to nie atakowaliby mnie w taki sposób, tylko podali przykłady – zaznaczył.

W obronie Łukasza Gibały niespodziewanie wystąpił radny Łukasz Wantuch, który wcześniej był związany z klubem prezydenckim Przyjazny Kraków. – Wydaje mi się, że pewna granica przyzwoitości została dziś przekroczona przez panów przewodniczących Stawowego i Hawranka. Apele, aby Łukasz Gibała przekonywał swoją rodzinę albo wpłynął na stworzenie tam parku moim zdaniem są niestosowane – dodał.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Krowodrza Bronowice