Tradycyjnie w pierwszy czwartek grudnia na Rynku Głównym można było podziwiać szopki krakowskie. Jednak ze względu na pogodę, twórcy zaprezentowali swoje dzieła pod arkadami Sukiennic, a nie na stopniach pomnika Adama Mickiewicza.
Gdy z wieży Mariackiej zabrzmiał hejnał, szopkarze w towarzystwie kapeli ludowej z Bronowic ruszyli pod scenę, by zaprezentować swoje prace. Następnie zanieśli je do Pałacu Krzysztofory, siedziby Muzeum Krakowa.
Szopkarze pobili rekord
W tegorocznym Konkursie Szopek Krakowskich o nagrody powalczą aż 232 prace. – Po raz pierwszy w historii mamy aż tak wiele szopek. To rekord wszech czasów – podkreśla Michał Niezabitowski, dyrektor Muzeum Krakowa.
Dotychczas najwięcej szopek, bo dokładnie 230, zostało zgłoszonych w 1986 roku. Z kolei podczas zeszłorocznej edycji mogliśmy podziwiać 140 dzieł.
Laureatów konkursu poznamy już w niedzielę 10 grudnia. Dzień później wszystkie szopki będzie można zobaczyć na wystawie pokonkursowej w Pałacu Krzysztofory, która potrwa do 25 lutego 2024 roku.
Ewenement na światową skalę
Szopki krakowskie to wielopoziomowe, wieżowe i bogato zdobione budowle, które łączą w sobie elementy zabytkowej architektury Krakowa w bożonarodzeniowej scenerii.
– Scena Bożego Narodzenia, która pojawia się w szopkach w wielu miejscach świata, jest otoczona Krakowem. Krakowem przetworzonym przez fantazję twórców i twórczyń. Są to zminiaturyzowane elementy architektury Krakowa i różnych stylów: od romańskiego przez gotyk, barok po modernizm. Do tego dochodzą jeszcze figurki, nie tylko bożonarodzeniowe, ale także związane z Krakowem jak np. artyści Piwnicy pod Baranami, Jan Matejko, Włodzimierz Tetmajer czy Mikołaj Kopernik – wyjaśnia Andrzej Iwo Szoka, kierownik Centrum Interpretacji Niematerialnego Dziedzictwa Krakowa, oddziału Muzeum Krakowa.
W 2018 roku tradycja tworzenia szopek została wpisana na Reprezentatywną Listę Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.
– Fenomen szopki krakowskiej polega na tym, iż nie jest ona elementem krajobrazu czy elementem konfesyjnym, lecz przywołaniem swojego dzieciństwa, zaklętym w zinterpretowanej przez każdego szopkarza architekturze Krakowa – tłumaczy Michał Niezabitowski. – To bajka o Krakowie, w którą wpisujemy bajkę o narodzinach Dzieciątka Jezus. To fenomen, który spotykamy tylko tutaj. Zderzenie tych dwóch opowieści, mitów powoduje, że gromadzimy się wokół szopki, ona nas jednoczy – dodaje dyrektor Muzeum Krakowa.
Odbicie rzeczywistości
Szopki krakowskie, choć są mocno zakorzenione w tradycji, często nawiązują do aktualnych wydarzeń i komentują rzeczywistość.
– Na początku lat 80. w szopce znajdowaliśmy odniesienia do Jaruzelskiego i Wałęsy. Potem spotykaliśmy wszystko to, co związane z transformacją ustrojową, Ojcem Świętym, Wisłą i Cracovią czy wojną w Ukrainie. Szopkarze interpretują w swojej szopce współczesność. To jest fenomenalne, że Pan Jezus, który się urodził 2023 lata temu, rodzi się za każdym razem w Krakowie, tu i teraz. Przychodzi, żeby rzucić światło, rozwiązać współczesne problemy i poniekąd na nie odpowiedzieć – podkreśla Michał Niezabitowski.
W tym roku w szopkach krakowskich można znaleźć odniesienia do Roku Włodzimierza Tetmajera, 45-lecia wpisu Krakowa na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO czy Roku Mikołaja Kopernika. Upamiętniona została także postać Macieja Moszewa, najbardziej utytułowanego szopkarza w historii Konkursu Szopek Krakowskich, który zmarł w tym roku.