Usuwane rowery. Czemu do kosza, a nie do naprawy?

Pod koniec kwietnia MPO pokazało zdjęcia usuwania rowerowych wraków zajmujących niepotrzebnie stojaki rowerowe. Czy wyrzucenie to jedyny sposób ich możliwego wykorzystania?

Porzucone rowery nie zajmują może tyle miejsca, co wraki samochodów, z roku na rok jest ich jednak coraz więcej. Psują estetykę i zajmują miejsca, które mogłyby się przydać rowerzystom do przypinania własnych – sprawnych – jednośladów.

Na początku kwietnia wybrane rowery zostały oznaczone specjalnymi naklejkami, a ponieważ po dwóch tygodniach pozostawały dalej nietknięte, pracownicy MPO pod nadzorem strażników miejskich odcięli je od stojaków i odwieźli do Lamusowni.

Druga szansa?

Radny Łukasz Maślona zapytał w interpelacji, czy pomimo złego stanu technicznego usuwane z ulic rowery nie mogłyby jednak zostać jeszcze wykorzystane. – Czy nie mogą podlegać jakiejś aukcji lub być przekazane firmom celem ich naprawy i przekazania dla osób potrzebujących, w tym również uchodźcom wojennym? Być może warto zwrócić się również do organizacji pozarządowych i inicjatyw społecznych, aby spróbować przywrócić je do użytku, wszak wielokrotnie Kraków deklaruje wprowadzanie idei zero waste – proponował radny. W podobnym tonie wypowiadała się część osób komentujących zdjęcia na profilu MPO.

Tylko surowiec

Odpowiedź nie pozostawia wątpliwości – na ponowne użycie nie ma szans. – Należy podkreślić, że usuwane wraki stanowią rozebrane i zdekompletowane pozostałości rowerów, tj. ramy i koła, zwykle mocno uszkodzone, pogięte lub połamane. W pierwszej kolejności usuwane są bowiem rowery w tak złym stanie technicznym, że można je zaklasyfikować jako odpad nadający się do utylizacji – czytamy w piśmie podpisanym przez prezydenta Majchrowskiego. W odpowiedzi czytamy też, że do tej pory nie nawiązano współpracy z żadnym podmiotem, który wyraziłby zainteresowanie ponownym użyciem takich rowerów, a Zarząd Transportu Publicznego nie ma miejsca, gdzie mógłby je składować.

Rzecznik prasowy MPO Piotr Odorczuk tłumaczy, że rowery trafiają do Lamusowni – a odpady tam przywożone są przetwarzane w taki sposób, by odzyskać z nich surowce. W tym sensie metal czy guma z rowerów mogą jeszcze zostać wykorzystane, nie ma jednak mowy o naprawie. Jak mówi, tego rodzaju dylematy mogą się pojawić później, kiedy z ulic uda się uprzątnąć te najbardziej zdezelowane egzemplarze, a mieszkańcy będą zgłaszać kolejne, już w nieco lepszym stanie.