Od czasu opublikowania przez policję komunikatu o odkryciu szczątek mężczyzny pod posadzką budynku na Olszy, próbowaliśmy się dowiedzieć więcej szczegółów na temat zmarłego, który zginął od strzału w głowę.
Szczątki zostały znalezione dwa lata temu. Jak informuje policja – w związku z weryfikacją ustaleń operacyjnych. Co oznacza, że ktoś naprowadził śledczych na to miejsce. Widocznie jednak ten, kto wiedział o miejscu, nie miał pojęcia o tożsamości ofiary.
Zapytaliśmy, czy w związku z tym przesłuchani zostali gangsterzy, którzy w latach dziewięćdziesiątych aktywnie działali na krajowym i lokalnym podwórku. Tych nie brakuje i niektórych wystarczy odwiedzić w zakładzie karnym. Zwłaszcza, że padły sugestie, iż zabity mógł należeć do gangu „Krakowiaka”.
Ekspertom udało się też zrekonstruować wygląd mężczyzny – najprawdopodobniej ofiary gangsterskich porachunków. Na razie jednak to nic nie dało. Również pobrane próbki DNA nie zostały zidentyfikowane w bazie danych osób zaginionych. Ustalono, że w chwili śmierci miał ok. 40 lat, ważył ok. 70 kg i mierzył 176 centymetrów. Nie podano narodowości zabitego.
Przyczyny śmierci dla ekspertów badających zwłoki były oczywiste – strzał w głowę z broni palnej. Nie wiadomo jednak, z jakiego typu broni pochodził nabój. Z opowieści gangsterów sprzed 30 lat wynika, że używali kilku popularnych rodzajów (broni krótkiej i długiej), a także przerobionych pistoletów gazowych czy też broni, która pozostała po II wojnie.
Jednak na żadne z tych pytań prokuratura okręgowa nie odpowiedziała. – Z uwagi na dobro postępowania, prokuratura nie udziela w tej sprawie dalszych informacji – poinformował prokurator Mariusz Boroń.