News LoveKraków.pl

Miszalski spotkał się z mieszkańcami, którzy przyszli z listą problemów. Na koniec usłyszał oklaski

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W Bronowicach Wielkich odbyło się pierwsze – od wielu lat – otwarte spotkanie mieszkańców z prezydentem Krakowa. Poprzednik Aleksandra Miszalskiego od co najmniej pięciu lat nie uczestniczył w podobnych konsultacjach.

Czy miasto wreszcie podejmie skuteczne działania, aby przy ulicy Stawowej stworzyć ogólnodostępny miejski park? Kiedy zostanie wyremontowana zniszczona ulica Na Polach? Co zrobić, aby klub sportowy KS Bronowicki doczekał się zaplecza sportowego z prawdziwego zdarzenia? – to tylko niektóre pytania, jakie usłyszeli w poniedziałek miejscy urzędnicy.

Tego dnia wieczorem, na boisku szkoły podstawowej nr 51 przy ulicy Stawowej odbyło się pierwsze spotkanie w ramach akcji „Ławka dialogu”, w którym uczestniczyli: prezydent Krakowa Aleksander Miszalski, przewodniczący rady miasta Jakub Kosek, szef klubu KO Grzegorz Stawowy oraz wiceprezydent Stanisław Kracik.

Spełnia swoją obietnicę

W trakcie kampanii wyborczej ówczesny kandydat na prezydenta Krakowa Aleksander Miszalski obiecał, że jeśli wygra wybory, symbolem nowego podejścia do rozmowy z krakowianami będzie ławka dialogu. Swoje zobowiązanie powtórzył także na początku czerwca.

– Chciałem podziękować za zaproszenie, które wystosowaliście już podczas kampanii wyborczej. Wtedy nie udało się spotkać, ale obiecałem, że pierwsze takie wydarzenie na symbolicznej ławce dialogu odbędzie się z mieszkańcami Bronowic Wielkich. To nie znaczy, że przez ten czas się obijaliśmy i nic nie robiliśmy, ale kolejka do magistratu jest bardzo długa. Przychodzą osoby z różnymi sprawami i problemami, które po 20 latach – nie mówię, że się nawarstwiły – nie zostały załatwione. Trochę czasu zajęło nam to, aby zorganizować pierwsze spotkanie. Kolejne odbędą się w Opatkowicach, Sidzinie – mówił prezydent Aleksander Miszalski.

Deklarował, że na czas wakacji będzie chciał zorganizować krótką przerwę w podróżowaniu z ławką dialogu. Powodem są urlopy krakowian. Zapewnił jednak, że po rozpoczęciu roku szkolnego wróci z cyklem konsultacji społecznych.

– Myślę, że obaj z panem prezydentem nie jesteśmy za długo w magistracie – mówił wiceprezydent Stanisław Kracik. – Tam koledzy mają wypłacaną wysługę lat, więc niech oni się z tego wytłumaczą, bo w tym uczestniczyli. A my będziemy starali się ewentualnie korygować, notować to, co jest najpilniejsze i powinno być zrobione – dodawał.

Długa lista problemów

W trakcie poniedziałkowego spotkania najbardziej poruszający okazał się problem zwierząt. – Ktoś bardzo nienawidzi zwierząt. Wiele psów zostało otrutych, a jeden został nawet skopany. Zgłaszałam tę kwestię do policjanta dzielnicowego, ale nie odbiera on telefonu. Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami również nie mogło się z nim porozumieć. Rozrzucana jest trutka między innymi na placu Omłotowym, na ulicy Burdysów czy na Polach – mówiła mieszkanka pani Monika.

Do sprawy odniósł się zastępca komendanta straży miejskiej Zbigniew Ulman – który po sugestii przewodniczącego rady miasta Jakuba Koska, aby w jednym z tych miejsc zamontować fotopułapkę – powiedział, że funkcjonariusze jak najszybciej zajmą się analizą sprawy. Zapewnił, że skontaktuje się również z komendantem komisariatu policji.

Deweloperzy

Wiele czasu poświęcono realizacji inwestycji deweloperskich przy ulicy Starego Dębu. Mieszkańcy przekonywali, że w tym rejonie inwestycja powstaje na osuwisku. Niezbyt zręcznie – opierając się jedynie na wiedzy z dokumentów – mieszkańców próbowała uspokoić przedstawicielka magistrackiego wydziału kształtowania środowiska.

– Ulica Na Polach w ostatnich dwóch latach została zniszczona przez dewelopera, który buduje domy przy ulicy Stawowej. Nie wiem, dlaczego tak zorganizowano przejazd, dlaczego dalej nie zostały usunięte progi zwalniające, o które prosiliśmy. Przejeżdżające samochody, gruszki, koparki powodują wielki huk. Nie rozumiem, dlaczego nie ma żadnych planów inwestycyjnych na tę drogę – mówił jeden z mieszkańców.

