Śmieci. Albo podwyżki, albo załamanie systemu?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Szereg zmian legislacyjnych doprowadził do wyższych kosztów w systemie gospodarowania odpadami. Krakowianie nie unikną podwyżek za wywóz śmieci. Teraz trwają konsultacje dotyczące zmian cen i zasad odbierania odpadów.

Kwestią czasu było to, kiedy jednostka odpowiedzialna za gospodarowanie odpadami stanie przed perspektywą dziury w budżecie spowodowanej – na początek – zmianami w selektywnej zbiórce śmieci.

Jeszcze w październiku 2019 roku rzecznik prasowy Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Krakowie mówił, że podwyżki cen nie są planowane. Wtedy jednak w budżecie było 20-kilka milionów złotych nadwyżki, która została pożarta przez zmiany, jakie weszły w życie kilka miesięcy później.

Powody

2018 roku system zamykał się w kwocie 200 mln złotych. W 2019 koszty wzrosły do 229 mln złotych. Na ten rok MPO szacuje, że będzie potrzebne 256 mln złotych, a w 2021 już 266 mln złotych.

– Jeśli ceny zostaną na obecnym poziomie, to przy wszystkich zmianach w prawie i kosztów z tym związanych przestaniemy odbierać śmieci koło września – mówi Piotr Odorczuk, rzecznik prasowy MPO.

Wspomniana wcześniej zmiana z trzech na pięć pojemników kosztowała spółkę miejską w 2019 roku (kwiecień–grudzień) 23 mln złotych. Kolejne 20 milionów trzeba było dołożyć w roku bieżącym, aby system działał i śmieci były odbierane bez przerw.

Potrzebne były też inwestycje. MPO musiało wydać 4 mln złotych na system kamer nadzorujących instalacje przetwarzające odpady. Problemem jest również to, że wzrosły opłaty środowiskowe za składowanie odpadów i jednocześnie skrócono okres ich magazynowania – z trzech lat do jednego roku. Miał to być bat na nieuczciwych przedsiębiorców, którzy wolą podpalić swoje składowisko.

Jak tłumaczy Odorczuk, przez to gwałtownie spadły ceny sprzedawanych surowców. Dla przykładu tonę papieru można było sprzedać za ok. 200 zł. A teraz to 50 złotych. MPO uważa też, że obowiązkowa selektywna zbiórka spowoduje, że wpływy będą mniejsze o ponad 10 mln złotych.

To tylko część ze zmian w prawie, które przy rosnącej ilości odpadów generują zwiększone koszty i zmniejszone wpływy.

Stawki

Obecnie stawki są ustalone z uwzględnieniem liczby osób, które zamieszkują w konkretnej nieruchomości. Biorąc pod uwagę zabudowę jednorodzinną, to jeśli w deklaracji wpisana jest jedna osoba, miesięczny koszt wywozu śmieci wynosi 26 złotych. Gdy mieszkańców jest siedmiu lub więcej, to z konta ubywa co 30 dni 69 złotych.

Stawki dla osób mieszkających w blokach czy kamienicach są jeszcze niższe. Zaczynają się od 15 złotych, a kończą na 62 złotych.

Obecnie, po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2016 roku, taka metoda jest kwestionowana.

Jakie zmiany?

Podwyżek więc nie unikniemy. Otwartą kwestią jest to, jak duże będą i w jaki sposób zostaną naliczone. MPO zaproponowało kilka propozycji. Jak mówi Piotr Odorczuk, najkorzystniejszą powinna być ta związana z typem zabudowy.

Za gospodarstwo w zabudowie wielorodzinnej, bez względu na liczbę osób w nim mieszkających, stawka wynosiłaby 49 złotych. Natomiast właściciele domów płaciliby 59 złotych.

Inną propozycją jest również ta związana z metrażem. Sprowadza się to do tego, że im większe mamy mieszkanie czy dom, tym więcej zapłacimy za śmieci. Zdaniem MPO to najbardziej miarodajna metoda, a w perspektywie rozwoju miasta o kolejne nieruchomości zbilansuje poziom kosztów gospodarki odpadami.

Obecnie projekt jest w fazie konsultacji społecznych, które trwają do 21 lutego. Szczegóły dotyczące proponowanych zmian i instrukcje dotyczące składania uwag do projektu dostępne są TUTAJ