Stadiony Cracovii i Wisły. Jeden był poligonem doświadczalnym [ANALIZA]

Widok na stadion Wisły fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Stadion Wisły stał się poligonem doświadczalnym, na którym popełniono całą masę błędów – na temat dwóch krakowskich stadionów pisze dr Karol Wałachowski.

Duże projekty inwestycyjne obarczone są wielkim ryzykiem. Urzędnicy i politycy z jednej strony chcieliby przecinać wstęgi i móc pochwalić się modernizacją, z drugiej zaś boją się fiaska realizacji oraz przekroczonych terminów i budżetów. Są to słuszne obawy. Jak wskazują badania B. Flyvbjerga i D. Gardnera, którzy przeanalizowali 16 tys. projektów na całym świecie, tylko 8,5 proc. z nich ukończono w zaplanowanym harmonogramie i budżecie. Przeciętne przekroczenie budżetu sięga aż 62 proc.

Najbardziej spektakularne przykłady to: Opera w Sydney przekroczyła koszty prawie 15-krotnie, budynek szkockiego parlamentu 10-krotnie, a Igrzyska Olimpijskie w Montrealu pięciokrotnie.

Czy można uchronić się przed inwestycyjną katastrofą? Dobre przykłady i klęski i sukcesu inwestycyjnego znajdziemy na krakowskim podwórku, gdzie w odległości 700 metrów od siebie znajdują się dwa bardzo różne od siebie piłkarskie stadiony.

Stadion im. Henryka Reymana

Stadion Wisły | fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Stadion Wisły | fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Pomimo wielu racjonalnych głosów o budowie jednego stadionu na początku XX wieku, zwyciężyła koncepcja dwóch osobnych obiektów. Przeważyła niechęć do siebie kibiców obu drużyn i chęć ich zadowolenia przez miejskich radnych.

Chronologicznie pierwszą inwestycją był stadion Wisły, która w tamtym czasie święciła triumfy ery Bogusława Cupiała. Inwestycję rozpoczęto w 2004 r., a początkowa koncepcja obejmowała stadion mieszczący 20 tys. kibiców, który miał kosztować około 300 mln zł.

Problemy rozpoczęły się już na etapie wyboru projektanta obiektu. Swój akces zgłosiła międzynarodowa firma HOK Sport, mająca w swoim portfolio lizbońskie Estadio da Luz i nowy obiekt Wembley. Kraków postawił jednak na lokalnego projektanta – Wojciecha Obtułowicza, dobrze znanego w krakowskim środowisku. Był on architektem miejskim na przełomie wieków i miejskim radnym. W swoim portfolio posiadał wiele projektów, w tym obiekty sakralne i muzea. Stadion Wisły miał być jego pierwszym obiektem sportowym.

Zacznijmy od samego projektu, bo już na tym popełniono masę błędów. Źle zaprojektowano konstrukcję zadaszenia i maszt oświetleniowy, który zasłaniał widok z pawilonu medialnego. Szatnie dla zawodników umieszczono niezgodnie z wymogami ekstraklasy. W koncepcji Obtułowicza znalazł się też tak absurdalny pomysł, jak oddalenie trybun od boiska po to, aby umieścić wokół niego tor wrotkarski. Ale kwestie projektu i budowy skomplikowały jeszcze bardziej okoliczności zewnętrzne i ambicje Krakowa związane z Euro 2012. Już po rozpoczęciu budowy władze miasta postanowiły zmodyfikować projekt, aby spełniał turniejowe wymogi minimum 30 tys. miejsc siedzących. W sumie koncepcje zmieniano czterokrotnie, a zmian było tyle, że pracownia projektanta nie nadążała za ich wprowadzaniem, co ostatecznie doprowadziło do ostrego konfliktu z miastem, procesów sądowych, a konsekwencji przyniosło dalsze opóźnienia.

Budowę samego stadionu zakończono w 2012 r., czyli osiem lat od rozpoczęcia budowy i do dziś formalnie nie oddano go do użytkowania. Stadion wykorzystywany jest na podstawie decyzji o pozwoleniu na użytkowanie poszczególnych trybun.

Brakuje infrastruktury wokół stadionu (choćby parkingu). Koszty dokończenia szacowane są na kolejne setki milionów złotych, nic nie wskazuje więc na to, aby w przewidywalnej przyszłości miało mieć to miejsce. Łączne koszty budowy stadionu im. Henryka Reymana wyniosły 750 mln zł, znacznie przekraczając pierwotny budżet w wysokości 300 mln.

Budynek jest niedokończony, niefunkcjonalny i co gorsza nieefektywny. Jego koszt utrzymania to około 10 mln zł rocznie, co przekracza dochody z jego najmu. Oznacza to, że miasto rokrocznie musi dokładać do jego utrzymania. Powszechna jest opinia o fiasku całego projektu. W 2011 r. obiekt zwyciężył w plebiscycie Archi-Szopa na najgorszą budowlę Krakowa.

