Nowy projekt Strefy Czystego Transportu (SCT) w Krakowie, zaprezentowany przez prezydenta Aleksandra Miszalskiego, mimo deklarowanego złagodzenia zasad, spotkał się z ostrą krytyką części mieszkańców, aktywistów i radnych dzielnicowych.
Ich zdaniem propozycja, choć łagodniejsza niż pierwotna uchwała z czasów Jacka Majchrowskiego, nadal zawiera szereg nieakceptowalnych zapisów i prowadzi do wykluczenia społecznego.
Nowy projekt SCT
Prezydent Miszalski ogłosił, że nowe przepisy są odpowiedzią na głosy mieszkańców. Zakładają one m.in. przesunięcie terminu wejścia SCT w życie z 1 lipca 2025 na 1 stycznia 2026, a także istotne złagodzenie wymagań technicznych dla pojazdów. Po Krakowie nadal będą mogły jeździć benzyniaki wyprodukowane od 2005, diesle osobowe od 2014, a samochody ciężarowe od 2012.
Zgodnie z założeniami, mieszkańcy Krakowa oraz osoby płacące tu podatki, które zakupią auto przed wejściem uchwały w życie, mają być bezterminowo zwolnieni z nowych przepisów – aż do sprzedaży lub wyrejestrowania pojazdu. Zwolnienia obejmą również osoby przyjeżdżające do miasta w celach medycznych, pod warunkiem okazania potwierdzenia wizyty.
Całkowicie wyłączone z SCT mają zostać samochody zabytkowe. Dla firm i organizacji przewidziano możliwość wjazdu niektórymi pojazdami po uiszczeniu opłaty – do końca 2028 roku. Wprowadzony zostanie też nowy system opłat: 2,50 zł za godzinę lub abonament miesięczny (100 zł w 2026 r., 250 zł w 2027 r., 500 zł w 2028 r.). Zrezygnowano z wcześniejszego pomysłu abonamentu dziennego.
„To nie zdrowie, to pieniądze”
Przeciwnicy nowej SCT nie pozostawiają na projekcie suchej nitki. – Projekt uchwały, choć przedstawiany jako liberalny, w rzeczywistości taki nie jest. Po raz kolejny pominięto konsultacje społeczne, a prezydent i Zarząd Transportu Publicznego pozostają głusi na głos mieszkańców – stwierdził Michał Kostrzyński z komitetu społeczny "Kraków dla Kierowców", a jednocześnie członek Ruchu Narodowego i Konfederacji.
Przypomniał, że możliwość wjazdu po opłacie podważa argumenty zdrowotne, sugerując, że chodzi raczej o wpływy do budżetu.
Inny członek komitetu, Krzysztof Snela mówi o absurdach, jakie niesie za sobą SCT: angażowaniu służby zdrowia w weryfikację pacjentów i pojazdów, utrudnieniach w handlu autami czy planowanym udziale straży miejskiej i urzędników w kontroli. – Raport Najwyższej Izby Kontroli z 2022 roku jasno pokazuje, że SCT nie wpływają istotnie na jakość powietrza – przypomniał.
Dzielnice i gminy przeciw
Radny dzielnicy Mistrzejowice Jerzy Adaszyński zaznaczył, że wiele dzielnic – od Nowej Huty po Swoszowice – przyjęło rezolucje sprzeciwiające się wprowadzeniu SCT. Podobne stanowisko zajęły gminy podkrakowskie: Zabierzów, Wieliczka, Kocmyrzów-Luborzyca. Wskazywano na brak alternatyw, ignorowanie potrzeb peryferyjnych mieszkańców i ryzyko transportowego wykluczenia.
Bartosz: „To lobby antysamochodowe”
Piotr Bartosz, współautor obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej przeciwko SCT i prezes Ruchu Narodowego Kraków, przypomniał, że projekt uchylenia strefy złożono już we wrześniu 2023, z poparciem ponad 7500 osób. – To protest przeciwko uderzeniu w najbiedniejszych i braku dowodów na skuteczność strefy – mówił. Wskazał też na inne działania władz, jak przebudowa ul. Starowiślnej i Junackiej, które jego zdaniem utrudniają życie kierowcom.
Na koniec Bartosz zaapelował do prezydenta Miszalskiego, by skierował temat do premiera Donalda Tuska. – Potrzebujemy zmian przepisów i skutecznej kontroli emisji w stacjach diagnostycznych, a nie kosztownej, niesprawiedliwej strefy czystego transportu – podsumował.