W „pustostanach grozy” nieopodal Centrum Kongresowego ICE Kraków przebywają osoby bezdomne. Pan Wojciech odmawia pomocy, urządził się w jednym z budynków. Przy ul. Twardowskiego regularnie interweniuje policja. Czy bloki zostaną wykończone?
Dębniki. Z ulicy Mieszczańskiej skręcamy w ulicę Twardowskiego. Im bliżej końca tej wąskiej drogi, tym wyraźniej widać centrum kongresowe. W okolicy typowa krakowska zabudowa: z jednej strony kamieniczki i domki, z drugiej dominujące nad nimi biurowce. W tej przestrzeni jest coś jeszcze: białe, kilkupiętrowe, pokryte bohomazami bloki, które lata temu zaczęła stawiać spółka deweloperska Leopard, ale inwestycji nie dokończyła (więcej o tym w dalszej części artykułu). Trzy pustostany nie tylko szpecą ten fragment miasta, ale są również poważnym problemem dla okolicznych mieszkańców. Czy kiedyś zostaną wykończone? Kim są osoby, które zamieszkują jeden z budynków? Co w sprawie pustostanów robią inwestor, miasto i nadzór budowlany? Oto nasze ustalenia.
Niechlubna wizytówka
Sprawa niechlubnej wizytówki Dębnik powróciła za sprawą interpelacji, które radni miejscy Marek Sobieraj (Prawo i Sprawiedliwość) oraz Renata Piętka złożyli do władz Krakowa. Przedstawicielka Koalicji Obywatelskiej podkreśliła, że sąsiedztwo pustostanów jest uciążliwe dla mieszkańców osiedla Podwawelskiego. „Ta niedokończona inwestycja mieszkaniowa, choć pozornie ogrodzona, czyni najbliższą okolicę niebezpieczną. Na przyległym chodniku często leży szkło. Niejednokrotnie mieszkańcy obserwowali, jak z budynku wyrzucano przedmioty, które spadały na zaparkowane w pobliżu samochody. Jest to też miejsce imprez i „noclegownia”, często słychać krzyki lub awantury” – napisała do urzędników radna Piętka.
Opisane w interpelacji problemy potwierdził nam mężczyzna, który mieszka w budynku naprzeciwko pustostanów. – Kiedyś zostawiałem samochód w strefie płatnego parkowania. Z budynków nieraz lecą butelki, bałem się, że uszkodzą mi auto. Teraz na szczęście mam już miejsce w garażu – twierdzi mieszkaniec, który zwraca uwagę jeszcze na jeden problem. – W budynku dochodzi do pożarów – przekonuje i na dowód pokazuje nagranie sprzed kilku dni, na którym widać, że w jednym z pustostanów faktycznie coś się pali. – Od dłuższego czasu w budynku mieszka taki pan. Może w ten sposób się ogrzewa? To jednak niebezpieczne, bo przecież ogień może się rozpstrzenić – dodaje mężczyzna.
Okazuje się, że jest jeden plus tego, że pustostan ma stałego lokatora. – Pan przegania młodzież, która zakradała się do budynków, żeby robić sobie imprezy – dodaje mieszkaniec. Mężczyzna, o którym wspomina, ma na imię Wojciech. Jest osobą bezdomną, podobnie jak jego partnerka Anna, która również zamieszkała w pustostanie przy ulicy Twardowskiego. Spotkaliśmy ich na miejscu. Wojciech zaczął nas przekonywać, że to on jest właścicielem budynku i chce go wykończyć. – On sobie tak po prostu wymyślił – powiedziała nam kobieta i dodała, że tak naprawdę to nie są warunki do mieszkania. – W lecie jest okej, bo jest ciepło, ale za chwilę przyjdą mrozy i tu naprawdę będzie bardzo zimno – przekonuje.
I dodaje: – Ostatnio była tutaj telewizja i się mnie zapytali, czy gdyby prezydent dał nam mieszkanie, to czy bym się zgodziła iść? Ja mówię, że tak. Ale Wojtek powiedział, że on nie pójdzie. Chce tutaj dokończyć remont. Ale za chwilę będą mrozy po minus piętnaście stopni i co wtedy? Załatwiamy sobie jakieś koce, kołdry, no ale to nic nie daje.
