Ostatni tramwaj przejechał tamtędy w połowie listopada 2018 roku. Odcinek nowohuckiego torowiska od ulicy Ujastek do pętli Walcownia był w tak fatalnym stanie, że trzeba go było zamknąć. – Chcemy, by okres wyłączenia torowiska był jak najkrótszy – mówił wówczas przedstawiciel zarządu dróg.

Urzędnicy nazywali ten stan „zawieszeniem”, ale w praktyce to zamknięcie linii – przypieczętowane tym, że podczas prac przy ul. Ujastek torowisko zostało odcięte od reszty sieci. Żaden tramwaj tamtędy nie pojedzie, przynajmniej dopóki linia nie zostanie gruntownie przebudowana. Biorąc pod uwagę stan infrastruktury i fakt, że nie jest ona teraz utrzymywana, kosmetyczne prace na pewno nie wystarczą. O takiej inwestycji nie ma na razie mowy, obecny stan pozostanie aktualny prawdopodobnie jeszcze przez lata.

Nowy przejazd

W tym kontekście pewnym zaskoczeniem może być fakt, że na nieczynnym torowisku toczą się jakiekolwiek prace. Nie jest to miejska inwestycja, tylko wykonanie wjazdu na posesję. Skąd więc decyzja urzędników, by zobowiązać właściciela do wykonania tego rodzaju robót?

– Linia tramwajowa prowadząca do Walcowni na ten moment jest wyłączona z funkcjonowania oraz bieżącego utrzymania, jednakże nadal stanowi odcinek sieci tramwajowej miasta, po którym nie jest prowadzony ruch pojazdów szynowych. Taki formalny stan opisywanego torowiska determinuje decyzję o przebiegu i formie wjazdu na posesje prowadzącego przez to torowisko – tłumaczy Krzysztof Wojdowski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miasta Krakowa.

Przyznaje równocześnie, że ZDMK nie przygotowuje się obecnie do przebudowy linii do Walcowni. – W obecnie obowiązującym budżecie miasta i Wieloletniej Prognozie Finansowej brakuje zabezpieczonych środków zarówno na opracowanie dokumentacji projektowej, jak i realizację robót budowlanych dla takiego zadania – stwierdza Krzysztof Wojdowski.

Powstanie węzeł?

W przyszłości miasto planuje budowę węzła przesiadkowego w Luboczy, z gruntowną przebudową pętli tramwajowej. Więcej na ten temat pisaliśmy przed rokiem: