Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi zdecydowanie sprzeciwia się propozycjom zmian na placu św. Marii Magdaleny, w ramach których usunięty miałby stamtąd zostać pomnik ks. Piotra Skargi. Przy okazji krytykuje politykę miasta w sprawie zieleni, organizacji ruchu czy parkowania.
Dyskusje wokół ewentualnego usunięcia pomnika ks. Piotra Skargi z placu św. Marii Magdaleny wracają w Krakowie od lat – w zasadzie od momentu ustawienia w 2001 roku monumentu autorstwa Czesława Dźwigaja. W minionym roku impulsem do nich był m.in. projekt zgłoszony do budżetu obywatelskiego „Przywróćmy zieleń na placu św. Marii Magdaleny”, który zakładał wymianę nawierzchni, usunięcie pomnika i wprowadzenie zieleni. Choć nie został on ostatecznie dopuszczony do głosowania, ze strony miasta pojawiały się sygnały, że plac powinien zmienić swój wygląd, zwłaszcza w kontekście zmiany polityki służb konserwatorskich, które wykazują teraz większą elastyczność jeśli chodzi o wprowadzanie zieleni w zabytkowych obszarach. Sam prezydent Jacek Majchrowski na naszych łamach wyraził opinię, że pomnik powinien zmienić lokalizację.
Takie pomysły, choć jeszcze bez widocznych efektów w postaci rozpisania przetargu czy zapisania zadania w budżecie, wzbudziły bardzo silny opór w środowiskach patriotycznych. Powołany został Społeczny Komitet Obrony Pomnika ks. Piotra Skargi, przygotowana została petycja do władz miasta, w obronie pomnika zabrało głos wiele osób i organizacji, organizowane były protesty i modlitwy.
Ankieta jako dowód
W tym tygodniu Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi zorganizowało konferencję prasową, podczas której przekonywało, że miasto wydaje pieniądze w sposób nieodpowiadający potrzebom mieszkańców. Poparciem tej tezy mają być wyniki ankiety prowadzonej drogą mailową, na Facebooku i na lokalnych portalach informacyjnych. We wstępie do ankiety można było przeczytać m.in., że „Pretekstem do usunięcia pomnika ma być docelowe zasadzenie drzewa i zasianie trawy na części tego placu. W Krakowie, który w okresie kolejnych kadencji prezydentury Jacka Majchrowskiego został pokryty gęstą zabudową wielomieszkaniową i wielkopowierzchniowymi galeriami handlowymi, brakuje zieleni na zabetonowanych osiedlach i ulicach, ale włodarze miasta mimo to preferują tzw. rewitalizację Placu św. Marii Magdaleny”.
Po takim wstępie respondenci mieli odpowiedzieć na cztery pytania. Na pierwsze – czy w Krakowie jest wystarczająca ilość terenów zielonych, sportowych i rekreacyjnych – 57,3% osób odpowiedziało przecząco. W drugim – czy wydanie ponad 1,4 mln zł [taką kwotę wpisali autorzy projektu BO] na przebudowę placu i usunięcie pomnika to racjonalna decyzja – odpowiedzi negatywnych było 94,5%. W trzecim, w którym można było zaproponować inne miejsca, gdzie powinna pojawić się zieleń, plac św. Marii Magdaleny został wskazany osiem razy, podczas gdy znacznie więcej osób wskazywało różne osiedla mieszkaniowe, co zdaniem autorów ankiety jest dowodem na to, że pomysł zmian jest oderwany od oczekiwań społecznych. W czwartym pytaniu można było wskazać inne sposoby wydania takiej kwoty, a respondenci proponowali m.in. zwiększanie powierzchni terenów zielonych, remonty dróg i chodników czy budowę parkingów.
Miasto niskich rozrywek
Przy okazji obrony pomnika przedstawiciele stowarzyszenia skrytykowali też działania miasta w innych obszarach. – Kraków jest liderem pośród miast europejskich w zakresie absolutnego ignorowania potrzeb mieszkańców – przekonywał wiceprezes Stowarzyszenia im. ks. Piotra Skargi Sławomir Skiba.
Jako przykład podał problemy komunikacyjne i wprowadzane w tej dziedzinie rozwiązania. – Z roku na rok miejsc parkingowych ubywa, mieszkańcy nie mają żadnych preferencyjnych możliwości. Hasło lansowane w okresie postpandemicznym „bądź turystą w swoim mieście” to w zasadzie nic nowego, bo my jesteśmy turystami we własnym mieście już od lat, przez to że jesteśmy traktowani na tych samych zasadach jak turyści – mówił. – W Krakowie mieszkańcy muszą płacić słone pieniądze, żeby móc parkować dowożąc dzieci do szkół, dojeżdżając do miejsc użyteczności publicznej. Tym nikt absolutnie w mieście się nie przejmuje. Z roku na rok likwiduje się miejsca parkingowe, wprowadza się absurdalne rozwiązania komunikacyjne utrudniające dojazd w różne miejsca – wyliczał.
Burza w szklance wody?
O to, na jakim etapie są przygotowania do zmian na placu, zapytaliśmy dyrektora Zarządu Zieleni Miejskiej Piotra Kempfa. Z odpowiedzi wynika, że miasto nie planuje w tym miejscu żadnej rewolucji. – Pomysł został zainicjowany przez radę dzielnicy Stare Miasto, która przeznaczyła środki na przygotowanie analizy historycznej, jak w przeszłości wyglądał ten plac i jakie są możliwości wprowadzenia zmian pod kątem zieleni. Przygotowaliśmy taki rys historyczny i wniosek jest taki, że nie ma tam przestrzeni do tego, by mówić o jakiejś większej zieleni. Bardzo płytko pod ziemią są ruiny kościoła św. Marii Magdaleny, które są nienaruszalne. Jedyne co byłoby możliwe, to jedno dodatkowe drzewo, ale nic więcej. Pojawiały się też postulaty dotyczące trawnika, ale w tym rysie historycznym jest zaznaczone, że trawnik funkcjonował tam przez bardzo krótki okres, więc nie ma uzasadnienia, by go odtwarzać – wylicza dyrektor Kempf. – Generalnie tego tematu nie ma, nie ma zadania w budżecie, nikt nie projektuje ani nie ma zamiaru przesuwać pomnika. Jest to taka burza w szklance wody – komentuje.