Trzy reklamówki jedzenia
Anna ma 51 lat, a Wojciech 57. Jak twierdzi kobieta, jej partner jest z zawodu budowlańcem. Około dwóch miesięcy temu miał pracę, ale z czasem zrezygnował, bo nie chciał pracować z obywatelami Ukrainy. – Od tego czasu zbiera puszki, a ja jakiś złom – podkreśla Anna. Przyznaje, że Wojtek narobił sobie problemów przez ogniska. – Znaczy się on ognisk nie robi, tylko obiady gotuje. Straż miejska i policja to codziennie tutaj przychodzą. Pomoc społeczna? Oni nie mogą tutaj przychodzić, tak mi babka powiedziała. Wojtek do schroniska nie chce iść. On ma swoje ego, no i koniec. Proszę go, tłumaczę. Jak radzimy sobie z jedzeniem? Ostatnio jakiś facet nam przyniósł trzy reklamówki jedzenia! Kto to będzie jadł? – pyta kobieta.
Pustostany przy ulicy Twardowskiego to miejsce, które jest znane pracownikom Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jednak ze względów bezpieczeństwa nie wchodzą na ich teren. – Prowadzą natomiast działania informacyjne poprzez dystrybuowanie ulotek w obrębie posesji – twierdzi Emilia Król z biura prasowego magistratu. Na ulotkach są zawarte informacje, jaka pomoc przysługuje osobom bez dachu nad głową. Tyle że osoby w kryzysie bezdomności nie zawsze chcą z niej korzystać, co potwierdza policja. – Przykładowo w marcu 2024 roku w rejonie pustostanów wylegitymowano dwie osoby bezdomne, które po sprawdzeniu w policyjnej bazie danych zostały poinformowane o miejscach, w których mogą uzyskać pomoc, w tym przenocować i zjeść ciepły posiłek. Osoby te odmówiły jakiejkolwiek pomocy – podkreśla Piotr Szpiech, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.
Okazuje się, że policjanci regularnie bywają w rejonie niewykończonych budynków przy ulicy Twardowskiego. Tylko w 2024 roku interweniowali tam aż 50 razy. Zgłoszenia (nie wszystkie zostały potwierdzone) dotyczyły m.in. chuligańskich wybryków, picia alkoholu, zaśmiecania czy zakłócania porządku publicznego. Interwencje kończyły się mandatami karnymi bądź pouczeniami. Ale to nie koniec. W ostatnich miesiącach policjanci dwukrotnie natrafili tam na poszukiwanych przez organy ścigania. Interweniowali również wobec osoby, która miała przy sobie środki odurzające. Zgłoszenia docierające do funkcjonariuszy dotyczyły również pożarów: w jednym z pustostanów palone były śmieci.
Nieskuteczne ogrodzenie
Przypomnijmy, że budynki przy ul. Twardowskiego to pozostałość po działalności spółki deweloperskiej Leopard, która inwestycji nie zakończyła, bo zbankrutowała. Obecnie teren wraz z pustostanami ma kilku współwłaścicieli. Próbowaliśmy się z nimi skontaktować, ale niestety bezskutecznie. Na budowę bloków nieopodal centrum kongresowego pozwolenie zostało wydane lata temu, dokładnie w 2007 roku. W lutym 2024 roku decyzja została przeniesiona na nowego inwestora. „Jest uprawniony do realizacji robót budowlanych – zgodnie z zatwierdzonym projektem – ale nie ma takiego obowiązku” – podkreślają urzędnicy. To fragment odpowiedzi na interpelację radnej Piętki.
Działki wraz z pustostanami są ogrodzone. Na ogrodzeniu znajdują się tabliczki, które informują o zakazie wstępu na teren budowy. Gdy byliśmy tam w ostatnich dniach, jedno z przęseł było wygięte w taki sposób, że bez problemu można było się dostać do pustostanów. Jak się okazuje, skuteczne zabezpiecznie terenu do łatwych nienależy. Początkiem grudnia 2024 roku w tej sprawie interweniował Powiatowy Inskeptorat Nadzoru Budowlanego w Krakowie.
„Przeprowadzono czynności w terenie, które wykazały nieprawidłowości m.in. w zakresie zabezpieczenia terenu budowy” – przekazali nam w nadzorze budowlanym. I dodali, że do stawienia się w inspektoracie został wezwany kierownik budowy. „Zobowiązano go do niezwłocznego usunięcia stwierdzonych nieprawidłowości” – przekonuje nas PINB.
Co dalej? Czy budowa kiedykolwiek zostanie dokończona? Z żółtej tablicy informacyjnej, która znajduje się na pustostanie wynika, że jednym z inwestorów jest obecnie firma budowlana z Krakowa. Na razie nie odpowiedziała na nasze pytania, które wysłaliśmy e-mailem. Telefonów nikt nie odebrał. Byliśmy też pod siedzibą firmy. Dzwoniliśmy przez domofon, jednak odzewu brak.
Do sprawy będziemy wracać.
Współpraca: Konrad Kozłowski.