Stadion im. Józefa Piłsudskiego

Stadion Cracovii | fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl
Stadion Cracovii | fot. Mateusz Kaleta/LoveKraków.pl

Drugim w kolejności budowy obiektem był stadion Cracovii. Budowę rozpoczęto w 2009 r., a projekt wykonało międzynarodowe konsorcjum Estudio Lamela (doświadczone biuro projektowe posiadające wiele obiektów sportowych w swoim portfolio, w tym rozbudowę Estadio Santiago Bernabéu należącego do Realu Madryt).

Piętnastotysięczny obiekt zaprojektowano multifunkcyjnie. Obok podstawowej, piłkarskiej funkcji obiektu, przewidziano i zrealizowano również część usługową od al. Focha oraz wprowadzono funkcjonalności projektowe, które umożliwiają organizację wydarzeń masowych takich jak koncerty i pokazy. Budowa była wręcz ekspresowa: stadion ukończono w nieco ponad rok, 14 miesięcy przed planowanym terminem. Projekt kosztował 157 mln zł i zmieścił się w zakładanym budżecie. Cracovia dzierżawi cały obiekt od miasta i pokrywa wszelkie koszty utrzymania. Rokrocznie obiekt przynosi miastu dodatkowe około pół miliona złotych zysku.

Trzy wnioski dla dużych inwestycji

Stadiony Cracovii i Wisły budowane były niemal w tym samym czasie, przez tych samych samorządowców, po dwóch stronach Błoń w odległości kilometra od siebie. Osiągnięty rezultat był, jak widzimy, dalece odmienny. Jakie wnioski można wyciągnąć z obu procesów inwestycyjnych?

Po pierwsze, kluczowe jest planowanie i ustalenie konkretnych celów projektu. Idea stadionu Cracovii od początku do końca była jasna i klarowna. Projektanci i wykonawcy wiedzieli, jakie są oczekiwania i dzięki temu mogli od razu dostosowywać do nich projekt. Zupełnie inaczej było ze stadionem Wisły. Oczekiwania zmieniały się w czasie i były często rozbieżne. Projektanci musieli sprostać nowym uwarunkowaniom i niemal na bieżąco dostosowywać projekt do nowej sytuacji, co musiało rodzić chaos, przesunięcia czasowe i niosło ze sobą dodatkowe koszty. Brakowało politycznego przywództwa, co rodziło chaos decyzyjny. Zarząd Infrastruktury Sportowej, Rada Miasta Krakowa, projektanci, grupy kibiców ze swoimi oczekiwaniami. W tym barszczu było zdecydowanie zbyt dużo grzybów.

Wymiana murawy na stadionie Wisły w 2023 roku | fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Wymiana murawy na stadionie Wisły w 2023 roku | fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Końcowy efekt nie zadowala nikogo: ani klub, ani kibice, ani miasto, ani najemcy powierzchni stadionu nie są z niego zadowoleni.

Bez wątpienia przy realizacji dużych projektów bardzo ważne jest doświadczenie projektantów. Projekt stadionu im. Józefa Piłsudskiego powierzono doświadczonemu, zagranicznemu konsorcjum architektów, którzy mieli w swoim portfolio wiele podobnych inwestycji. Podczas nich mogli zbierać niezbędne kompetencje i doświadczenie, które pomogło przy dobrej realizacji stadionu w Krakowie. Zupełnie inaczej wydarzyło się w przypadku stadionu im. Henryka Reymana. Architekt był debiutantem, który po raz pierwszy zaprojektował stadion. Stadion Wisły stał się poligonem doświadczalnym, na którym popełniono całą masę błędów.

Bardzo ważna jest także szybkość samej realizacji. „Myśl wolno, a działaj szybko” powinno stać się dewizą dla twórców dużych projektów czy obiektów. Na etapie planowania dokładne analizy, planowanie wariantów, konsultowanie wielu rozwiązań jest rozsądne i może uchronić projekt przed wieloma wadami. Na etapie realizacji zaś upływający czas jest wrogiem. Stadion Cracovii wykonano w ponad rok, w tym czasie w otoczeniu inwestycji nie wydarzyło się nic, co miałoby wpływ na proces inwestycyjny. Zupełnie inaczej było ze stadionem Wisły: Euro 2012, zmieniające się oczekiwania samorządowców, ich cele. Z każdą instytucją i osobą, która „wsadzała ręce” w projekt, zwiększał się poziom chaosu. Efekt znamy wszyscy.

Autor: Dr Karol Wałachowski, pracownik Katedry Polityki Ekonomicznej i Programowania Rozwoju Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, doradca minister funduszy i polityki regionalnej, wcześniej dyrektor programowy Stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców.