Odkurzacze do liści generują hałas, szczególnie uciążliwy w godzinach porannych, uważa radny Jerzy Zięty. I jednocześnie wskazuje rozwiązanie: zakazanie używania tego typu urządzeń i powrót do… tradycyjnych metod sprzątania.
Konflikt mieszkańców z dmuchawami i odkurzaczami sięga kilku lat wstecz. I do tej pory nie został rozwiązany. Nie dziwią więc kolejne zapytania w tej sprawie, choć już w 2015 roku pisaliśmy, że sam wiceprezydent Tadeusz Trzmiel zakaże stosowania takich praktyk przez firmy zatrudniane przez miasto.
Tym razem grabiami i miotłą z odkurzaczami zawalczyć postanowił radny Jerzy Zięty. W przypadku, gdyby nic się nie dało z tym zrobić, zaproponował, aby liście zostawić w spokoju, bo są siedliskiem wielu drobnych stworzeń.
Prezydent wytłumaczył radnemu, że tego typu sprzęt faktycznie jest głośny, a do tego powoduje wtórną emisję zanieczyszczeń i zalecane jest, aby na terenie miasta rezygnować z jego stosowania.
To jednak może nic nie dać, ponieważ urządzeniami tymi posługują się zarówno osoby fizyczne, jak i przedsiębiorcy działający na zlecenie np. wspólnot.
Miasto rozważało ograniczenie godzinowe stosowania m.in. dmuchaw czy odkurzaczy, ale urzędnicy doszli do wniosku, że w czasie, gdy dozwolone byłoby ich używanie, hałas kumulowałby się, co w ocenie magistratu przyniosłoby odwrotny do zamierzonego skutek.
Co się udało
Prezydent odpowiedział radnemu, że w 2018 roku MPO i wszyscy podwykonawcy mają zakaz stosowania dmuchaw i odkurzaczy do liści. Zielone odpady są zbierane albo za pomocą specjalnych urządzeń mechanicznych, albo tradycyjnie, jak chciał radny, za pomocą mioteł, skrobaków i łopat.
Podobnie do sprawy podszedł Zarząd Zieleni Miejskiej, który dodatkowo obwarował umowę sankcją za użycie dmuchaw. Co do odkurzaczy, to takiego zapisu nie ma, ale ZZM jest zdania, że ich niska wydajność eliminuje je jako narzędzie pomocne w utrzymaniu zieleni przez podwykonawców.
ZZM przypomina również, że zostały wyznaczone dzikie strefy i tam praktycznie pracownicy nie ingerują. A to nie koniec. – Już w tym roku w obszarach parkowych pozostają miejsca, gdzie liście nie są wygrabiane w całości – informuje prezydent. Chodzi o część Plant, park Jordana czy Lotników Polskich.
Z uwagi na bezpieczeństwo, liście nie mogą pozostać na drogach, ścieżkach rowerowych czy dla pieszych. Również tam, gdzie są rabatki, opadłe liście nie powinny zalegać grubą warstwą.