Strażnicy miejscy nie zapomnieli o kierowcach

fot. Krzysztof Kalinowski

W tym roku dużo mniej samochodów zostało odholowanych, ale jednocześnie krakowska straż miejska wystawiła więcej mandatów niż dwa lata temu za wykroczenia związane z ruchem drogowym. I to pomimo zdecydowanie mniejszej liczby turystów w Krakowie oraz samochodów, jakie poruszały się po mieście.

O tym, że ruch w naszym mieście malał wraz z wprowadzaniem przez rząd nowych obostrzeń, już pisaliśmy (Im więcej obostrzeń tym mniej samochodów). W związku z pandemią naturalnym również było to, że liczba turystów, którzy odwiedzą Kraków, drastycznie spadnie (piszemy o tym w tekście TUTAJ). A nie jest tajemnicą, że większość pochodzi z Polski i część przyjeżdża pod Wawel własnymi autami.

Wiąże się to z pracą służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i porządek. Wraz ze spadkiem liczby samochodów, zwiększa się liczba legalnych miejsc parkingowych i tym samym zmniejsza się pokusa na zatrzymanie się w miejscu do tego niedozwolonym. Oczywiście są wyjątki. Pandemia czy nie, na ul. Długiej zawsze można liczyć na przerwę w kursie tramwaju z powodu źle zaparkowanego auta.

Najbardziej dotkliwą formą ukarania za ignorowanie przepisów ruchu drogowego jest odholowanie pojazdu i odstawienie go na parking. Mimo że miasto na tym nie zarabia, bo – jak przekonywał nas niedawno Michał Pyclik z ZDMK – koszt usługi równa się zazwyczaj z naliczoną karą, tak zapłata ponad 500 złotych w przypadku aut osobowych niemal każdego zaboli.

Tysiące wykroczeń

Strażnicy miejscy w 2018 roku zanotowali ponad 65 tysięcy wykroczeń związanych z ruchem drogowym. Rok później było ich 5 tysięcy więcej.

Nie wszystkie kończyły się karami finansowymi. Dwa lata temu kierowcy w blisko 25 tys. przypadków musieli sięgnąć do portfela i w sumie wypłacili ponad 3,1 mln złotych. W 2019 roku strażnicy wystawili prawie 30 tys. mandatów na łączną kwotę ponad 3,7 mln złotych.

Dwa lata temu lawety przewiozły 1466 samochodów na parking, rok później ta liczba wzrosła do 1523.

W tym 2020, pandemicznym roku, na lawecie odjechało 725 samochodów. 364 razy, jak tłumaczy Edyta Ćwiklik z krakowskiej straży miejskiej, do holu nie doszło z takiego powodu, że na miejscu pojawił się właściciel pojazdu i go usunął. Do tego można doliczyć 253 odholowane wraki. W sumie wychodzi około tysiąca.

Warto tu jednak zwrócić uwagę na liczbę mandatów wystawionych w związku z łamaniem przepisów drogowych. Ich liczba na połowę grudnia już wyprzedza tę z 2018 roku i wynosi blisko 26,4 tys.

Inne obowiązki

Mimo że ruch drogowy jest jednym z priorytetów w działaniach krakowskich strażników, wiosną mundurowi zostali oddelegowani do innych zadań.

Od połowy marca do 18 maja wraz z policją (od 2 kwietnia SM podlegała pod komendanta policji) pełnili służbę, pilnując m.in. tego, czy nie są łamane obostrzenia nadane przez rząd, ale również niosąc pomoc osobom bezdomnym. Przez ten czas, jak informował na posiedzeniu komisji praworządności komendant Jerzy Mądrzyk, podjęto 10 tys. interwencji.

Przełożyło się to na ok. 160 dziennie, a przed pandemią było ich prawie dwa razy więcej. Komendant zauważył, że najwięcej interwencji dotyczyło osób nietrzeźwych, bezdomnych i łamania przepisów ruchu drogowego.

– Strażnicy kontrolowali miejsca, gdzie gromadzili się ludzie, zwłaszcza młodzież. Też te rejony zamknięte, parki czy bulwary, był sprawdzane – mówił Mądrzyk.