„Wolny handel? Wolne żarty!” Krakowski protest "Stop CETA"

Protest przeciwko CETA w Krakowie fot. Paulina Frączek/LoveKraków.pl

W sobotę miał miejsce protest przeciwko umowie CETA i TTIP. Pod Wieżą Ratuszową zgromadziło się prawie trzysta osób. „Nie dla władzy korporacji” czy „Ochrona klimatu, rolnictwa, demokracji. Nie korporacji!” to tylko niektóre z haseł przedstawianych na transparentach.

Protest „Stop CETA”  zorganizowali przedstawiciele koalicji Kraków Przeciw CETA i TTIP. Manifestujący w ulotkach wymienili siedem grzechów głównych wspomnianych umów. Znalazły się wśród nich punkty takie jak ograniczenie suwerenności Polski, utrata pracy, nieograniczona władza banków, zniszczenie bezpieczeństwa żywieniowego czy tworzenie prawa przez korporacje.

– Chcemy pokazać, że nasz głos jest szczególnie ważny. Jest wiele kłopotów, które aktywizują szersze grupy społeczne. Temat CETA i TTIP jest mało rozpoznawalny medialnie. Trudno tak prosto i szybko wyjaśnić, dlaczego może to być szkodliwe dla społeczności. To nie może być załatwione siłą rozpędu  i rozwiązane bez konsultacji – mówi jeden z uczestników manifestacji.

„Nie zgadzamy się na dyktat korporacji”

Manifestacja miała formę marszu, który organizatorzy określili mianem Drogi Krzyżowej.

– To protest o charakterze no logo. Nie mamy tutaj symboli politycznych i ideologicznych, oprócz biało-czerwonych flag. Trzymajmy się tego – apelowali organizatorzy.

O godzinie 13.00 uczestnicy zgromadzili się pod Wieżą Ratuszową, a następnie udali się pod Urząd Wojewódzki. Następnie protestujący powrócili na Rynek Główny, skąd wyruszyli do trzech biur poselskich – Róży Thun z Platformy Obywatelskiej, Jerzego Meysztowicza z Nowoczesnej i Ryszarda Terleckiego z Prawa i Sprawiedliwości.

Pod siedzibami pozostawiono plastikowe jabłka, które mają symbolizować modyfikowaną żywność, która miałaby trafić do Polski po podpisaniu umowy CETA.  Marsz zakończył się na placu Szczepańskim, gdzie każdy miał szansę wypowiedzieć się na temat CETA i TTIP.

–  Nie zgadzamy się na to, aby korporacje stały ponad prawem. Nie chcemy, aby mogły pozywać państwa, o ile prawo stanowione zagraża ich zyskom. Nie chcemy ograniczenia naszej prywatności, ponieważ kontrola danych osobowych w Kanadzie jest mniejsza niż w Europie. Nie chcemy, by nasze dane trafiały do Kanady i były przetwarzane w taki sposób, w jaki tam jest to dozwolone – mówiła jedna z protestujących.

Manifestujący wyrażali również obawy co do napływu taniej i słabej pod względem jakości żywności.

- Nie chcemy takiej żywności, chcemy, aby w Polsce rozwijały się nasze rodzinne gospodarstwa, chcemy mieć zdrową żywność. Przestrzeń dla rozwoju. W tej chwili te umowy nie przewidują żadnej ochrony dla naszej żywności – mówił uczestnik marszu.