Savoir vivre dla psa w mieście

fot. Eryk Ruta/LoveKrakow.pl

Liczba psów w Krakowie cały czas rośnie. Nasze miasto nie jest wyjątkiem, to ogólnoświatowy trend w krajach wysokorozwiniętych – mamy coraz więcej zwierząt domowych. Wiąże się to po części z tym, że od lat statystycznie mamy coraz mniej dzieci a jednocześnie chcemy walczyć z samotnością.

Badania wykazują pozytywny wpływ przebywania z psami na układ sercowo-naczyniowy, hormonalny, a także na naszą aktywność fizyczną i odporność. Psy mogą obniżać stres u swoich opiekunów i między innymi to powoduje, że coraz więcej z nas decyduje się na takie towarzystwo. Jednocześnie miasto nie jest naturalnym środowiskiem dla psa, co może wywoływać pewne problemy. Jednak przy zachowaniu podstawowych zasad większość psów domowych może z powodzeniem mieszkać w mieście.

Podstawowe obowiązki

Zaczynając od kwestii podstawowych – każdy opiekun psa ma obowiązek sprzątania jego odchodów. Nieprzestrzeganie tego przepisu grozi mandatem nawet w wysokości 500 zł. Jednak często właściciele zwierząt domowych tłumaczą, że w pobliżu nie ma specjalnego kosza na psie odchody. To nie wymówka, bo jeśli tak jest, możemy je wyrzucić do ogólnodostępnego pojemnika na odpady zmieszane lub do takiego kubła w naszej altanie śmietnikowej. Brak kosza nawet na większym terenie w żaden sposób nie usprawiedliwia niesprzątania po swoim psie. Pod tym względem prawo stoi po stronie estetyki i higieny. Z resztą ciężko sobie wyobrazić, jak wyglądałby Kraków, gdyby tego przepisu zabrakło.

Warto zwrócić uwagę na kwestię trzymania psów na smyczy w mieście. Zgodnie z prawem opiekunowie mają obowiązek sprawowania opieki nad swoim pupilem, jednak nie jest to sprecyzowane w ustawie o ochronie zwierząt: „zabrania się puszczania psów bez możliwości ich kontroli i bez oznakowania umożliwiającego identyfikację właściciela lub opiekuna”. Powyższy przepis nakazuje jedynie sprawowanie nad psem kontroli – a to może odbywać się w różny sposób. Podobnie Kodeks Wykroczeń informuje jedynie o „zwykłych środkach ostrożności”, czyli takich, które są dostosowane do wielkości i charakteru zwierzęcia. Będą one inne w przypadku niewielkiego maltańczyka a inne w przypadku psa, który waży 70 kg. Zatem smycz nie jest obowiązkowa, ale jednocześnie sama może nie być wystarczającym środkiem ostrożności, który zapewni bezpieczeństwo.

W praktyce jednak trudno sobie wyobrazić psy bez smyczy spacerujące tuż przy ruchliwych ulicach, między innymi ze względu na to, że mimo najszczerszych chęci opiekunów, niektórych impulsywnych zachowań psa po prostu nie da się przewidzieć. – Każdy pies poruszający się w przestrzeni publicznej powinien pozostawać pod stałą kontrolą opiekuna, reagować na przywołanie, być bezpieczny dla środowiska i nie zakłócać spokoju ani nie zagrażać swoim zachowaniem innym. Jeśli nie mamy pewności, że nasz pies wróci do nas, gdy go zawołamy, wyprowadzajmy go na smyczy lub lince treningowej – radzi Kamila Okrajni, psia trenerka i behawiorystka znana w mediach społecznościowych jako Caninefluent.

– Wśród psiarzy panuje powszechne przekonanie, że ‘pies musi się wybiegać’. Zastanówmy się jednak, co to tak naprawdę znaczy i ile ma to wspólnego z prawdą. Jasne, są rasy, które potrzebują dużo ruchu i aktywności, ale to nie do końca oznacza szalone bieganie bez celu i bez kontroli. Jest wiele innych sposobów i możliwości zmęczenia psa i zapewnienia mu odpowiedniej dawki aktywności nie tylko fizycznej, ale też stymulującej umysł psa i budującej więź z przewodnikiem, takich jak sporty kynologiczne (frisbee, agility, obedience, nosework), zabawa, trening posłuszeństwa, wspólne wycieczki, spacery z psimi kumplami, itp. W kwestii samego spaceru, ważniejsza od "wybiegania", jest możliwość swobodnej eksploracji środowiska, węszenia, znaczenia terenu, kopania w ziemi, obserwacji – dodaje.

