Wielki Brat patrzy z oddali. Co dalej z pomysłem Łukasza Wantucha?

Kamera fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Oddala się perspektywa wdrożenia zaproponowanego przez radnego Łukasza Wantucha systemu monitoringu. W poniedziałek o projekcie dyskutowali radni z komisji praworządności.

Radny Przyjaznego Krakowa chce stworzyć w Krakowie system monitoringu oparty docelowo na 55 tys. kamer instalowanych na miejskich latarniach. Dodatkowo, na słupach miałyby pojawić się przyciski „SOS”, za pomocą których byłyby powiadamiane służby patrolowe. Zdaniem Łukasza Wantucha tak skonstruowany monitoring pozwoliłby na wyeliminowanie pospolitej przestępczości, byłby też pomocny np. w poszukiwaniach osób zaginionych.

Wantuch: Chcą utrącić pomysł!

W styczniu radny ogłosił, że w budżecie miasta znajdą się 3 mln zł na pilotaż programu. Za te pieniądze miasto miałoby kupić 3,5 tys. kamer, które zawisłyby na latarniach Prądnika Czerwonego. Dialog technologiczny firm zainteresowanych współpracą z magistratem miał rozpocząć się jeszcze w styczniu, tak by przetarg na zakup kamer mógł być ogłoszony w marcu. Tak się jednak nie stało.

Pomysłodawca zżyma się na opóźnienia w rozpoczęciu dialogu. Jego zdaniem to celowe działania mające „utrącić” projekt. – Od dwóch tygodni proszę o rozpoczęcie dialogu technicznego i mam wrażenie, że urząd miasta po prostu próbuje przeciągnąć projekt, jak najdłużej się da i po pewnym czasie powiedzieć: „nie ma czasu, nie zdążyliśmy” i ostatecznie skasować projekt – stwierdza.

Bogdan Klimek: to ma być koncepcja?

Na zarzuty radnego odpowiada Bogdan Klimek, dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego. Nie szczędząc krytyki pod adresem pomysłu radnego Wantucha, stwierdza, że przygotowana przez niego koncepcja jest, delikatnie mówiąc, niekompletna. – To jest koncepcja monitoringu realizowana przez miasto – prawie 2 tys. stron, a tu mam co? Dwie strony plus mapki – odpowiada, zestawiając przygotowany przez Łukasza Wantucha dokument z grubym na kilka centymetrów segregatorem. – Na podstawie czego mam zrobić dialog? Na dodatek co chwilę pojawia się inna koncepcja. Jeżeli ma się realizować zadanie, to najpierw trzeba przygotować podwaliny. Jeżeli radny mówi, że 7 lat pracuje nad projektem, to powinien wiedzieć, czego chce, a ja na każdym spotkaniu mam inne informacje – dodaje.

Zapytany, kiedy mógłby rozpocząć się dialog techniczny, odpowiada, że w przeciągu kilku najbliższych dni zostanie przygotowana ostateczna wersja projektu do realizacji. Zaznacza, że wydział musi wziąć pod uwagę opinię chociażby Rzecznika Praw Obywatelskich, wyrażającego obawę, że pomysł Łukasza Wantucha jest niezgodny z konstytucją.

Klimek zwraca też uwagę na finansową stronę przedsięwzięcia. Zastanawia się, czy w sytuacji, w której z roku na rok przestępczość w Krakowie spada, jest sens wydawać publiczne pieniądze na taki cel.

Panoptykon: orwellowski Koszmar

Suchej nitki na pomyśle Łukasza Wantucha nie zostawiła monitorująca działania państwa w sferze ingerencji w prywatność obywateli Fundacja Panoptykon. – Jeśli ktoś z Was ma poczucie, że ten pomysł „to Orwell, utrata prywatności i pełna inwigilacja”, to ma stuprocentową słuszność. Program radnego to czysta fantastyka, diagnoza sytuacji – daleka od rzetelnej obietnicy zlikwidowania przestępczości – palcem na wodzie pisane, a koszty i negatywne skutki całej operacji, w tym dla prywatności mieszkańców, niewyobrażalne – czytamy na stronie Fundacji.

Cyncynat?

Tymczasem Łukasz Wantuch chce wprowadzenia kolejnej zmiany w projekcie. Tym razem chodzi o jego nazwę. Jak przekonywał  w rozmowie z LoveKraków.pl, słowo monitoring wielu mieszkańcom kojarzy się z inwigilacją, stąd pomysł na ograniczenie się do określenia „system bezpieczeństwa”, wzbogaconego o nazwisko pewnego rzymskiego polityka, uznawanego za wzór cnot obywatelskich. – Myślałem o nazwie Cyncynat. To był taki rzymski polityk, który wkraczał do akcji, gdy republika była zagrożona. Zostawał dyktatorem, by później powracać do życia na roli. To dobrze oddaje sens działania tego systemu. Oglądamy obraz dopiero wtedy, kiedy doszło do naruszenia bezpieczeństwa. Ciągle staram się przekonać ludzi, że monitoring to nie inwigilacja – tłumaczy radny.
W referendum z 2014 roku krakowianie zdecydowali, że chcą rozwoju sieci miejskiego monitoringu. Od tego czasu powstała sieć kamer z centrum oglądu na ul. Na Załęczu. Dodatkowo miejski monitoring wspierany jest kamerami zamontowanymi przez Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu (przemianowany w listopadzie na Zarząd Dróg Miasta Krakowa). Policja i straż miejska mają do nich dostęp dzięki łączu światłowodowemu.

News will be here