Muzeum KL Plaszow. Słowa ocalałych zabrzmiały na terenie byłego obozu [ZDJĘCIA]

fot. Katarzyna Bednarczyk/Muzeum KL Plaszow

W niedzielę, 6 sierpnia, w pobliżu Szarego Domu odbyło się spotkanie upamiętniające więźniów i ofiary niemieckiego nazistowskiego obozu Plaszow. Podczas wydarzenia zabrzmiały słowa ocalałych.

Za nami kolejna edycja wydarzenia „Pamięć/Zachor” organizowanego przez Muzeum KL Plaszow. Spotkanie odbywa się każdego roku w pierwszą niedzielę po 6 sierpnia. Data ta nie jest przypadkowa. To właśnie 6 sierpnia 1944 roku w Krakowie Niemcy aresztowali kilka tysięcy mężczyzn i osadzili ich w obozie Plaszow. Wydarzenie to zapisało się w historii Krakowa jako „czarna niedziela”.

Ponadto lipiec i sierpień 1944 r. były czasem zacierania śladów przeszłości KL Plaszow. Niemcy wysyłali w głąb III Rzeszy transporty więźniów, wywozili demontowane elementy obozowej infrastruktury oraz pozbywali się ciał ofiar.

By uczcić pamięć więźniów

Proces likwidacji, który miał przede wszystkim wymiar wymazywania i usuwania śladów po obozie, nie powiódł się w pełni, ponieważ zostały materialne pozostałości i słowa ocalałych. Pojawili się także ci, którzy chcą odzyskiwać rozproszoną pamięć, dbając o to, by nigdy nie zginęła.

W niedzielny wieczór, mimo deszczowej aury, krakowianie oraz pracownicy Muzeum KL Plaszow zebrali się, by wspólnie upamiętnić wydarzenia związane z historią obozu Plaszow i jego więźniami.

– Spotykamy się, żeby słowami więźniów, słowami ocalałych upamiętnić to miejsce. Wydarzenie „Zachor” jest dla wszystkich. Każdy może przyjść. Próbujemy połączyć pamięć dwóch wydarzeń. Pamięć o tym miejscu, którego nie da się zamknąć jedną datą. 6 sierpnia 1944 roku aresztowano 6 tysięcy Polaków i osadzono ich tutaj. Nie byli więźniami, ale byli na tym terenie. W tym samym czasie dla bardzo dużej grupy żydowskich więźniów rozpoczęła się tułaczka do obozów położonych w głąb Rzeszy: Auschwitz, Mauthausen, Gross-Rosen i dla niektórych trwała ona jeszcze blisko rok. Dwa zupełnie sprzeczne działania. Nie da się obozu opowiedzieć jednoznacznie, ale spróbujmy opowieść o tym miejscu odnaleźć w słowach ocalałych – powiedziała podczas wydarzenia Marta Śmietana z Muzeum KL Plaszow.

Następnie uczestnicy spotkania zaczęli odczytywać fragmenty relacji więźniów byłego obozu, które ułożyły się w jedną opowieść.

Krakowianie oddali głos ocalałym

6 sierpnia w pobliżu Szarego Domu przy ul. Jerozolimskiej 3 zabrzmiały m.in. słowa Malviny Graf, która tak opisywała obóz KL Plaszow.

Po opuszczeniu getta straciliśmy wszelką nadzieję i chęć przeżycia. Zimna i ponura pogoda bardzo dobrze pasowała do atmosfery obozu. Ten jeden pokój w getcie, który dzieliło nas pięcioro, wydawał się pałacem. W obozie straciliśmy prywatność i ciepło domowej atmosfery.

Malvina Graf przed wojną studiowała biologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. We wrześniu 1939 roku razem z braćmi uciekła do Lwowa, skąd po kilku tygodniach wróciła do Krakowa. W 1941 roku razem z rodziną znalazła się w krakowskim getcie. Dwa lata później została przeniesiona do KL Plaszow. W obozie przebywała aż do stycznia 1945 roku. Razem z grupą ostatnich 600 więźniów została poprowadzona pieszo do KL Auschwitz, po kilku dniach przeniesiono ją do KL Bergen-Belsen. Została wyzwolona w kwietniu 1945 roku.

Podczas spotkania upamiętniającego zostały odczytane także słowa Tadeusza Śliwińskiego, członka AK, który przez kilka miesięcy (od marca do lata 1944 r.) był więźniem KL Plaszow.

Wkraczając na plac apelowy, zobaczyliśmy po prawej stronie od mostka, bliżej polskich baraków, stoliki i krzesła, przy których kręcili się esesmani z Göthem, Eckertem, lekarzem SS-rewiru, obok nich podskakiwali Chilowicz i Finkelstein. Po normalnym apelu odmaszerowały do bloków kobiety, my zaś pozostaliśmy w szeregach. Chilowicz odszedł od Götha i donośnym głosem polecił, by wszyscy więźniowie rozebrali się do naga. Ubrania należało złożyć na ziemi. [...] Chilowicz mówił dalej, że po rozebraniu się więźniowie będą przebiegali w ramach swych bloków obok komisji lekarskiej siedzącej przy stolikach. [...] Jako pierwsze bloki ruszają nasze aryjskie. Komisja nikogo nie zatrzymała. Jak się później okazało, Polacy byli pierwsi, aby uspokoić więźniów żydowskich i zmylić ich czujność. Po nas ruszyły bloki żydowskie. Po samym zachowaniu komisji było widać, że gra idzie o coś innego. Na Polaków komisja niemal nie patrzyła, teraz zaś przyglądała się każdemu przebiegającemu nagusowi – tak opisywał apel zdrowotny Tadeusz Śliwiński, autor szczegółowych wspomnień obozowych wydanych w książce „Periturus”.

W spotkaniu „Pamięć/Zachor” wziął udział ocalony z Holokaustu Bernard Offen, były więzień niemieckiego nazistowskiego obozu Plaszow, który opowiedział uczestnikom o swoich przeżyciach.

Bernard Offen urodził się w 1929 r. w Podgórzu. W czasie II wojny światowej najpierw przebywał w krakowskim getcie, a później był więźniem obozów Plaszow, Auschwitz, Dachau i Mauthausen. Po wojnie wyemigrował do USA, jednak regularnie wraca do Krakowa, by dzielić się swoimi doświadczeniami. Bernard Offen napisał książkę „My Hometown Concentration Camp”, a także wyprodukował cztery filmy dokumentalne opowiadające o wojennych przeżyciach.

LoveKraków.pl był patronem medialnym wydarzenia „Pamięć/Zachor”.