Urzędnicy Zarządu Dróg Miasta Krakowa, którzy wielokrotnie byli wywoływani przez mieszkańców do odpowiedzi, zazwyczaj stwierdzali, że pochylą się nad sprawami i je przeanalizują. W pewnym momencie – po wypowiedzi urzędnika – mieszkanka stwierdziła, że ten nigdy nie powinien zajmować swojego stanowiska. To spotkało się z aplauzem uczestników spotkania.

Prezydent krytykuje poprzedników

W trakcie prawie dwugodzinnych poniedziałkowych konsultacji społecznych prezydent Aleksander Miszalski prawie nie zabierał głosu. Od dwóch mieszkańców przyjął dokumenty. Wszystkie tematy jednak notował.

– Zupełnie świadomie dziś mało mówię, a dużo słucham. Od lokalnych spraw lepsi merytorycznie są radni, którzy działają tutaj od lat i państwo, którzy znacie te problemy. Krakowa w takich szczegółach muszę się nauczyć. Wszystko skrzętnie notuję i zapisuję. O żadnej takiej sytuacji nie zapomnę – mówił na sam koniec spotkania Aleksander Miszalski.

Prezydent skrytykował działania swoich poprzedników. – Polityka, która była prowadzona – jak widać, nie była robiona optymalnie. Przez lata narosło mnóstwo, ale to mnóstwo różnego rodzaju problemów: nieprzygotowanie infrastruktury miasta na jego rozwój, jeśli chodzi o budownictwo. Bardzo często infrastruktura towarzysząca, jak drogi, przedszkola, żłobki, nie nadążała za rozwojem. To był błąd planistyczny, którego skutki dziś wszyscy dziedziczymy. Nie chcę się żalić, jaki jest stan miasta, bo w jednych aspektach jest lepszy, a w innych – gorszy. Ale to wszystko, o czym dziś rozmawiamy, to problemy, które na mnie spadają i będziemy musieli sobie z nimi poradzić – stwierdził.

Dalej mówił, że budżet miasta jest w złej kondycji, a na ten rok został źle zaplanowany. Brakuje w nim setek milionów złotych, a część wpisanych do planu inwestycji – będzie musiała być skreślona.

Miszalski: Możecie nas już rozliczać

– Tak się składa, że w tej radzie miasta jako Koalicja Obywatelska mamy większość, więc od tego momentu ciężko mi się będzie tłumaczyć, jeśli coś nie wyjdzie. Od teraz możecie nas państwo w pełni rozliczać z tego, co będzie się działo. Wcześniej ponosiliśmy tylko jakąś częściową odpowiedzialność. Na pewno zmienimy podejście do dzielnic – nie chcę mówić peryferyjnych, bo to brzydko brzmi – ale tych znajdujących się bardziej na obrzeżach – powiedział.

– To, że zaczęliśmy jeździć w ten sposób, nie jest tylko symbolem. To nie pierwsze i ostatnie spotkanie, tylko w miarę możliwości będziemy pojawiać się w różnych miejscach. Ale musicie nas państwo zrozumieć, że tych oczekiwań jest mnóstwo, nie tylko w Bronowicach Wielkich. Będziemy musieli przejechać Kraków w ten sposób. Zanim przejedziemy, to trochę czasu minie, ale te wszystkie problemy nie znikną – podkreśla

Dodawał, że komunikacja społeczna urzędu do tej pory nie była optymalna. Zapewnił, że będzie pracował nad tym, aby to poprawić. Mówił, że nie wyobraża sobie sytuacji, w której niektóre wydziały czy miejskie jednostki nie praktykują spotkań na żywo z mieszkańcami. – To powinno być normą. Jeśli ja i wszyscy możemy jeździć, to to samo powinny robić wydziały. To wszystko jest procesem, bo musimy zmienić przyzwyczajenia w urzędzie – zaznaczał Aleksander Miszalski.

Dyrektorzy mają jeździć

– Wszystko zostało zanotowane. Możecie spodziewać się państwo dobrych rezultatów, ale nie wszystkiego od razu: to są procesy. Mamy mnóstwo pracy, aby pewne rzeczy wyprostować i naprawić, ale od tego jesteśmy. Cieszę się, że są z nami dyrektorzy i słyszą o tych sprawach. Obiecuję, że nie będę aż nadto wyczerpywać państwa po godzinach pracy, ale będziemy jeździć i słuchać. Przez najbliższy okres usłyszymy wiele gorzkich słów – powiedział prezydent.

Spotkanie zakończyło się oklaskami dla prezydenta, co było pewnego rodzaju nowością w trakcie konsultacji społecznych.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Prądnik Biały