Najpierw park przy Tetmajera, dopiero później przy Radzikowskiego [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Nie odczuwaliśmy potrzeby, by w sposób sztuczny podtrzymywać pozwolenie na budowę, którego w tej formie nikt nie chciał – komentuje sprawę parku przy dawnym motelu Krak Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej.

Jakub Drath, LoveKraków.pl: Pozwolenie na budowę parku przy dawnym motelu Krak wygasło. Radny Grzegorz Stawowy nazywa to katastrofą wizerunkową ZZM i twierdzi, że wystarczyło bardzo niewiele, by tego uniknąć.

Piotr Kempf, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej: Pan radny zapomina, że gdyby miałaby to być katastrofa ZZM, to ZZM musiałby ustalać swój budżet. On jest przygotowywany przez prezydenta, a uchwalany przez radę miasta i od trzech lat nie pojawiła się odpowiednia kwota, by móc ten park zrealizować. Myślę, że warto też wrócić tu do samego początku powstania tego projektu. On nie został przygotowany przez ZZM, tylko przez dewelopera. I to był początek niezgody wewnątrz Bronowic, ponieważ od samego początku niezadowolenie wyrażali mieszkańcy okolic ulicy Tetmajera, którzy czekają na realizację parku wzdłuż Strugi Bronowickiej, gdzie jesteśmy na końcowym etapie projektu. Nikt z nich nie wyobrażał sobie, że najpierw powstanie park przy ul. Radzikowskiego. A pamiętajmy, że projekt jest przygotowany naprawdę na „wysokie C”, deweloper zatrudnił bardzo renomowaną firmę. Prace na trzech hektarach kosztowałyby ok. 15 milionów złotych i w przeliczeniu na powierzchnię to byłby chyba najdroższy park z naszych dotychczasowych realizacji. To od początku budziło kontrowersje. Niestety, kwota w budżecie się nie znalazła, radni nie zabiegali zbytnio o ten projekt, a to oni decydują o tym, co jest realizowane.

Co do tego, że projekt należy odchudzić, nie ma raczej wątpliwości, ale zarzut dotyczy tego, że ZZM nie podjął działań, by za niewielką kwotę podtrzymać pozwolenie.

Zgodziłbym się, gdyby ktokolwiek chciał zrobić park w tym kształcie i za te pieniądze. Ale od trzech lat nie było takiej grupy radnych, więc postanowiliśmy przeprojektować ten park z wykorzystaniem własnego biura projektowego. To jest przykład podobny jak wiele innych projektów, które nie zostały zrealizowane – trzy lata temu marzenia były trochę inne, teraz niewiele osób byłoby zachwyconych, gdyby park był aż tak bardzo rozbudowany. Warto przypomnieć, że podobną kwotę wydamy na remont ponad dwukrotnie większego parku Bednarskiego. Dlatego też nie odczuwaliśmy potrzeby, by w sposób sztuczny – bo jednak byłoby to sztuczne – podtrzymywać pozwolenie na budowę, którego w tej formie nikt nie chciał. Teraz będziemy to kontynuować samodzielnie i wspólnie z mieszkańcami zastanowimy się, jak to zrealizować. Podobnie jest w przypadku parku przy forcie w Bronowicach, gdzie też przejęliśmy teren już jakiś czas temu. Jest on udostępniony, z ławkami i innymi elementami, a teraz, czy to poprzez Budżet Obywatelski, czy poprawki radnych, znajdujemy środki na to, by go realizować. Przy Radzikowskiego doszło do sytuacji dla nas zupełnie nowej, że to deweloper wyprzedził inne parki w kolejce, co mogło się nie podobać mieszkańcom innych części dzielnicy.

Czy w praktyce w kwestii przygotowania dokumentacji startujemy teraz zupełnie od zera? Czy ZZM ma prawa autorskie do tego, by wykorzystywać i modyfikować dotychczasowy projekt?

Zarząd Zieleni Miejskiej, tak jak w innych przypadkach, ma prawa autorskie i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby aktualizować pozwolenie na budowę. Jego wygaśnięcie nie jest żadną tragedią.

A ile miasto straciło przez to, że dokumenty trzeba uzyskiwać od nowa?

Aktualizacja tego samego projektu na potrzeby uzyskania nowego pozwolenia potrwałaby kilka miesięcy, a koszty wszystkich uzgodnień i map to około kilkunastu tysięcy złotych. „Odchudzając” projekt również trzeba byłoby uzyskiwać pozwolenie zamienne, więc koszty byłyby podobne. Z mojego punktu widzenia większą katastrofą wizerunkową byłoby podtrzymywanie pozwolenia przez następnych pięć czy dziesięć lat i udawanie, że coś robimy, czyli de facto oszukiwanie mieszkańców. Ja uważam, że jeśli mamy robić ten park, to go róbmy, ale w kształcie, w jakim oczekują go mieszkańcy i wtedy, kiedy będą na niego pieniądze.

Jest w takim razie szansa, że przy Radzikowskiego pojawią się jakieś podstawowe elementy, jak w parku przy forcie?

Jest. Rozumiem mieszkańców, że są zniecierpliwieni, bo wprowadzając się na nowe osiedle słyszeli od dewelopera deklaracje o parku, a jego wciąż nie ma. Podobnie jak zrobiliśmy obok fortu, na wiosnę postaramy się ustawić małą architekturę, włączyć ten teren do stałego utrzymania, żeby można było z niego korzystać. A w międzyczasie, wspólnie z mieszkańcami, zmieniać projekt. Równocześnie niedaleko będzie powstawał park Tetmajera.

Jakie są tam planowane terminy?

Czekamy na zatwierdzenie budżetu, ale wszystko wskazuje na to, że rozpoczynamy prace w przyszłym roku. Cały ten park to kwota ok. 5-6 milionów złotych, więc tutaj też widać tę dysproporcję, o której mówiłem.

Rozumiem, że w przypadku parku przy ul. Radzikowskiego żadnej daty teraz nie usłyszę.

Na razie jesteśmy w stanie podać, że wiosną przyszłego roku zostanie on udostępniony w znacznie większym stopniu, pojawi się mała architektura, kosze na śmieci i można będzie z niego korzystać. Mieszkańcy już nie będą musieli organizować akcji sprzątania, bo teren zostanie objęty stałym utrzymaniem. A jeśli pieniądze pozwolą, zaraz po parku przy ul. Tetmajera będziemy mogli zająć się realizacją parku.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Bronowice