Druga część zapisu w ustawie mówi o odpowiednim oznakowaniu zwierząt – może to być adresówka z numerem telefonu do opiekuna, zarejestrowany czip albo brelok otrzymany od Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami podczas rejestracji. Zgodnie z decyzją rady miasta sprzed 11 lat, każdy pies w Krakowie musi być zarejestrowany. Wiąże się to z niewielką roczną opłatą, z której jednak zwolnieni są właściciele psów zaczipowanych, posiadających tatuaż, kastrowanych i sterylizowanych a także osoby powyżej 65. roku życia prowadzące jednoosobowe gospodarstwo domowe i płatnicy podatku rolnego.

Ograniczenia dla psów

Musimy zwrócić uwagę, że są miejsca, w których miasto może ograniczać przebywanie psów – na przykład w wielu parkach, pomimo że regulaminy nie zakazują wprowadzania psów na ich teren, to zostały wyznaczone strefy z zakazem wprowadzania psów takie jak place zabaw. Jest w tym sporo logiki, szczególnie że pies na placu zabaw nie tylko mógłby być niebezpieczny, ale też na niego czyha tam wiele zagrożeń.

W niektórych parkach, jak np. park Jordana, umieszczone są tablice informacyjne z nakazem trzymania psów na smyczy. Co oznacza, że pomimo braku wyraźnego zakazu w regulaminie, opiekun jest zobowiązany do trzymania psa na smyczach. Podobna sytuacja jest również w pojazdach komunikacji miejskiej – mogą się w nich znajdować psy, ale powinny być na smyczy i mieć kaganiec. Takie same przepisy obowiązują w pociągach, jednak tam za przewóz psa obowiązuje również dodatkowa opłata, w przeciwieństwie do krakowskich tramwajów i autobusów, w których przewóz psa jest darmowy.

Piesek kawiarniany

Ponieważ psy stały się częścią życia wielu mieszkańców Krakowa, ich obecność w kawiarniach, sklepach i restauracjach nie należy do rzadkości. Choć niektórych może to dziwić, Sanepid w żaden sposób nie zakazuje wprowadzania psów do lokali gastronomicznych. Podobnie w przypadku sklepów – nie ma żadnej formalnej przeszkody, a o tym, czy w danym lokalu może przebywać pies decyduje właściciel restauracji czy sklepu. Oczywiście opiekun psa zawsze ponosi odpowiedzialność za wyrządzone przez niego szkody. Dodatkowo należy pamiętać, że za pozostawienie psa bez opieki grozi mandat w wysokości nawet do 500 zł -– dotyczy to również zostawienia psa przywiązanego przed sklepem.

Dlaczego to takie ważne? – Po pierwsze taka sytuacja wiąże się z ogromnym stresem dla psa. Nagle zostaje sam na otwartej przestrzeni, w obcym miejscu, przywiązany ciasno do barierki smyczą ograniczającą jego ruchy, a jego pan właśnie zniknął i nie wiadomo, kiedy i czy wróci. Psy zostawiane pod sklepami często ze stresu szczekają, ujadają, wyją, trzęsą się jak galareta, rozglądają się ze strachem wkoło i całe są jednym wielkim sygnałem stresu – mówi Kamila Okrajni. Dodatkowo zgodnie z prawem przypięcie psa pod sklepem jest pozostawieniem go bez nadzoru i pomimo, że pies jest przypięty i w kagańcu za to rownież grozi nam mandat. Warto też pamiętać o tym, jakie niebezpieczeństwa się z tym wiążą.

– Zostawiając psa pod sklepem narażamy go na niebezpieczeństwo ze strony obcych ludzi, dzieci czy psów. Ktoś może naszego psa uderzyć, kopnąć, rzucić w niego kamieniem, czy dać mu coś trującego do jedzenia. Pies może też w taki sposób zostać zwyczajnie skradziony lub zaatakowany przez innego psa – mówi behawiorystka. – Niektórzy ludzie, widząc psa przywiązanego pod sklepem, podchodzą do niego, wyciągają ręce, próbują pogłaskać, cmokać. Pies w stresie, nie mogąc odejść od obcej osoby może ugryźć próbując ją od siebie odsunąć. Może trafić na dziecko. Pies może się czegoś wystraszyć, czy to odgłosu przejeżdżającej ciężarówki, czy karetki, czy jakiegoś huku i w popłochu uciec. Zakupy nigdy nie powinny być łączone ze spacerem z psem. Albo wychodzimy z psem na spacer, albo zostawiamy psa w domu i idziemy na zakupy. Zostawiając psa przed drzwiami sklepu nie jesteśmy w stanie przewidzieć co się stanie, gdy nas nie będzie. Nawet jeśli to będą te trzy minutki – dodaje.

