Radni nie pójdą pracować do miejskich spółek

fot. mat. prasowe

Nowi radni klubu Krakowa dla Mieszkańców zadeklarowali, że nie będą pracować w miejskich spółkach. Mówili o tym dziś podczas konferencji prasowej.

Od lat radni miejscy bez problemu znajdowali pracę w miejskich jednostkach. Na stanowiska mogli liczyć głównie samorządowcy z klubu Koalicji Obywatelskiej oraz Przyjaznego Krakowa. I tak pracę w MPO znalazł były szef klubu KO Andrzej Hawranek, radni: Jakub Kosek, Adam Migdał czy Łukasz Wantuch.

– To był sposób sprawowania władzy przez pana prezydenta Majchrowskiego. Polityczne deale były dopinane poprzez zatrudnianie polityków w miejskich spółkach, jednostkach czy wydziałach po to, aby dochodziło do jakiegoś porozumienia. Wydawało się, że wraz z erą pana prezydenta Majchrowskiego skończył się czas zależności, kolesiostwa i układów, ale okazuje się, że istnieje szansa, aby prezydentem został polityk Platformy Obywatelskiej, która czerpała bodajże największe korzyści z tych politycznych synekur – stwierdził radny miejski Łukasz Maślona.

Radny Michał Starobrat, który określił się wyborcą szeroko rozumianej „koalicji 15 marca” stwierdził, że politycy idący do wyborów mówili, że przez osiem ostatnich lat to działacze Zjednoczonej Prawicy zawłaszczyli sobie państwo, wykorzystując spółki, aby umieszczać w nich sympatyków i działaczy partyjnych. – Było to bardzo mocno krytykowane, a okazuję się, że po przejściu władzy w Krakowie może dojść dokładnie do tego samego. Jako wyborca nie potrafię tego zrozumieć. Z jednej strony krytykuje się pewną rzecz, a z drugiej – akceptuje dokładnie to samo – podkreślał.

– Jeśli prezydentem zostanie Aleksander Miszalski, to może doprowadzić do tego, że w spółkach miejskich czy urzędzie, na każdym kroku będziemy mogli spotkać polityków czy sympatyków jednej partii politycznej. Apelujemy do wyborców, aby zastanowili się, czy to jest dobre rozwiązanie, aby naszym miastem rządziła jedna partia polityczna – dodawał Starobrat.

– Przez ostatnie lata urząd miasta i jednostki miejskie często były traktowane jako urząd pracy dla partyjnych działaczy. Dlatego w drugiej turze mamy wybór pomiędzy Krakowem dla mieszkańców a Krakowem dla partyjnych działaczy – mówił w czwartek przed magistratem kandydat na prezydenta Krakowa Łukasz Gibała.

Polityk zaznaczył, że jeśli zostanie prezydentem, to wszystkie stanowiska będą obsadzane w jawnych konkursach, aby mieszkańcy wiedzieli, kto startuje i jakie ma kompetencje. – Deklaruję, że jeśli wygram, to zrobimy audyty w miejskich jednostkach. W przypadku partyjnych nominatów, którzy tam pracują, przyglądniemy się, czy wykonują realną pracę, czy jest to może fikcyjna synekura – podkreślił.

– Nie może być tak, że zwykli krakowianie będą pracowali na tłuste partyjne koty. My dziś podpisujemy deklarację, że żaden i żadna z nas jako radny nie będzie w żadnym wypadku pracował/pracowała w miejskich jednostkach – dodał Łukasz Gibała.