Rozmowa na dzień dobry: Wyrok za palenie w piecu, o którym mówi cały kraj

Wyrok krakowskiego sądu w wymiarze 20 godzin prac społecznych za złamanie zakazu używania paliw stałych wywołał ogólnopolską dyskusję. Fakty są jednak takie, że Kraków pokazuje, jak należy mierzyć się z problemem zanieczyszczenia powietrza. Między innymi o tym rozmawiamy z Pawłem Ścigalskim, pełnomocnikiem prezydenta ds. jakości powietrza.

Mamy za sobą jeden z pierwszych wyroków. Surowy?

Paweł Ścigalski, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. jakości powietrza: Nie moją rolą jest oceniać decyzję sądu, natomiast tak jak my podchodzimy indywidualnie do takich przypadków, tak sąd również ocenia różne kwestie związane z powodem danego wykroczenia. Na pewno nie chodzi o to, aby karać ludzi pozbawieniem wolności za tego typu przewinienia. Moim zdaniem takie wyroki powinny wpływać na postawę ludzi.

Wywołał jednak oburzenie w części społeczeństwa. Np. konserwatywny publicysta Łukasz Warzecha stwierdził, że gdyby miał kominek w Krakowie, to paliłby w nim z premedytacją.

Zawsze w trakcie zmian prawa są przeciwnicy i zwolennicy proponowanego rozwiązania, niezależnie od tego czego ono dotyczy. Zakaz paliw stałych zyskał akceptację większości społeczeństwa, ale do tej pory spotyka się z oporem. Niektórym grupom, organizacjom, przedsiębiorcom nie jest to na rękę. Jednak bez tak restrykcyjnych przepisów nie uzyskamy efektu, jaki był zamierzony, czyli lepszego powietrza – zwłaszcza w okresie zimowym.

Ludzie mieli też dużo czasu, aby się przygotować. Miasto w tym pomagało.

Nie tylko pomagało, ale stale informowało o możliwościach wymiany pieców, dotacjach, pomocy socjalnej. Przez kilka lat była taka możliwość, od 2013 roku rozpoczęła się dyskusja na temat ograniczenia stosowania paliw stałych na terenie miasta. Na pewnym etapie dofinansowanie sięgało 100% kosztów kwalifikowanych. Obecnie dalej realizujemy program osłonowy – dopłat do rachunków – czy program termomodernizacyjny dla domów jednorodzinnych.

Wracając do wyroku, stał się on ogólnopolskim tematem. Warto go wykorzystać w promowaniu rozwiązań mających na celu ograniczenie niskiej emisji w innych miastach i miejscowościach.

Mamy o tyle komfortową sytuację w stosunku do innych, że środek ciężkości problemu przenosi się gdzie indziej. Stężenia pyłów w Krakowie maleją, ale najważniejsze, że nie dochodzi już do tak wysokich przekroczeń poziomów, z jakimi mieliśmy do czynienia w latach ubiegłych. Proces ten jest długofalowy i wymaga jeszcze wiele pracy, m.in. dokończenia likwidacji pozostałych palenisk, ograniczenia emisji z transportu czy przemysłu.

Nawet mówienie w debacie publicznej o czymś w sposób pejoratywny powoduje, że zaczynamy się zastanawiać nad tym, jak to zmienić, co zrobić, żeby naprawić obecną sytuację. Taka dyskusja jest potrzebna. Teraz o wspomnianym wyroku sądu mówi się dużo w skali kraju, to dobrze. Gorzej, jakby tematu nie było.

Tak jak kiedyś o samym smogu. Kiedy to się zmieniło?

Obecnie społeczeństwo ma dostęp do wszelkiego rodzaju informacji, aplikacji, systemów ostrzegawczych. Dziś na bazie choćby czujników komercyjnych można śledzić sytuację związaną z dyspersją zanieczyszczeń na bieżąco. Jeszcze kilka lat temu to było niemożliwe. Dostęp do technologii i danych powoduje, że ludzie mają wiedzę, że nie wszystko jest w porządku, a skoro tak, to trzeba reagować.

Świadomość ekologiczna w Polsce rośnie. Kraków dał przykład, a inne miasta chcą iść naszym śladem.