Więcej niż jeden pies

Wiele emocji budzą spotkania pomiędzy dwoma psami. Krakowskie grupy na portalach społecznościowych kipią emocjami, jeśli chodzi o tak zwanych „podbiegaczy” czyli po prostu psy, które spacerując luzem podchodzą lub właśnie podbiegają do innych psów. Dla wielu opiekunów taka sytuacja jest stresująca, szczególnie jeśli ich pies jest chory lub emocjonalnie reaguje na nieznajome czworonogi. – Psy potrafią komunikować się i zbierać o sobie informacje już z bardzo dużych odległości i nie potrzebują do tego bezpośredniego kontaktu. Ponadto, głównym sposobem psiej komunikacji jest komunikacja niewerbalna. Dlatego, by być w stanie zachować się adekwatnie do takiej sytuacji, niezbędna jest chociaż podstawowa wiedza z zakresu psiej komunikacji i rozróżniania podstawowych sygnałów psiej mowy – mówi Kamila Okrajni.

Prawidłową reakcją w sytuacji, gdy widzimy nadchodzącego z naprzeciwka na nas psa, będzie zmiana kierunku i minięcie go po łuku. Pamiętajmy, żeby ciałem pokazywać naszemu psu kierunek, w którym chcemy iść, starając się mieć go po zewnętrznej stronie ciała. W ten sposób dajemy obydwu psom dużo więcej przestrzeni na spokojnie minięcie się, a naszego psa uczymy, że nie musi wchodzić w interakcję z każdym napotkanym osobnikiem, że dajemy mu możliwość wyboru i że ma kontrolę nad sytuacją oraz nasze wsparcie – mówi behawiorystka.

Czy można pogłaskać?

A co z zachowaniem obcych ludzi względem psów? Tak naprawdę to również bywa problematyczne. Bardzo wielu opiekunom przeszkadza, że ich psy są zaczepiane przez nieznajomych. Dlaczego? Często nie zdajemy sobie sprawy, że idealny kontakt psa z obcym człowiekiem to… minięcie się. Wcale nie wystawienie ręki czy mówienie do psa. Takie zachowania tak naprawdę prowokują psa do nawiązania kontaktu. Zdarza się również, że osoba, która boi się psów albo chce uniknąć bliskiego spotkania, unosi ręce lub gwałtownie się odsuwa – tak naprawdę takie ruchy również mogą spowodować zainteresowanie ze strony psa, którego chcieliśmy uniknąć. Jakie jeszcze zachowania człowieka, choć wydają nam się normalne, mogą sprowokować psa? Na przykład patrzenie mu w oczy – w psim języku nie jest to wyraz zainteresowania a sygnał grożący. Nachylanie się nad psem, którego nie znamy i wyciąganie do niego rąk to dla większości psów trudne sytuacje – one nie wiedzą jakie mamy wobec nich plany i mogą poczuć się zagrożone – człowiek jest przecież od nich większy i silniejszy.

Życie w mieście dla naszych psów może być trudne – panują tu nienaturalne warunki dla zwierząt, które mogą powodować u nich stres. – Miasto jest dość nieprzewidywalnym środowiskiem dla psów, tak naprawdę z każdej strony czai się na nie jakieś niebezpieczeństwo. Dla jednego psa będą to obcy ludzie, dla innego obce psy, dla jeszcze innego głośne dźwięki miasta. Czasem wystarczy jedno bardzo negatywne doświadczenie, które może doprowadzić do przeróżnych fobii, lęków czy fiksacji. Dlatego tak ważne jest to, żebyśmy my jako przewodnicy psa, odpowiednio przygotowali go do życia w mieście i zbudowali z nim relację opartą na wsparciu, zaufaniu, zrozumieniu i wzajemnym szacunku – radzi behawiorystka. Przystosowanie do miejskich warunków można oczywiście również ćwiczyć, najlepiej metodą małych kroków, powoli przyzwyczajając naszego pupila do konkretnych rzeczy takich jak tramwaje, ulice czy wąskie chodniki. – Każdy pies jest inny i każdy będzie potrzebował indywidualnego podejścia. Dla jednego psa odnalezienie się w miejskiej rzeczywistości nie będzie niczym niezwykłym, dla innego może być to bardzo trudne zadanie. Przede wszystkim musimy dostosować częstotliwość, czas trwania, miejsce ćwiczeń i rodzaje bodźców, na które będziemy wystawiać naszego psa. Bardzo ważna jest też obserwacja naszego psa, jego mowy ciała i reakcji na różne bodźce. Pamiętajmy, żeby nie zmuszać psa do rzeczy, na które nie jest gotowy lub które go przerastają. Jeśli zaobserwujemy, że nasz pies czuje się niekomfortowo w danej sytuacji, stwórzmy mu takie warunki, żeby miał możliwość odejścia, nie róbmy nic na siłę. Często przystosowanie do miejskiego życia trwa wiele czasu, a siłą nic nie wskóramy, wręcz przeciwnie możemy niechcący spowolnić cały proces – mówi trenerka, Kamila Okrajni.

Autorka: Izabela Kaim-Kalinowska