Powodzie w Polsce mogą być coraz częstsze i coraz większe – przestrzegają specjaliści. Po dramatycznych wydarzeniach z Dolnego Śląska Politechnika Krakowska ruszyła z cyklem bezpłatnych szkoleń dla ekspertów, pierwsze cieszyło się rekordowym zainteresowaniem.
Szkolenia dla inżynierów, pracowników i kadr zarządzających państwowych instytucji oraz osób zawodowo zajmujących się budowlami piętrzącymi i działaniami przeciwpowodziowymi, przygotowali eksperci Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Krakowskiej: dr inż. Krzysztof Radzicki, dr inż. hab. Tomisław Gołębiowski, prof. PK, prof. Elżbieta Nachlik oraz - na zaproszenie PK - inni specjaliści branży: dr inż. Witold Bogusz, Senior Geotechnical Engineer w firmie Jacobs i inż. Andrzej Siudy, kierownik zapory Goczałkowice.
Wyzwań będzie więcej
Jak podaje PK, pierwsze seminarium cieszyło się ogromnym zainteresowaniem. Wzięło w nim udział aż 620 osób z całej Polski i jak podkreślał prowadzący szkolenie dr Krzysztof Radzicki to ważne, bo skala wyzwań w branży hydroinżynierii będzie coraz większa. Analizy danych wskazują bowiem, że uwarunkowania hydrologiczne nie tylko w Polsce, ale i innych krajach Europy mocno się zmieniły, m.in. ze względu na zmiany klimatyczne. Jak się okazuje, ryzyko powodzi o charakterze katastrofalnym, w tym powodzi błyskawicznych wzrosło nawet dwukrotnie, a z takimi właśnie powodziami mieliśmy w tym roku do czynienia na przykład w Hiszpanii czy w Kotlinie Kłodzkiej.
Jak wyjaśniał podczas seminarium dr Radzicki, geneza ostatniej powodzi w Polsce leży w niżach genueńskich, które zbierają wilgoć z obszaru Morza Śródziemnego i przenoszą ją w inne miejsca. Jedna z dróg tych niżów wiedzie przez Polskę i od wieków stanowi źródło największych, najbardziej katastrofalnych powodzi na terenie naszego kraju. Ostatnie lato nad Morzem Śródziemnym było ekstremalnie gorące. – To spowodowało perturbacje pogodowe w północnej Europie i Ameryce. Suma opadów w pewnych miejscach, zwłaszcza w okolicach granic Polski południowej, sięgnęła rekordowych 400 mm w ciągu 4 dni – wyjaśniał dr Radzicki.
Do powodzi na Odrze i Wiśle trzeba zdaniem dr. Radzickiego się przyzwyczaić i przygotować na to, że będzie ich więcej niż do tej pory, właśnie z powodu ocieplania się klimatu. – Znam kierowników zapór, którym trudno było uwierzyć, by sytuacja powodziowa była jeszcze kiedyś tak zła jak w 1997 roku, ale mimo to w obliczu katastrofalnych prognoz całe szczęście przygotowali się na najgorsze – mówi dr Radzicki. – Takie sytuacje jednak będą się powtarzać raczej szybciej niż później i musimy mieć tego świadomość.
Ekspert PK wskazywał także, że działania przeciwpowodziowe muszą być kompleksowe, dobrze zaplanowane i dobrze finansowane, obejmować budowę nowych dużych zbiorników, ale także inne rozwiązania. Dobrym pomysłem jest m.in. przemyślana renaturyzacja rzek. – Na przykład taka jak ta wykonana w rejonie Domaszkowa-Tarchalic – wskazywał.
Jak uniknąć katastrofy
Naukowiec zwracał przy tym uwagę na niektóre aspekty wrześniowych wydarzeń. Oprócz ogromnych szkód materialnych i społecznych miały miejsce także lokalne katastrofy ekologiczne. We wrześniu koryta niektórych rzek w Kotlinie Kłodzkiej zostały praktycznie wyczyszczone ze wszystkiego - też wszelkiej fauny i flory np. koryto rzeki Biała Lądecka w Radochowie. Miejscami powódź sprawiła, że rzeka, która do tej pory meandrowała, teraz płynie na wprost przez tereny, które zostały zalane. Jedna z najcięższych sytuacji miała miejsce w Głuchołazach - wylanie Białej Głuchołaskiej doprowadziło do zniszczenia znacznej części miasta. Natomiast w zlewni Górnej Wisły, miejscowość Czechowice Dziedzice została zalana przez rzekę Iłownicę, która w 2010 roku, w trakcie wezbrania miała prawdopodobieństwo wylania na poziomie 0,1 proc. (czyli raz na 1000 lat!).
– W tym roku było tak samo. To daje obraz tego, czego możemy się spodziewać przy powodziach błyskawicznych w przyszłości – prognozował dr Radzicki.
Podczas szkolenia ekspert PK mówił też o tym, że niektórych groźnych sytuacji można było uniknąć poprzez wcześniejszą optymalizację prac remontowych instalacji przeciwpowodziowych, które są często w złym stanie. Zdaniem dr. Radzickiego takie remonty można optymalizować, o czym będzie mówił podczas kolejnych szkoleń. – Można robić to tak, by przy remoncie jednego dużego obiektu zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt milionów złotych. Taki efekt udało się nam uzyskać serią specjalistycznych badań i optymalizacji decyzji we współpracy z RZGW Kraków w przypadku zapory Chańcza – podkreślał.
Dr Radzicki opowiadał też o m.in. o możliwościach wczesnej detekcji zagrożeń takich jak wycieki dzięki metodzie linowego termomonitoringu zapór i wałów (jeden z systemów został zaprojektowany przez niego w 2010 r.). – Metody te są rekomendowane od 2013 roku przez ICOLD, ale 14 lat temu w Polsce zabrakło woli, by ją wykorzystać. Koncepcja nie została zaakceptowana przez ówczesnych decydentów – wspominał.
Tematy zarządzania zbiornikiem zaporowym (zwłaszcza w trakcie powodzi), projektowania i modernizacji wałów oraz zwolnień z prac w ich pobliżu w strefie do 50 m, jak również kompleksowego zarządzania i działań przeciwpowodziowych, małej i mikro retencji oraz barier i mobilnych systemów przeciwpowodziowych eksperci PK poruszą podczas kolejnych szkoleń zaplanowanych na 2025 r. Szczegółowe informacje na temat terminu szkoleń, ich zakresu i rejestracji znaleźć można tutaj.