Na ulicy Prądnickiej rowerzyści zyskają w najbliższym czasie nowy ciąg pieszo-rowerowy. To z jednej strony krok do przodu, a z drugiej – prowizorka, która prawdopodobnie utrzyma się przez długie lata.
Dla rowerzystów ulica Prądnicka to jedna z uciążliwych białych plam na mapie miasta. Na ulicach Wybickiego, Bratysławskiej czy Doktora Twardego mają do dyspozycji lepszą lub gorszą infrastrukturę, ale dojazd do centrum wymagał do tej pory jazdy ruchliwą jezdnią.
Uzupełnienie tego braku było tym istotniejsze, że trwająca obecnie budowa linii tramwajowej doprowadzi na ul. Doktora Twardego drogę dla rowerów aż z samego północnego końca miasta, ułatwiając dużej liczbie mieszkańców dojazd w stronę centrum.
Po nowym chodniku
O tym, że na ul. Prądnickiej planowane są ułatwienia dla rowerzystów, informowaliśmy jeszcze na początku maja, kiedy trwał tam długo oczekiwany remont. Z zapowiedzi urzędników można było wywnioskować, że na szeroki chodnik po stronie parku Kleparskiego miejsca postojowe już nie wrócą, a za to przestrzeń tę będą dzielić ze sobą piesi i rowerzyści.
Parkowanie jednak wróciło, a na wprowadzenie zmian trzeba było poczekać jeszcze pół roku. W ostatnich dniach na ul. Prądnickiej zaczęło się pojawiać nowe oznakowanie, a na dotychczasowym chodniku rozpoczął się montaż słupków uniemożliwiających parkowanie.
– Prace są już bardzo zaawansowane. Do uzupełnienia pozostaje oznakowanie poziome – do wykonania przy sprzyjających warunkach atmosferycznych – oraz oznakowanie pionowe. Zadanie ma się zakończyć do 15 grudnia – mówi nam Jacek Bartlewicz, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miasta Krakowa.
To jest do zmiany
– To jest do zmiany i to poważnej – komentuje Marcin Dumnicki ze stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów. Przypomina, że sprawa ulicy Prądnickiej miała zostać rozwiązana w zupełnie inny sposób. Urzędnicy chcieli, by pozostał tam na stałe układ znany z okresu prac przy linii kolejowej, z ruchem samochodów w dwóch kierunkach pod jednym przęsłem wiaduktu oraz chodnikiem i wydzieloną drogą dla rowerów pod drugim. Miasto nie doszło jednak do porozumienia z kolejarzami i ostatecznie odtworzony został pierwotny układ pasów.
Miasto, chcąc umożliwić rowerzystom bezpieczny przejazd, musiało więc wybierać spośród prowizorycznych rozwiązań. Takim jest np. podnoszenie prędkości do 60 km/h by umożliwić rowerzystom jazdę po chodniku czy właśnie stworzenie ciągu pieszo-rowerowego na chodniku z betonowych płyt, dodatkowo przecinanego zjazdami z granitowej kostki.
– No niestety, gdyby się porozumieli, może na sporym odcinku byłoby już szybciej i wygodniej, a tak to pozostanie powoli i niewygodnie, więc nie spodziewam się dużego zwiększenia ruchu rowerów. Ale przynajmniej ten, który jest, będzie legalny – dziś większość i tak jeździ chodnikiem, bo ściganie się pod górę spod wiaduktu z autobusami jest mało przyjemne – mówi przedstawiciel KMR.
Nie ma pomysłu na Nowy Kleparz
– Już od ul. Wybickiego to jest raczej "pseudoinfrastruktura" a nie poprawne rozwiązanie, całość na tym odcinku wymaga przebudowy, przy czym są dwa duże problemy. Pierwszy to wiadukt kolejowy, gdzie jest wąsko, a drugim – cały bardzo antyrowerowy Nowy Kleparz, gdzie bez gruntownej zmiany nie uda się zrobić dobrych rozwiązań dla rowerów – komentuje Dumnicki.
Jak mówi, na Nowy Kleparz i jego okolice wciąż brakuje pomysłu, a należałoby przy tym uwzględnić zarówno tramwaj na Alejach Trzech Wieszczów, ulicę Wrocławską, ruch z Trasy Wolbromskiej czy uwzględnianą w planach ul. Miłosza, czyli połączenie pomiędzy ul. Wita Stwosza i Prądnicką.