Siekiera argumentem w sporze braci. "Co pieronie będziesz robił?"

Siekierą, którą brat uderzył brata fot. policja

13 miesięcy więzienia - taki nieprawomocny wyrok usłyszał 55-letni mieszkaniec Alfred B. za groźby wobec brata, którego przy okazji zranił siekierą. Krakowski sąd wbrew twierdzeniom prokuratury uznał, że nie doszło do próby zabójstwa.

Do incydentu z siekierą doszło 7 sierpnia 2021 r. w okolicach Skały. Miejscową policję zawiadomił pokrzywdzony Józef B. i podał, że młodszy o 10 lat brat biega z siekierą, grozi mu, awanturuje się. Miało też dojść do ataku na Józefa B., ale sprawca celu nie osiągnął, bo pokrzywdzony zdołał się obronić, otrzymał niezagrażający życiu cios obuchem w głowę. Rannemu udzielono pomocy w szpitalu.

Prokuratura oskarżyła Alfreda B. o próbę zabójstwa brata, ponadto o znęcanie się nad Józefem B. oraz matką. Z informacji wynikało, że sprawca przez ponad rok po pijaku wszczynał awantury i wyganiał domowników z budynku, był wulgarny i agresywny.

Proces sądowy nie potwierdził tego zarzutu i mężczyzna został od niego uniewinniony. Pokrzywdzona matka odmówiła składania zeznań jako osoba najbliższa. Sąsiedzi rodziny nie mieli wiedzy, by Alfred B. prześladował najbliższych. Okazało się za to, że starszy i silniejszy brat kiedyś wybił mu zęby i raczej nie obawiał się słabszego fizycznie i gorzej zbudowanego Alfreda B. Nie był jego ofiarą.

"Co pieronie będziesz robił?"

Zdaniem sądu nie doszło także do próby zabójstwa z użyciem siekiery. W dniu zdarzenia była kolejna awantura braci, starszy popchnął młodszego na łóżko, a wtedy pijany Alfred B. pobiegł do szopy po siekierę, tak uzbrojony wrócił do pokoju i na ten widok matka zapytała go: "co pieronie będziesz robił?".

Gdy podniósł do góry niebezpieczne narzędzie Józef B. skoczył do brata, by go powstrzymać przed zadaniem ciosu. To samo chciała zrobić ich matka, ale nietrzeźwy Alfred B. potknął się na progu, stracił równowagę i siekiera tylko lekko obuchem trafiła w głowę jego brata. Józef B. obezwładnił wtedy agresora i wezwał na miejsce policję.

Początkowo Alfred B. przyznał się do próby zabójstwa, ale potem twierdził, że tylko chciał postraszyć Józefa B. i przypadkowo go wtedy zranił.

– Ja obuchem brata puknąłem delikatnie kontrolując ruch siekiery, która tak poleciała, gdy matka złapała mnie za rękę – nie krył oskarżony. Sąd dał temu wiarę. Zwrócił przy tym uwagę, że Alfred B. podczas pierwszych przesłuchań nie miał obrońcy, a powinien mieć, jako osoba o ograniczonej poczytalności. Biegli stwierdzili, że nie jest w stanie prowadzić obrony w sposób rozsądny i samodzielny.

Ponadto zdaniem sądu sposób formułowania opisu zdarzenia przez pokrzywdzonego został dotknięty daleko idącą ingerencją przesłuchującego i w związku z czym wartość dowodowa tej czynności jest znikoma.

Kłótnie o majątek i alkohol

Głównym dowodem w sprawie były zeznania Józefa B. złożone dopiero na rozprawie. Sąd oceniał je przez pryzmat konfliktu jaki ma z bratem. Gospodarstwo i dom należą do matki i Alfreda B, Józef ma tam tylko swój kąt. Z bratem kłóci się, bo oskarżony nadużywa alkoholu, stracił pracę i nie dokłada się do wydatków. Matka i Józef B. utrzymują się z renty i pomocy opieki społecznej. Ojciec braci zmarł przed laty.

Sąd uznał, że oskarżony karę więzienia ma odbyć w systemie terapeutycznym. Zaliczył mu na poczet wyroku odsiadkę 10 miesięcy.

Prokuratura złożyła apelację od wyroku i chce powtórki procesu przekonując, że to jednak była próba zabójstwa, a nie przypadkowy incydent. Tym bardziej, że Alfred B. zapowiedział, że "zabije brata, bo go nie cierpi. I nie żałuję tego co zrobił. Po trzeźwemu zrobiłby to jeszcze raz."

Obrona chce łagodniejszego wyroku, sprawą zajmuje się teraz Sąd Apelacyjny w Krakowie.