Podwyżki za bilety i strefę płatnego parkowania. „To skok na kasę”

Radni miejscy fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Przedstawiciele wszystkich klubów rady miasta jak jeden mąż skrytykowali propozycje podwyżek cen za bilety komunikacji miejskiej. Niektórym nie podobają się również pomysły dotyczące zmian w strefie płatnego parkowania. A przypomnijmy, że to samorządowcy będą ostatecznie decydować o kształcie nowych cenników.

„Skandal i skok na kasę”

– To jest skandal – mówi o propozycjach podwyżki cen abonamentów mieszkańca radny PiS Włodzimierz Pietrus.

– Mieszkańcy chcieli wprowadzenia strefy po to, aby uporządkować sytuację u siebie, a tutaj strona prezydenta przyszykowała drakońskie podwyżki, które powodują, że wygląda to na zwykły haracz. Strefa jest po to, aby kształtować ruch, zapewnić odpowiednią rotację, a podwyżki wobec mieszkańców strefy to skok na kasę – uważa przewodniczący klubu.

Równie negatywnie wypowiada się na temat propozycji podwyżki cen za bilety komunikacji miejskiej.

– Trzeba to wszystko przeliczyć, bo tak naprawdę nie dostaliśmy żadnych twardych danych. Musimy zobaczyć, czy nie da się zrobić jakichś przetasowań w budżecie, bo nie jest tak, że system się nie dopinał, a teraz jest jeszcze gorzej. Może są jakieś rezerwy w kasie miejskiej. Zwłaszcza że mamy 93 mln złotych z rządu, ale brakuje pomysłu, jak je wydać – podkreśla Włodzimierz Pietrus.

– Prezydent Majchrowski i dyrektor Franek z ZTP mieli uratować komunikację miejską w Krakowie, a tymczasem prowadzą do jej śmierci – komentuje radny Michał Drewnicki, również z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Jak mówi, już w minionym roku spadła liczba osób korzystających z komunikacji miejskiej, a po takich podwyżkach nastąpi jeszcze większy spadek.

– Sięganie do kieszeni krakowian to najgorsze z możliwych rozwiązań. Skoro panowie nie umieją sobie poradzić z finansami to może dać szasnę innym? – pyta.

„Bilet na jeden przystanek”

Zdaniem radnego Łukasza Wantucha z klubu prezydenckiego sposób przeprowadzania zmian jest bardzo zły. – Wszyscy wiemy, że podwyżki są niezbędne, ale najpierw powinna być dyskusja, a potem dopiero podanie kwot – mówi radny.

W jego ocenie bilet za 69 zł dla mieszkańca powinien być́ utrzymany, a podwyżki powinny dotyczyć osób, które nie płacą podatków w Krakowie. Zaś pomysł biletu 10-minutowego uważa za bezsensowny. – Równie dobrze mógłby się nazywać „biletem na jeden przystanek” – komentuje.

– Najgorszy moment na takie zmiany. Jeszcze nie ucichła sprawa zmian na krakowskich ulicach, na przykład na Andersa – dodaje Wantuch komentując pomysł zmian w SPP.

„Oszczędności szukać w urzędzie” 

Radni klubu Łukasza Gibały widzą pole do oszczędności w zupełnie innych dziedzinach.

– Uważamy, że podwyżki cen biletów to ostatni ze sposobów na łatanie dziury budżetowej związanej z COVID-19 – mówi nam radny Łukasz Maślona.

– Ich skala jest drastyczna i niekoniecznie musi oznaczać większe wpływy, wszak część osób może z niej po prostu zrezygnować. W pierwszej kolejności powinien samorządy wesprzeć rząd, stąd nasza rezolucja, którą jednomyślnie poparli radni wszystkich klubów. Na pewno trzeba szukać środków poprzez oszczędności w wydziałach, ale również poprzez zmianę zakresu lub odłożenie inwestycji, które nie są priorytetowe, jak chociażby Zakrzówek, na który planowane jest wydanie ponad 50 milionów złotych – stwierdza.

Punkt wyjściowy

Krytyczne głosy o propozycjach podwyżek słyszymy też w szeregach Platformy Obywatelskiej. – Rozumiem, że to, co przedstawił prezydent, to jest punkt wyjściowy do dyskusji. Rzeczywiście koszty komunikacji rosną, dodatkowo spadły wpływy z powodu pandemii, jednak tak drastyczne podwyżki wcale nie muszą tych wpływów zwiększyć – komentuje radny Łukasz Sęk.

Sprzeciwia się wprowadzeniu biletu 10-minutowego, nie podoba mu się też likwidacja biletu na jedną linię przy tak dużej podwyżce cen biletu sieciowego. – Na pewno czeka nas jeszcze sporo dyskusji i też rozmowy z mieszkańcami. Pamiętajmy, że pandemia także dotknęła finansowo wielu z nich – podkreśla.

Zdaniem Sęka skoro rosną stawki w komunikacji miejskiej, to wzrosnąć powinny także opłaty za parkowanie w strefie, żeby utrzymywać konkurencyjność transportu zbiorowego. Jednak tak drastyczna podwyżka abonamentu mieszkańca jest dla niego nie do zaakceptowania.

„Nie do zaakceptowania”

–  Mamy niestety dziurę w budżecie komunikacji miejskiej na około 100 mln zł, która spowodowana jest pandemią koronawirusa i wprost mniejszymi wpływami ze sprzedaży biletów. Wystosowaliśmy rezolucję do Rady Ministrów, prosimy o rządowe wsparcie i to byłoby dla samorządów najlepsze rozwiązanie -stwierdza Rafał Komarewicz z Przyjaznego Krakowa.

– Jeżeli takiego wsparcia nie uda nam się uzyskać, nie będziemy mieli niestety innego wyjścia niż podwyższyć cennik biletów komunikacji miejskiej. Ostateczna jednak wysokość cen biletów będzie dyskutowana jeszcze, znajdziemy możliwie najlepszy kompromis, tak by mieszkańcy nie odczuli znacznych podwyżek, ale z drugiej strony, by budżet miasta został zasilony – stwierdza.

Radny dodaje, że „jeżeli idzie o podwyżki cen abonamentów w strefie płatnego parkowania, podwyżka tak znaczna (z 10 do 100 lub 80 zł) jest nie do zaakceptowania”. –  Nie możemy tak drastycznie zwiększać stawek. Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby uzależnienie cen abonamentów w zależności od liczby pojazdów, jakie dany mieszkaniec posiada. Czyli im więcej posiadasz samochodów w danej strefie, tym stawka parkingowa powinna proporcjonalnie się zwiększać – uważa Komarewicz.

Komentarze zbierali: Jakub Drath, Dawid Kuciński

News will be here

Aktualności

Pokaż więcej